Ryan
Obudziłem się dosyć wcześnie, z resztą jak zazwyczaj. Spojrzałem na Martina, a on spał tak skulony, bezbronny i słodki jak z bajki. Uśmiechnąłem się po czym dałem mu całusa w czoło i delikatnie odrywając go od siebie wstałem z łóżka. Założyłem bluzkę i spodnie, a bluzę postanowiłem mu zostawić jeśli będzie chciał to odda i skierowałem się ku schodom i w kierunku kuchni w zamiarze przygotowania śniadania. Poszedłem na ulubione danie Martina czyli naleśniki z polewą czekoladową i owocami. Znałem ten dom jak własną kieszeń i znalezienie składników na ciasto do naleśników było dla mnie proste chodź dla obcego byłoby o wiele trudne zwłaszcza, że w domu jego rodziców jest spiżarnia o ile można to tak nazwać bo ja bym to nazwał supermarketem.
* * *
Jechałem już do swojego rodzinnego domu słuchając piosenki, która kojarzyła mi się z Martinem. Podśpiewując sobie pod nosem lekko się uśmiechałem sam do siebie. Po dojechaniu na miejsce udałem się od razu do swojego pokoju po czym rzuciłem się na łóżku i zasnąłem. Sny mam zazwyczaj te same lub wcale ich nie ma, lecz tym razem sen był zupełnie inny niż zazwyczaj. Dziś sen w większym stopniu opierał się na Martinie, a dokładniej o czymś co miało mieć miejsce za kilka dni tzn. jego wyjazd na zawody..
Sen (pov Martin)
Zbierałem już ostatnie rzeczy do wyjazdu. Torbę, telefon, słuchawki i bilet na pociąg, którym mieliśmy jechać. Po czym wybiegłem wręcz z domu i udałem się na autobus na miejsce zbiórki. Podczas jazdy na miejsce przypomniałem sobie, że nie wziąłem rękawic, więc zadzwoniłem do mamy po czym wysiadłem z autobusu i czekałem na nią na przystanku. Po jakiś 10 minutach dotarła mama i powiedziała, że mnie podwiezie przy okazji żebym zdążył. W trakcie drogi w radiu był komunikat o jakimś kryminaliście porywającego pociągi , który uciekł z więzienia ale jakoś to zbagalityzowałem i nie zrobiłem sobie z tego zbytnio wielkich strachów co do zawodów. Po dotarciu na miejsce zostało mi jakieś 10 minut do odjazdu. Pani już nas liczyła i mówiła, kto z kim siedzi itd. Moja mama stała na peronie i czekała aż odjadę. Wtedy mądry ja zwróciłem uwagę na to, że nie wziąłem torby w której miałem wszystko co jest mi potrzebne na zawody. Wybiegłem z pociągu nie informując trenerki i pokierowałem się w stronę mamy krzycząc jej o torbie, która została na miejscu pasażera. Dobiegłem do samochodu wziąłem torbę i szybko dobiegłem do pociągu i w ostatniej chwili udało mi się do niego wejść. Kilka stacji dalej gdzie do następnej dzieliło nas około 2 godzin. Jakiś typ ubrany cały na czarno z jeszcze kilkoma osobami zaczęli straszyć, bić i wyzywać pasażerów. Czyli jednak ten psychopata wsiadł akurat do mojego pociągu. Postanowiłem się gdzieś ukryć, a na pewno nie w toalecie bo pewnie teraz każdą przeszukują i zadzwonić najpierw do Ryan'a, który miał to ogarnąć. Nagle poczułem szturchnięcie i straciłem obraz. *sen się urwał*
Martin
Jechałem właśnie do Josha żeby się z nim spotkać bo jakoś stęskniłem się za nim, a rzadko się widywaliśmy. Podczas drogi do niego spotkałem się z kilkoma fanami i nie obyło się bez pytań czy robienia zdjęć. Po dotarciu na miejsce, gdzie byłem akurat pierwszy raz od początku naszej znajomości ujrzałem średniej wielkości drewniany domek, który miał dwa piętra. Po podejściu pod bramę usłyszałem oraz ujrzałem małego psiaka, który podbiegł na mój widok, a ja przykucnąłem żeby się z nim przywitać. Po zrobieniu tego podszedłem do drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem i zaraz otworzyła mi kobieta na oko przed czterdziestką z uśmiechem na twarzy.
-Dzień dobry jest Josh? -spytałem lekko się uśmiechając do kobiety
-Witaj. Tak jest, proszę wejdź -oznajmiła po czym wszedłem do środka
-Josh, ktoś do ciebie -krzyknęła kobieta po czym zaprosiła mnie do kuchni
-Więc to Ty jesteś jego nowym kolegą z klasy tak? -zapytała
-Tak to ja. Przepraszam, Martin -uśmiechnąłem się do kobiety po czym usiadłem na krzesełku
-Kasia -odwzajemniła uśmiech -Co Cię sprowadziło ze Stanów? -spojrzała na mnie
-W zasadzie nic szczególnego tak jakoś wyszło, że tu wylądowałem -odpowiedziałem bez zbędnych szczegółów
-Dobrze. Przepraszam, że tak wypytuje -zaśmiała się -Może napijesz się herbaty lub spróbujesz ciasta? -zaproponowała kobieta po czym zaczęła wyciągać kubki i wsadzać zawartość herbaty do środka
-Jasne -odpowiedziałem z uśmiechem
-Co tam mamuś? -zapytał Josh wchodząc do kuchni
-Martin do ciebie przyszedł -powiedziała kobieta kładąc obok mnie kawałek ciasta i kubek herbaty
-Dziękuje -odpowiedziałem -Hej Josh -powiedziałem patrząc na niego
-Siemanko -powiedział uśmiechając się -A ja też mogę? -zapytał kobiety
-Jasne kochanie -odpowiedziała podając mu kubek herbaty i kawałek ciasta
-Smacznego -powiedzieliśmy wszyscy chórkiem
-Dobrze mamo my lecimy do mnie. Jak coś to pukaj przed wejściem bo mamy do zrobienia projekt i musimy mieć skupienie -powiedział Josh kopiąc mnie delikatnie pod stołem
-Dobrze kochanie. Nie będę wam przeszkadzać -powiedziała
Wychodząc z kuchni pokierowaliśmy się ku schodom wcześniej dziękując za ciasto i herbatę. Po upewnieniu się, że mama Josha nas nie widzi chłopak złapał mnie za rękę i zaprowadził prosto do swojego pokoju zamykając drzwi na klucz. Rozejrzałem się po pokoju był on ciemno szary i jedna ściana miała kolor biały na której widniała masa zdjęć zarówno z przyjaciółmi jak i z wakacji sam na sam. Usiadłem na huśtawce i popatrzyłem na chłopaka, który stał patrząc się na mnie.
-Brudny jestem czy coś? -zapytałem przecierając sobie twarz
-Nie. Po prostu się stęskniłem kochanie -powiedział podchodząc bliżej
-Przyznałeś się wreszcie -zaśmiałem się po czym poczułem jak mnie podnosi
-No przyznałem chociaż tego nie lubię robić -zawstydził się -A teraz pokaże Ci za czym tęskniłem -po tym zdaniu wylądowałem na wyjątkowo miękkim łóżku
-Ejej spokojnie -zaśmiałem się przyciągając go do siebie i łącząc nasze usta w dłuższym i namiętnym pocałunku
-A co jeśli nie będę spokojny? -zaśmiał się i pokazał swój chytry uśmieszek co było u niego rzadkie
-To no mhm zobaczymy co z tego będzie -zaśmiałem się po czym poczułem jak zjechał mi na szyję robiąc mi malinkę -I czego ja się mogłem spodziewać po Tobie łobuzie -westchnąłem
-A co nie podoba się księżniczce? -powiedział po skończeniu malinki patrząc mi w oczy
-Podoba -mruknąłem wstając i lądując nad Joshem
-Co się dzieje? -zaśmiał się nieśmiało
-Chcesz się dowiedzieć? -zapytałem lekko nie pewny
-Jesteś na to gotowy? -zapytał patrząc mi w oczy
-Jakby nie do końca -odpowiedziałem zgodnie z prawdą
-Twój pierwszy raz? -zapytał się mnie
-Tak -przyznałem po czym poczułem jak Josh pomaga mi się rozluźnić
-Spokojnie to nic złego -zaśmiał się po czym dał mi buziaka -Jakoś Ci pomogę dobrze i damy radę skarbie -mówiąc to przytulił mnie i spróbował odprężyć
-Ej nie Josh. Ja ja nie jestem gotowy -powiedziałem
-Dobrze maluchu. Na spokojnie nic na siłę. Mamy na to czas naprawdę -uśmiechnął się i położył mnie obok siebie po czym się przytuliłem do niego
* * *
Dobra na dziś to taki finał kochani. Było tak gorąco, a jednak do niczego nie doszło. Zobaczymy jak to będzie między nimi, a może Ryan coś tu zamiesza. Nic nie wiadomo. Do następnego :*

CZYTASZ
Bogacz i ochroniarz /bxb/
Romance18-letni blondyn po rozwodzie rodziców trafia z Nowego Jorku do Warszawy. Poznaję kilku przyjaciół i jakiś czas później w jego życie wchodzi ochroniarz, który zawraca w jego życiu o 180 stopni. Chcesz zobaczyć co będzie działo się dalej? Przeczytaj...