Wstałem z fotela wściekły jak nigdy dotąd i nawet tego nie kryłem. Nie wiedziałem co mnie bardziej wkurzało to, że ktoś znowu przeszedł przez moją ochronę, czy to, że moja żona ma za nic wszystkie próby chronienia jej.
- Nie potrafisz choć na moment nie sprawiać problemów?! Wracaj do pokoju i nie wychodź z niego bez mojej zgody. - obszedłem biurko i stanąłem na przeciw jej zszokowanej twarzy. - Postawię pod drzwiami choćby tuzin ochroniarzy, ale nie wyściubisz nosa zza drzwi. Przestań się bawić w detektywa, przyniesie to jedynie straty i żadnego pożytku.
- Od kiedy to stałeś się moim ojcem i skąd pomysł, by mi rozkazywać? Sądziłam, że ten etap mamy już za sobą.
— To przestań zachowywać się jak dziecko. — złapałem mnie za ramię i wyciągnąłem z pokoju. Popchnąłem w stronę garstki ochroniarzy przed drzwiami i nakazałem odprowadzić ją do pokoju i nie spuszczać jej z oka. Chyba będę musiał wywieźć poza granice kraju, by nie przyciągała problemów. Reszcie ludzi nakazałem przeszukać wszystkie nagrania.
Po chwili otrzymałem wiadomość, że jestem potrzebny na dole. Upewniłem się, że moja żona jest dobrze strzeżona i zeszłem do piwnicy. Tam oczekiwało mnie kilku moich ludzi. Przy stole siedzał jeden z nich przykuty do krzesła kajdankami i posiniaczoną twarzą.
—Co my tu mamy. — powiedziałem i usiadłem po drugiej stronie stołu.
— Odkryliśmy jego korespondencję z niejakim R. E. Koj. Przesłuchiwany zarzeka się, że to nie jest jego dzieło.
Słuchałem raportu cały czas przyglądając się zdrajcy. Patrzył na wszystkich wokół z rozszerzonymi oczami, jedyna widoczna oznaka, że się boi. Jednak całą swoją postawą pokazywał, że jest pewny swojej niewinności. Wstałem, a zdający mi szczegółowy raport, który przypominał bardziej wykaz win skazanego na śmierć zamilkł. W kilku krokach podeszłem do niego i rozciąłem mu marynarkę na lewym ramieniu, a następnie koszulę. Dotknąłem zewnętrzną stronę, a następnie wykręciłem mu ramię na tyle na ile pozwolił mi dość krótki łańcuch kajdanek. Poczułem nikłą nadzieję widząc małą czarną kartę as pik.
— Prześledźcie wszystkie kasyna w mieście i ich pobliżu, a zdrajcę ukarzcie dając przykład innym.
Jego pracodawca nie miał za grosz kreatywności w ksywkach.
CZYTASZ
Związek krwi
RomansaKiedyś wiedziałam, że ten nadejdzie i nikt nie ukrywał że będzie inaczej. Należałam do niego tylko w fizyczny sposób, przy moich narodzinach został spisany dokument i nic i nikt tego nie zmieni. Otuchy dodawał mi mój przyjaciel Alister, który zawsze...