ALISTER
Wpatrywałem się w sufit niezdolny, by spojrzeć na drzemiącą na mnie Ronnę. Wiem, że mój stosunek do niej jest niespotykany w naszej rzeczywistości, a przez to niebezpieczny. Przez ten cały czas jestem ciekaw jak potoczyłoby się nasze życie, gdybym nie pracował dla jej ojca pod przykrywką. Jedno było jednak pewne, z pewnością nie czułbym tych drżeń, które pojawiają się za każdym razem, jak odbieram nieznany telefon, a pierwsze co słyszę to imię swojej żony wymawiane przez mojego człowieka w terenie. Powinienem zająć się teraz realizowaniem kontraktów zawartych zarówno z wrogami, sprzymierzeńcami, jak i ludźmi, którzy nie mają bladego pojęcia, kim jestem naprawdę. Jednak, zamiast tego nie potrafię się uspokoić i wrócić do swoich obowiązków, a to wszystko przez to, że nie potrafię odpuścić. Jeśli dalej będę podążać w tym kierunku, to finał tej historii będzie bolesny i powolny kończący się niczym innym jak śmierć.
* * *
Poluzowałem krawat, nie odrywając wzroku od mężczyzny siedzącego przede mną. Mimo że jest najdłużej pracującym dla mnie "człowiekiem z zewnątrz" to nadal nie miałem zamiaru pokazać, że choć trochę obdarzam go zaufaniem.
- Dzieje się coś ważnego? - spytałem, po przeglądaniu wszystkich zdjęć, które dla mnie przyniósł.
- Ludzie Valeccia robią dziwnie niespokojni, jakby siedzieli na tykającej bombie. Wieści o twoim ślubie rozeszły się zastraszającym tempie do wszystkich ważnych ludzi w okolicy. Twoja żona pojawiła się na językach ludzi, z którymi warto się liczyć, a którzy nie są przychylni twojej osobie. Stała się ich celem.
- To było do przewidzenia. - odparłem z udawaną obojętnością.- Jednak chcę byś podczas swoich dotychczasowych obowiązków przyjrzał się Volkowi, konkretnie chodzi mi o jego przeszłość. - schowałem przyniesione mi zdjęcia. - Chcę wiedzieć, z kim się spotykał , rozmawiał i zawierał umowy przez ostatnie dwadzieścia trzy lata. Oczywiście na koniec dostaniesz z tego tytułu odpowiednią premię. Jeśli nie chcesz nic dodać, możesz wyjść. - mężczyzna wstał, schylił głowę i wyszedł. Odczekałem chwilę, nim zająłem się następną sprawą wymagającą realizacji dzisiaj.
Rozległo się pukanie. Spojrzałem na drzwi mówiąc "Wejść". Do środka wszedł jeden z moich zaufanych strażników, trzymając telefon w prawej ręce. Kiwnąłem głową, dając mu znak, by zaczął mówić.
- Mamy problem, w pobliżu pańskiej rezydencji zauważono grupę kilkuosobową ludzi należących do Valeccia. Zapewne nie przez przypadek się tam znaleźli i mimo że nic nie robią poza obserwacją okolicy, wszyscy w pańskim budynku są gotowi w razie ataku. - zacisnąłem pięści pod biurkiem. - Pańscy ludzie czekają na dalsze polecenia.
- Moja żona jest w teraz najważniejsza i zapewne ich obecność jest właśnie sprowokowana jej osobą. Ukryjcie ją i uważnie się przyglądajcie ruchom intruzów. To może być odwrócenie naszej uwagi od prawdziwego ataku. Przygotujcie samochód, zaraz wyjeżdżamy. - ostatnie warknąłem, uderzając pięścią w blat biurka, a szklanka leżąca przy jej skraju spadła roztrzaskując się na milion kawałeczków.
Ostatni w najbliższym czasie
![](https://img.wattpad.com/cover/200028105-288-k539721.jpg)
CZYTASZ
Związek krwi
RomansaKiedyś wiedziałam, że ten nadejdzie i nikt nie ukrywał że będzie inaczej. Należałam do niego tylko w fizyczny sposób, przy moich narodzinach został spisany dokument i nic i nikt tego nie zmieni. Otuchy dodawał mi mój przyjaciel Alister, który zawsze...