XIV

30 0 0
                                    

Z góry przepraszam za nieobecność jak i nie wstawianie żadnego rozdziału od długiego czasu. Od teraz średnio raz w tygodniu się to zmieni.

P.S. Akcja zaczyna się jakiś czas później... Miłego czytania

Pov Martin

Za dwa dni święta, a ja dopiero teraz przypominam sobie o nich.. Spojrzałem na zegar wiszący na śnieżnobiałej ścianie i zobaczyłem godzinę 13.46

-To nie jest taka zła pora na zakupy -mruknąłem pod nosem i udałem się na dół

-Wiesz jakie to jest dla mnie ważne -usłyszałem słowa wujka

-Wiem lecz nie mogę ci obiecać, że wszystko będzie w porządku zwłaszcza, że i tak już sporo mamy z tym problemów Henry -rzekła moja mama

-Zajebiście, wiedziałem że... -zacichli jak mnie ujrzeli i od razu, że zmienili temat

-O skarbie zszedłeś do nas -uśmiechnęła się kobieta -Jak się czujesz? Wychodzisz dziś gdzieś? -spytała

-Wszystko w porządku, tak przejadę się z Ryanem w kilka miejsc o ile to nie problem -spojrzałem na nią

-Nie skądże, to co leć szukaj Ryana i lećcie załatwiajcie swoje sprawy. Ja z resztą też będę musiała zaraz wyjść na kilka godzin i wrócę wieczorem skarbie, więc miłej zabawy -ucałowała mnie, po czym zgarnęła swoje rzeczy zostawiając mnie i wujka samych z mętlikiem myśli

-To ja też będę się zbierał wujku. Miłej zabawy czy coś i do później -pomachałem do wujka i opuściłem pomieszczenie udając się w stronę wyjścia z domu

Zakładałem buty i nagle usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Wziąłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz, a osobą, którą dzwoniła był Ryan. Odebrałem i usłyszałem śmiech chłopaka po czym odezwał się..

-Gdzie jesteś? -zapytał

-Już wychodzę tylko założę kurtkę -powiedziałem po czym założyłem kurtkę i walnąłem się z otwartej w głowę kiedy Ryan zaczął burczeć silnikiem, który był wyjątkowo głośny -Jeju no już idę -powiedziałem po czym się rozłączyłem, zabrałem klucze i wyszedłem z domu

Wychodząc z domu ujrzałem przed sobą czarnego mercedesa i od razu uśmiechnąłem się pod nosem. Podszedłem do auta po czym miałem już naciskać na klamkę od drzwi ale chłopak mnie wyprzedził i otworzył je od środka. Uśmiechnąłem się pod nosem po czym ujrzałem na jego twarzy zadziorny uśmiech. Wsiadłem do auta i zamknąłem drzwi, a następnie zapiąłem pasy i skinąłem głową, ze może ruszyć. Szatyn ruszył z lekkim piskiem opon, a ja pokręciłem ogrzewanie, bo temperatura na zewnątrz była już dość niska. Nagle Ryan zabrał głos

-Dobra właściwie gdzie my jedziemy? -spytał i przez chwilę miał na mnie swój wzrok

-Do galerii handlowej na sam start -powiedziałem z uśmiechem na twarzy

-Serio? Wiesz, że tego nie lubię. Specjalnie to zrobiłeś? -zaczął wymachiwać rękoma, a z racji iż stał w korku to mógł dłuższą chwilę porobić ten teatrzyk

-Jejku nie bulwersuj się tak dobra? -spojrzałem na niego i zacząłem się śmiać -Słodko się denerwujesz słonko -powiedziałem po czym pod nosem mruknąłem -1:0 dla mnie

-Co tam mówiłeś? -spytał ignorując wcześniejszą moją wypowiedź

-Nic nic -zaśmiałem się i oparłem o szybę

-Za 10 minut tam będziemy młody -rzucił i nagle wcisnął gaz


Jakoś po 19 wyszliśmy z galerii obładowani mnóstwem toreb z różnymi zakupami ze względu na to iż mam dość liczną rodzinę i dla każdego wypadałoby coś kupić. Wrzuciliśmy torby do bagażnika i udaliśmy się do środka auta lecz przed wejściem nie obyło się bez jakiejś gry Ryana, która miała zwiastować albo walkę między nim, a mną lub fochy na dłuższy czas, czy walki z uczuciami. Chłopak podszedł do mnie i zatrzymał dłonią, którą oplótł mnie wokół mojej talii. Poczułem nostalgię i chciałbym być w podobnej chwili dłuższy czas lecz zaraz by się zaczęło, że mój ochroniarz to mój chłopak bla bla bla... A wracając chłopak zbliżył się niebezpiecznie do mnie po czym musną me usta i wsadził swój uśmiech na twarz wystawiając rząd białych jak perły zębów. Po chwili lecz mała adrenalina zadziałała bez zastanowienia i pocałowałem go trochę dłużej lecz po chwili schowałem się w ciepłym wnętrzu samochodu i z satysfakcją, że wzbudziłem u chłopaka podniecenie.

-Jak ty na mnie działasz człowieku -zaśmiał się wchodząc do auta

-Ah no przepraszam -spojrzałem na niego przepraszającym spojrzeniem po czym wybuchłem śmiechem

-Luz młody kiedyś się za to odpowiesz -zaśmiał się pod nosem, a ja walnąłem go w ramię -Au, a to niby za co? -spojrzał na mnie

-Domyśl się -rzuciłem po czym zapiąłem pasy

-Dobra nie dąsaj się, to co może pojedziemy na ciepłą czekoladę? -spojrzał na mnie po czym zapiął pasy

-Może innym razem -mruknąłem

Po 20 minutach byliśmy pod bramą, szukałem klucza w nerce lecz nie mogłem go znaleźć ale z pomocą przyszedł nam wujek, który akurat był na papierosie przed domem. Kiwnąłem mu głową na znak podziękowania po czym wjechaliśmy na posesję. Wysiadłem z samochodu i otworzyłem bagażnik i wyjąłem z niego kilka toreb, a następnie udałem się do środka domu. Kierowałem się do mojego pokoju gdzie miałem zamiar schować prezenty do nocy przed wigilią. Po schowaniu wszystkich prezentów opadłem na łóżko i wpatrywałem się w sufit lecz po chwili ktoś zapukał mi do pokoju. Oparłem się o ścianę i powiedziałem głośniejsze "proszę" po czym zamknąłem oczy i wsłuchiwałem się w kroki, które ucichły przy moim łóżku.


Jeszcze raz przepraszam za tak długą nie obecność, postaram się to naprawić, a teraz do następnego kochani :*

Bogacz i ochroniarz /bxb/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz