VIII

53 3 0
                                    

Dziś będzie rozdział z Joshem tak jak obiecałem. Miłego czytania :*

***

Jeździłem motorem po okolicy żeby się odstresować po ostatnich wydarzeniach. Nasza relacja z Martinem weszła na kolejne poziomy i dziś spróbuje zapytać się go o chodzenie. Niby zaryzykuje ale pod świadomie wiem, że on by chciał tego samego ale boi się przyznać. Znam go już tyle czasu, że zdołałem się przyzwyczaić. Właśnie zjeżdżałem do domu po czym zszedłem z motoru i wszedłem do środka. Na samym wejściu poczułem zapach świeżej szarlotki o której marzyłem dobre kilka dni, a mama dopiero dziś mogła ją zrobić. W sumie podziwiam tą kobietę. Umie rozdzielić uwagę na życie zawodowe jak i zarówno prywatne. Przywitałem się grzecznie po czym poszedłem pod prysznic bo zostało mi nie wiele czasu do spotkania z Martinem. Po wyjściu spod prysznica poszedłem do pokoju żeby wybrać ubrania na dzisiejszy dzień. Stanęło na czarnej koszuli i białych rurkach, a do tego założyłem kilka bransoletek oraz naszyjnik. Prysnąłem się perfumami po czym zszedłem na dół do kuchni. 

-Gdzieś wychodzisz kochanie? -spytała mama, nakładając mi kawałek ciasta

-Tak mamo -uśmiechnąłem się do niej po czym odebrałem od niej talerz z ciastem

-A jeśli mogę wiedzieć to gdzie? -uśmiechnęła się kobieta siadając do stołu i zaczynając swoją porcję

-Na randkę -spojrzałem na nią po czym zacząłem jeść

-Na randkę? Z kim -kobieta spojrzała na mnie

-Z dziewczyną -skłamałem, nie chciałem żeby coś się stało

-Dobrze synku już więcej nie pytam -uśmiechnęła się kobieta -Miłej zabawy kochanie -powiedziała po czym wyszła z pomieszczenia

Źle się czuje z faktem okłamania mamy ale niestety na ten moment nie miałem innego wyjścia. Przed wyjściem spojrzałem jeszcze w lustro po czym założyłem czarne buty i skórzaną kurtkę i wyszedłem z domu. Kierowałem się w stronę domu loczka. Jakieś 20 minut później byłem na miejscu. Zadzwoniłem dzwonkiem po czym brama się otworzyła i wszedłem na posesję kierując się ku drzwiom wejściowym. Po dojściu pod cel zanim zdążyłem nacisnąć dzwonek otworzył mi starszy mężczyzna gdzieś na oko 30 lat. Był ubrany w czarny garnitur z białą koszulą. Przywitałem się z nim i spytałem czy blondyn jest gotowy, a mężczyzna powiedział coś pod nosem po czym zaprosił mnie do środka i kazał zaczekać. Chwilę później blondyn stał przede mną i uśmiechał się lekko.

-Pięknie wyglądasz -powiedziałem z lekkim rumieńcem

-Dziękuje Ty też -zaśmiał się pod nosem po czym się przytulił

-Gotowy? -spojrzałem na niego

-Jasne -odpowiedział

Wyszliśmy z domu niebieskookiego i kierowaliśmy się na wzgórze. Blondyn nie miał pojęcia gdzie go prowadzę więc miał niespodziankę. Podczas drogi rozmawialiśmy, śmialiśmy się, wygłupialiśmy. Po jakiś czterdziestu minutach dotarliśmy na miejsce, które w sumie wyglądało nie ziemsko. Widok na panoramę miasta przy zachodzącym słońcu to chyba idealne miejsce żeby zapytać się o chodzenie nie prawdaż? Usiedliśmy na rozłożonym wcześniej kocu i wlałem nam po kieliszku wina. Zaczęliśmy rozmawiać po czym delikatnie się do siebie zbliżyliśmy. Alkohol zaczął delikatnie na nas działać i robił swoje, pod wpływem adrenaliny zacząłem delikatnie całować Martina w usta, a on ku mojemu zdziwieniu oddał pocałunek prawie wręcz od razu. Pocałunek z minuty na minutę stawał się coraz bardziej głęboki. Po kilkunastu minutach oderwaliśmy się od siebie i próbowaliśmy złapać równe oddechy. Patrzyliśmy się sobie głęboko w oczy po czym chłopak się odezwał.

Bogacz i ochroniarz /bxb/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz