Odp na pyt. i inne w notce :)
Liam do mnie dzwoni. Przypomnienie sobie, że mu nie odpisałam, zabiera mi mniej niż sekundę. Jestem taką okropną przyjaciółką, ganię sama siebie, kiedy odbieram połączenie.
-Halo?
-Leah? Wszystko w porządku?
Wzdycham.
-Tak. Przepraszam, że ci nie odpisałam ale byłam zajęta.
-Nie szkodzi - chcichocze. - Ale nie nie szkodzi, że opuściłaś ćwiczenia..
Wywracam oczami, wiedząc, że mnie nie widzi.
-Daj spokój, odpuść mi trochę.
-Nie ma odpuszczania! - wykrzykuje na co się śmieję, mocniej dociskając telefon do ucha, kiedy biorę łyka swojej kawy. - Możesz przyjść w któryś dzień tego tygodnia po pracy? Musimy to nadrobić.
Szybko zerkam na mój kalendarz i pytam.
-Czwartek ci pasuje?
-Um - waha się. - A może w piątek?
-Dlaczego akurat w piątek?
-Bo jeśli poćwiczymy w piątek, po siłowni będę mógł wziąć cię na obiad - Liam przyznaje.
Czuję, że brakuje mi tchu. Liam jest wspaniałym i troskliwym przyjacielem i oczywiście wysportowanym ale nigdy nie myślałam o nim w tych kwestiach. Harry zawsze trzymał to miejsce w moich myślach.
Harry. Zauważam karteczkę dla Cassie, która wciąż leży na moim biurku i marszczę brwi. Wydaje się, że on idzie do przodu, co oznacza, że ja też powinnam.
-Następny piątek, jestem za - mówię Liam'owi i wyczuwam, że uśmiecha się na moją odpowiedź.
-Wspaniale. To jest randka.
Po zakończeniu rozmowy, po raz kolejny patrzę na kartkę dla Cassie. Głupia Cassie. Już jej nienawidzę.
Harry pojawia się w moim biurze.
-Leah, co ty robisz? Spotkanie zaczyna się za 20 minut! Idź do sali i przygotuj wszystko!
Wiem, że się stresuje ale jestem zdenerwowana, a to napewno nie jest dobre połączenie. Zamiast mu odpowiedzieć, czekam aż się odwróci i wyjdzie, a następnie w jego kierunku unoszę środkowy palec.
Kiedy otwieram drzwi do sali konferencji, zauważam głowę z siwymi włosami na co się uśmiecham. Wydaje się, że Edward za nic nie odpuści sobie tego spotkania.
-Jak zawsze, wszystko wygląda wspaniale - mówi i mnie przytula. Wywracam oczami i kładę papiery na stole.
-Edwardzie, ja dopiero co tutaj weszłam - zauważam, a on kręci tylko głową.
Przechodzę się po pokoju, upewniając, że wszystko jest na swoim miejscu, poprawiam kilka talerzy z jedzeniem, przestawiam wodę i kilka razy sprawdzam, czy prezentacja jest idealna. Edward przygląda mi się z uśmiechem na twarzy.
-Wiem, że o czymś zapominam - przebiegam dłonią przez włosy.
-Zrelaksuj się - Edward klepie mnie po ramieniu. - Zarząd nie jest aż tak wybredny.
Może ma rację ale jestem pewna, że pamiętają incydent z Valerie. Muszę sprawić, że to spotkanie będzie perfekcyjne i żeby zapomnieli o niej, a Harry dowiódł, że jest profesjonalistą.
Po kolejnych 15 minutach mojego chodzenia w kółko i notorycznym wywracaniu oczami przez Edwarda do pomieszczenia zaczynają schodzić się dyrektorzy. Każdego z nich kieruję na odpowiednie miejsce i oferuję herbatę, kawę lub wodę.