35

803 39 5
                                    

Nie potrafiłem złapać oddechu, gdy ręce Roni bezlitośnie kontynuowały swoją torturę. Byłem pewien, że patrząc na tą scenę z boku nie jeden miały niezły ubaw. Po raz kolejny zacząłem żałować, że zdążyliśmy się tak do siebie zbliżyć przez te wszystkie lata.

— Nic się nie zmieniłeś. — wyspała moja żona z czerwonymi na twarzy wypiekami, iskrami w oczach i wielkim uśmiechem.

— To równie dobrze można powiedzieć o tobie. — nie marnowałem szansy, złapałem Roni w pasie i położyłem ją sobie na kolanach unieruchamiając ją między nogami.

—  Alister, puszczaj mnie! Radziłabym Ci od dziś spać z otwartymi oczami.

— Pożyjemy, zobaczymy. Druga sprawa, jakby cię ukarać za twój czyn. Jakieś pomysły?

— Puszczaj mnie!

— Nie. — ciszę przerwało zapnięcie Roni, po tym jak dostała klapsa. Jakby nie mogła uwierzyć, że naprawdę to zrobiłem. — Robi się coraz ciekawiej. — mruknąłem, widząc jak lekko zadrżała, gdy założyłem jej włosy za ucho. — Musisz mi uwierzyć, że robię to dla twojego bezpieczeństwa.

— W takim razie pojedź ze mną. Muszę się stąd wydostać, Alister.

Jednym ruchem posadziłem ją na kolanach. Szok klapsem był jeszcze widoczny na twarzy. Złapałem ją za rękę, gdy zamierzała się pięścią na moją szczękę. Jedno musiałem jej przyznać moja żona miała pazurki.

— Jeśli to kolejny z twoich...

— Nie, to realna propozycja. Pojedziesz ze mną, będziesz miał mnie na oku...

— A ty będziesz zachować się odpowiedzialnie. — dokończyłem za nią.

— Dobrze. — odparła przez zaciśnięte zęby.

— I pójdziesz ze mną na kilka spotkań towarzyskich.

— Mógłbyś mi pomóc w zawieszeniu lampy w drugiej łazience?

— Co?

— Kupiłam kiedyś lampę i wypadało w końcu ją zawiesić. Sama nie potrafię tego zrobić, ale skoro mam męża to mogę to wykorzystać. Chyba, że mam wezwać fachowca.

— Chodź tu— porwałem ją na ziemię i zamknąłem w swoich ramionach. — Wiesz, że jesteś manipulantką. — dodałem ze śmiechem i szybko pocałowałem ją w usta.

Minęła dobra chwila nim ją uwolniłem. Uspokoiłem się, starając przypomnieć sobie kiedy się śmiałem jak dziś. Roni pocałowala mnie w policzek i wyszła starając się wygładzić ubrania i włosy. Kiedy wyszła wezwałem jednego ze swoich najbliższych podwładnych.

— Za dwie godziny wyjeżdżam razem z żoną w tym czasie budynek jest pod twoją ochroną. Razem ze swoimi ludźmi masz znaleźć kreta i dowiedzieć się wszystkiego o osobie, której przekazuje informacje. Gdy wrócę za tydzien chcę mieć pełny raport i kreta związanego.

Związek krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz