22

2.3K 178 9
                                    

Obiecałam sobie, że nie pozwolę, by niepewności po raz kolejny wytrąciły mnie z równowagi. Poszłam do kuchni i spełniłam prośbę Alistera, czując na sobie wzrok ochroniarzy krzątających się po domu, mimo że nie mogłam ich dostrzec. Nie całe kilka minut później poczułam, jak mój mąż od tyłu mnie obejmuje i całuje w to miejsce za uchem, które sprawia, że roztapiam się w środku.

— Jak ci minął dzień? — spytałam, obracając się w jego ramionach.

— Dobrze. — wziął kubek i upił łyk. 

— Chciałabym zadzwonić do ojca. — Nie pytałabym się o to, gdyby, choć jeden telefon nie był na podsłuchu, dodałam w myślach.

— Oczywiście, jutro będziesz mogła zadzwonić.

— Dlaczego nie teraz? — spytałam, nie ukrywając nutki podejrzliwości w swoim głosie.

Patrzył na mnie przez dłuższą chwilę i westchnął, nie spuszczając ze mnie swojego przenikliwego spojrzenia. Cicho wierzyłam, że nie będzie próbował wmówić mi kolejnego kłamstwa.

Zacisnął usta, jakby starał się powstrzymać się przed wypowiedzeniem pewnych słów, ale wiedziałam, że to na nic. Nie chciałam już tego usłyszeć. Przybrałam spokojną twarz i objęłam go, udając, że to, co przede mną ukrywa mnie nie zabolało.

Mój ojciec wiedział o pewnych sprawach więcej niż przede mną ukrywał i nadszedł czas by opowiedział mi kilka historii. Jednak wiedziałam, że najpierw będę musiała się stąd wyrwać, by choć na chwilę zniknąć z radaru Alistera.

Minęła godzina, a ja już zostałam sama z powodu " pilnych spraw biznesowych". Wraz z oddalającymi się krokami Alistera coraz lepiej potrafiłam zauważać ochroniarzy, którzy otaczali mnie z niemal każdej strony. Jednak tym razem główną opiekę sprawował nade mną tylko jeden mężczyzna, który swoim gabarytem dorównywał dwóm normalnej wielkości mężczyznom. Irytował mnie fakt, że czułam się jak dziecko, ale musiałam zacisnąć usta i udać, że tego nie widzę.

— Chcę pojechać do rezydencji Volka. — powiedziałam ochroniarzowi, stojąc tuż przed nim. Wyciągał już telefon, ale go powstrzymałam. — To nie będzie konieczne. — dodałam.

— W takim razie samochód lada moment będzie gotowy. — odparł i odwrócił się, by spełnić moje polecenie.

Wszystko szło prosto, zbyt prosto. Samochód czekał na mnie pod schodami kilka minut później. Czarny wóz z przyciemnianymi schodami jechał przez ulicę, nie zwracając na siebie przechodniów. Cała przejażdżka trwała co najwyżej kwadrans. Nakazałam stanąć pod bramą i nie dzwoni na domofon. Wysiadłam i pamiętając potrzebny kod, własnoręcznie otworzyłam wrota. Ochroniarz szybko zaparkował po drugiej stronie ogrodzenia i równie szybkim krokiem ruszył za mną.

Cudownie było wrócić do miejsca, gdzie tam wiele rzeczy ma swój początek. Czułam się jakbym wreszcie była w domu, bezpieczna i otoczona znanymi mi od lat przedmiotami i osobami.

— Naprawdę sądzisz, że to wygrasz? Ta bitwa będzie dla ciebie klęską. — zamarłam na korytarzu, słysząc znajomy głos. Szybko pokonałam dzielącą mnie odległość od lekko uchylonych  drzwi. — Posiedziałbym tu z tobą dłużej, ale ktoś na mnie czeka. — gość mojego ojca wstał w tym samym momencie, gdy ja otworzyłam z rozmachem drzwi.

— Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie twojej obecności tutaj, Alister. — powiedziałam, wbijając w niego ostre spojrzenie.

Spodobała wam się ta historia?

Związek krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz