Mam do Was prośbę, dlatego przeczytajcie notkę :)
Liam nie przychodzi rano. Nikt nie puka do do moich drzwi ze śniadaniem w ręku. W drodze do pracy wchodzę do Strabucksa i jest to coś czego nie robiłam już bardzo dawno.
Kiedy zerkam na telefon widzę, że Liam do mnie nie napisał. Jednak mam nieodebrane połączenia od Harry'ego. Wywracam oczami i usuwam wszystkie powiadomienia. Biorę łyka kawy i kontynuuję drogę do pracy.
Jestem w biurze od 10 minut, kiedy się pojawia.
-Wszystko w porządku? Dlaczego nie odbierałaś telefonu? - Harry pyta, wchodząc do mojego biura bez pukania.
-Może dlatego, że nie chcę z tobą rozmawiać - mówię prosto.
Harry przygląda się, jak kładę torebkę na krześle i włączam komputer.
-Ciągle jesteś zła za wczoraj?
Spoglądam na swojego szefa zmęczonymi oczami. Harry ma skrzyżowne ręce na klatce, a jego zielone oczy są przepełnione troską. Jestem trochę zdenerwowana przez wczoraj ale bardziej gniewam się o to, że jest powodem dla którego Liam ze mną nie rozmawia.
-Nie - mówię mu. Odwracam się do komputera, kiedy na ekranie pojawiają się nowe mejle. Większość z nich jest z hoteli z którymi kontaktowałam się wczoraj i wszystkie odsyłają praktycznie taką samą odpowiedź.
Przepraszamy ale ten dzień jest już zajęty. Może następnym razem...
Masuję skronie i biorę kolejnego łyka kawy. Jestem tu od 15 minut i już boli mnie głowa. Ta konferencja naprawdę doprowadzi do mojej śmierci. Każdy hotel w tym szalonym mieście jest już zarezerwowany. A dlaczego to nie może odbyć się tutaj?
Czekaj chwilę..dlaczego to nie może odbyć się tutaj?
-Dzisiaj będzie trochę gorączkowo - Harry mówi. - Będziemy musieli napisać do każdej osoby, która miała się pojawić na konferencji i powiedzieć, że zostaje odwołana. I myślę, że będziemy musieli im dać jakieś zwroty. Więc chciałbym żebyś..
-Nie, nie musimy - przerywam mu.
-Nie widzę innej opcji - marszczy brwi. - Każdy hotel do którego dzwoniłem jest już zarezerwowany.
-Nie musimy odwoływać.
-O czym ty mówisz? Bez miejsca..
-Harry, czy możesz się zamknąć na pięć sekund i pozwolić mi powidzieć? - wybucham złością. Wygląda na lekko zaskoczonego ale potem na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech i prostuje ręce.
-Proszę bardzo - kiwa głową.
-Dziękuję. Jak próbowałam powiedzieć właśnie wpadłam na genialny pomysł, jak to naprawić. Może zorganizujemy tą konferencję tutaj? Możemy wszystkim przetransportować po śniadaniu i tym samym damy im udogodnienie.
-W Styles Enterprises nie ma miejsca na pomieszczenie 500 osób - Harry zauważa. - Główna sala mieści najwyżej 300.
-Racja - kiwam głową. Wstaję z krzesła i zaczynam chodzić po pomieszczeniu. - Możemy wypożyczyć te duże namioty z krzesłami i stołami. Powinniśmy też zamówić catering i DJ.
Harry zaczyna uśmiechać się z ekscytacji.
-Powinniśmy pomyśleć też o jakimś transporcie ale to nie jest jakoś daleko więc jestem pewny, że nie będzie problemu by to załatwić.
-Dokładnie! - łączę dłonie. - Widzisz, nie ma żadnego powodu dla którego to miałoby nie wyjść.
Nie wiem, kiedy dokładnie przestałam chodzić ale teraz stoję dokładnie przed Harry'm i patrzę w jego ciepłe, zielone oczy. Czerwienię się lekko i zaczynam się odsuwać ale chwyta mnie za ramiona.