XIX

20 0 0
                                    

Ryan

Jechaliśmy przez zaśnieżone i jeszcze ciemne miasto do szkoły. Po drodze zajechaliśmy jeszcze w jedno miejsce, o którym młody nie miał pojęcia, a było nim kwiaciarnia. Czemu akurat ona? Martin lubi kwiaty, zwłaszcza na przeprosiny. Zatrzymałem się przed nią, zgasiłem silnik i wysiadłem z samochodu. Wszedłem na schody prowadzące do wejścia ale przed tym odwróciłem się do chłopaka, który wpatrywał się we mnie wzrokiem który był pełen pytań. Uśmiechnąłem się po czym nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka.

-Dzień dobry -rzuciłem na wejściu

-Witam -odpowiedziała mi kobieta w dość młodym wieku -Może mogę jakoś pomóc? -spytała

-Owszem -powiedziałem powoli -Ma Pani może białe róże, bądź różowe? -spojrzałem na nią pytającym wzrokiem

-Jasne, mam oby dwa kolory -uśmiechneła się do mnie -To który i ile zapakować? -spojrzała na mnie

-Szczerze? Oby dwa bym prosił -zaśmiałem się -A ile by Pani dała na przeprosiny? -zerknąłem wzrokiem na nią, po czym spojrzałem za okno

-Na przeprosiny Pan mówi, uroczo -zaśmiała się kobieta -Może pięć tych -wskazała na białe -I cztery te -wskazała na różowe -powiedziała po czym zaczęła dalej mówić -Widzę Pana zdziwienie, lecz chodzi o to iż nie daje się parzystej liczby kwiatów -uśmiechneła się i poszła zapakować kwiaty w papier -Wstążke do tego? -spytała

-Jasne -powiedziałem podchodząc do lady
-Ile płace? -spytalem

-Dla Pana zrobimy rabacik na specjalną okazję -rzuciła po czym wbiła coś w kasę -To będzie 29.80 -powiedziała po czym zapłaciłem kartą i życzyłem miłego dnia po czym wyszedłem ze sklepu i schowałem kwiaty za plecami. Podszedłem do auta i otworzyłem drzwi od jego strony

-Prosze Panie obrażalski -zaśmiałem się pod nosem po czym wręczyłem mu kwiaty, a następnie szybko musnąłem jego wargi

-Aha? -usłyszałem od razu po tym jak usiadłem za kierownicą -Co jest z tobą? Nie poznaję cię od jakiegoś czasu -mruknął po czym powąchał kwiaty -Ładnie pachną -rzucił bardziej do siebie niż do mnie

-To dobrze -mruknąłem i ruszyłem w stronę szkoły, bo jeśli chłopak się spóźni może mieć potem mały problem u rodziców

Wjeżdżając na szkolny dziedziniec znów większość spojrzeń wylądowała na nas. W sumie już się trochę do tego przyzwyczaiłem. Zatrzymałem auto, po czym zgasiłem silnik i zwróciłem swój wzrok na chłopaka.

-Pójść z tobą czy chcesz dziś odpocząć ode mnie? -spytalem w jego oczy

-Jeju chodź, a nie się wydurniasz głupku -rzucił po czym wyszedł z samochodu, a ja zaraz za nim

-Możesz trochę zwolnić? -zaśmiałem się bo wiedziałem, że nadal udaje obrażonego

Zwolnił trochę tępo i odwrócił się do mnie
-Już zadowolony? -prychnął i poszedł dalej
-A i chciałbym cię poinformować że dziś po szkole mam wizytę u fryzjera -dodał i wszedł do ciepłego wnętrza budynku

Przewróciłem oczami i ruszyłem za nim.. Chłopak skierował się do szatni gdzie odłożył kurtkę po czym kierował się pod sale gdzie miał pierwszą lekcję jaką była matematyka. Zaraz po naszym przyjściu pod sale rozbrzmiał dzwonek, który sugerował początek tego jakże pięknego dnia.

Martin

Lekcje minęły wyjątkowo szybko. Była 15:12 czyli zostało mi jakieś 30 minut żeby dotrzeć do salonu fryzjerskiego. Wyszedłem ze szkoły z świadomością, że mój ochroniarz idzie za mną. Gdy dotarłem do auta i już miałem się odwracać żeby powiedzieć "otwórz" on już to zrobił. Wsiadłem do ciepłego wnętrza samochodu i spojrzałem przez okno. Był początek stycznia, a śniegu jak nigdy przez te ostatnie kilka zim. Aż na samą myśl, że jeszcze dwa miesiące i będzie wiosna uśmiech wkradł mi się na twarz. Brunet odpalił silnik po czym wpisałem mu w nawigacje adres salonu i położyłem głowę na cieplejszą już szybę. Czemu byłem dziś dla niego taki? Sam nie wiem zachowuje się jak dupek lub laska z okresem. A może go mam? Zaśmiałem się na tą myśl, a chłopak posłał mi pytające spojrzenie. Po kilkunastu minutach dotarliśmy na miejsce. Miałem już wysiąść lecz on mi na to nie pozwolił.

Bogacz i ochroniarz /bxb/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz