8

2.9K 177 7
                                    

Alister

Dopiero gdy zamknąłem drzwi biura, pozwoliłem sobie na wyładowanie złości. Moja pięść uderzyła w ścianę przy drzwiach, zostawiając dziurę, którą nie tak łatwo będzie zamaskować. W tym momencie niewiele mnie to obchodziło, nie potrafiłem pozbyć się z umysłu wściekłej  i zrozpaczonej twarzy Ronni. Ból promieniujący z ręki jedynie złagodził dziwny ucisk w piersi. Mogłem jedynie wyobrażać sobie, co będzie czuła moja powierniczka tajemnic z dawniejszego życia podczas ślubu, którego termin jest bliższy niż sądzi. Przez chwilę, maleńką sekundę wierzyłem, że zobaczy to wszystko w takim świetle co ja, tym bardziej że na jej trop wpadli naprawdę niebezpieczni ludzie i bez mojej ochrony jej ułożony świat legnie w gruzach. Szkoda, że tego nie widzi.

- Ten ślub...- przerwałem, bo słowa, które chcę wypowiedzieć, zatykają mi gardło-  odbędzie się jeszcze w ciągu najbliższych dwóch godzin. 

Nie chciałem tak tego rozegrać. Będzie to szybka ceremonia bez całej tej otoczki, która jej towarzyszy i wpisała się kanon ślubnych tradycji. 

- To tylko interes. - powiedziałem być może z tego powodu, by przekonać siebie. 

Oddech  robił mi się coraz cięższy, gdy zaczynałem rozumieć, że mój stosunek do Ronni jest inny niż początkowo sądziłem. Tak nie powinno być , to niebezpieczne dla nas obojga. Powinienem żywić do niej jedynie obojętność i złość, którą teraz  ona żywi do mnie.

- W końcu to przecież była tylko praca.- powiedziałem ledwie słyszalnie. - Nic więcej.

Niezranioną ręką wybiłem numer do kierowcy, któremu krótko podałem instrukcje. Musiałem jeszcze przekazać przyszłej pannie młodej  o rychłej zmianie planów. Zacisnąłem pięści i ignorując ból zarówno psychiczny i fizyczny wybuchnąłem śmiechem.

- Gdyby ktoś inny powiedział mi, że jestem tchórzem gorzko, by za to zapłacił, ale...- to była prawda.

Przez chwilę byłem nawet skłonny zastąpić prawdziwego pana młodego jego przedstawicielem byle tylko Ronni lepiej przeszłą całą tą ceremonię. 

To było śmieszne.

Przetarłem twarz i zebrałem się w sobie. Wyprostowałem się i odczekałem kilka chwil, nim znów stałem się spokojny i poważny. Szybkim krokiem wróciłem przed drzwi pokoju Ronni, zapukałem, ale jedynie co zza nich usłyszałem to cała wiązanka przekleństw pod moim adresem, co mówiąc normalnymi słowami brzmiało.

- Zostaw mnie w spokoju zdradziecka świnio. 

- Ronni, muszę ci coś powiedzieć. - ponownie zapukałem - To poważna sprawa.

- Jak zadzganie twojego szefa jak świnię? - spytała niewinnym głosem, który dla niej był niczym zbroja.

- To będzie trudniejsze niż myślałem - powiedziałem pod nosem.


Związek krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz