Nie odwróciłam się, a on nie szedł za mną. Jakaś mała część mnie chciała, by mnie zatrzymał, wiem, że to było głupie, ale nic nie mogłam na to poradzić. Nie miałam najmniejszej ochoty z kimkolwiek rozmawiać, chciałam odetchnąć od tych kłamstw. Podobno kobiety chodzą z głową w chmurach, w takim razie mężczyźni żyją w kosmosie.
- Jadę do swojej posiadłości nad jeziorem i nie potrzebuję ochrony. - powiedziałam, mijając strażników, wchodząc do sypialni.
- Zostałem powiadomiony o wyjeździe. Samochód już czeka.
Zatrzymałam się i spojrzałam na niego ostrożnie. W tym momencie nie ręczyłam za siebie, miałam dość tego, że sądził, że bez niego nie będę potrafiła zrobić kroku. Nim się zorientowałam moje nogi niosły mnie z powrotem do gabinetu Alistera. Nie podniósł głowy, gdy weszłam ani, gdy z hukiem zamknęłam drzwi.
- Przestań - warknęłam, a moje palce zacisnęły się małej kamiennej figurce o abstrakcyjnym kształcie. - Do jasnej cholery, przestań się wtrącać w moje życie.
Dopiero, gdy zrobiłam krok w jego stronę, podniósł na mnie wzrok.
- Krótki ten wyjazd. - odparł krótko z nutą kpiny. Opuścił wzrok na moją rękę, w której ściskałam dość ciężką figurkę. - Odłóż ją za nim zrobisz sobie krzywdę.
- Odwołaj ich i wypuść mnie.
- Znasz moje zdanie na ten temat. - wstał i obszedł biurko. Oparł się o nie i nie odwracając ode spojrzenia, które niemal parzyło moją skórę, zacisnął palce na gładkim kancie biurka.
- To nie jest śmieszne, to się staje żałosne nawet, jak na ciebie, a to już coś znaczy.
- Kiepsko ci idzie. - mruknął i zrobił krok w moją stronę.
Uniosłam rękę z figurką, ale on nadal się zbliżał pewny, że nią nie rzucę. Nic bardziej mylnego. Posłałam mu całusa chwilę przed tym, jak nią w niego rzuciłam. W ostatnim momencie, uchylił się unikając ciosu w ramię. Mimo małych rozmiarów było dość ciężka, ale i tak narobiła szkód. Uderzyła w czarną szafkę niedaleko niego, strącając z niej stos dokumentów i zostawiając po sobie widoczną rysę.
- Zwariowałaś. - powiedział zaskoczony i w jednej chwili doskoczył do mnie obejmując mnie w pasie przyciskając do siebie. Nie mogłam się ruszyć, mogłam jedynie ciężko oddychać i rzucać wyzwiska.
- No popatrz i kto to mówi.
- To nie są żarty Roni, na zewnątrz jesteś w niebezpieczeństwie. Nim się spostrzeżesz coś ci stanie, a pomoc nie nadejdzie, nawet ja mam swoje ograniczenia. - dodał z powagą, którą dawno nie słyszałam. Byłam aż nazbyt świadoma ciepła jego ciała przyśniętego do mojego. Zamknęłam czy, gdy poczułam jego pełne usta delikatnie muskające moje ucho. Miałam nadzieję, że nie wyczuł jak zadrżałam.
Przez moment mu uwierzyłam, przez sekundę myślałam, że mówi prawdę, ale już tyle razy tak mówił nie zdradzając mi nic więcej. Na nowo poczułam złość, która się we mnie kotłowała. Uwolniłam się z jego uścisku i odepchnęłam go od siebie.
- Jeśli nie masz mi już nic do powiedzenia, proszę cię tylko o jedno, daj mi wreszcie święty spokój od twoich kłamstw. Tylko o to proszę.
CZYTASZ
Związek krwi
RomanceKiedyś wiedziałam, że ten nadejdzie i nikt nie ukrywał że będzie inaczej. Należałam do niego tylko w fizyczny sposób, przy moich narodzinach został spisany dokument i nic i nikt tego nie zmieni. Otuchy dodawał mi mój przyjaciel Alister, który zawsze...