✿ 12: Ryzyko

26.7K 1.3K 213
                                    

Rozdział dedykowany osobie, która mnie zawstydziła, lol :D

Harry podaje mi parującą miskę z kurczakiem, którą wdzięczna, akceptuję. Biorę kęs do ust, czego od razu żałuję - mięso jest gorące i parzy mój język. Wypluwam to z powrotem do miski i mam nadzieję, że Harry nie zauważył. Na szczęście, jest odwrócony do mnie tyłem, kiedy wyciąga dwie butelki wody, a potem jedną mi podaje. 

-Nasza gosposia, Emma, pakuje mi jedzenia i wkłada do lodówki tak żebym miał co jeść, gdy pracuję do późna - wyjaśnia. Wydaje mi się, że próbuje zacząć rozmowę żebyśmy nie musieli siedzieć w ciszy patrząc na siebie i czekać aż nasze jedzenie ochłodnie. 

-Nasza gosposia? - powtarzam. Co jeśli ma dziewczynę? Albo gorzej, narzeczoną. Harry i ja możemy być dobrymi przyjaciółmi ale nigdy nie rozmawialiśmy o tych aspektach. 

-Edward - mówi. Czuję ulgę i mały głosik na tyle mojej głowy, tańczy właśnie taniec zwycięstwa.

-Nie zorientowałam się, że z tobą mieszka.

-Technicznie rzecz biorąc, to ja mieszkam z nim - Harry prawie się uśmiecha. - Kiedy twój dziadek mieszka w ogromniej rezydencji, która ma 149 793 m2 z pięcioma garażami i pokojówkami, to chyba głupie kupować własne mieszkanie. (T/N: wuuuuuuuut, ile?!?!??!)

Próbuję nie okazywać szoku. Wiedziałam, że Edward i Harry są bogaci ale żeby aż tak? Serio?

-Wow, myślę, że rozumiem. To ogromnie miejsce nawet dla osób - mówię. Moja porcja zdaje się być odpowiednia do zjedzenia, dlatego niepewnie biorę gryza. Temperatura jest odpowiednia i jedzenie jest zaskakująco dobre.

-Tak, wiem. Edward cały czas mi mówi żebym się ustatkował i założył rodzinę żeby mógł oglądać dzieci, biegające po domu - mówi mi.

Patrzę na niego zaskoczona. To pierwszy raz, kiedy powiedział mi coś prywatnego na jego temat, dlatego biorę kolejny kęs i żuję powoli, gdy on kontynuuje.

-On chce prawnuki. Przypomina mi codziennie - dokańcza cierpko.

Nie mam pojęcia co powiedzieć, dlatego wkładam do ust kolejną porcję kurczaka. Z szybkością z jaką to robię, skończę zanim Harry zacznie jeść. 

Harry siedzi cicho, gdy przełykam więc odzywam się.

-Więc to chyba nie powinno być trudne by znaleźć odpowiednią osobą, która zechciałaby się z tobą związać, co nie? Biorąc pod uwagę twoją reputację i w ogóle.

Unosi brwi.

-Moją reputację?

-No wiesz, sam fakt, że jesteś znany, jako bóg seksu w Nowy'm Jork'u. Dziewczyny plotkują o przystojnym Harry'm Styles'ie - mówię w dramatyczny sposób. - Moja praca jest zapewne pożądana przez każdą kobietę w firmie.

-Hmmm, mimo, że to wszystko prawda - Harry uśmiecha się głupio na co wywracam oczami. - Zapomniałaś o jednej rzeczy.

-Jakiej?

-Nie bawię się w związki - mówi, patrząc prosto na mnie. - I nie planuję się żenić, nigdy.

Z jakiegoś powodu mam wrażenie, że jego słowa są jak ukłucia sztyletem dla mojego serca. Nie mogę przestać się zastanawiać czy to jego niema wiadomość do mnie, że jeśli coś do niego czuję powinnam to zniszczyć - każde pojedyncze uczucie. Powinnam się cieszyć, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego.

Następnie przypominam sobie w jaki sposób na mnie patrzył kiedy skończyłam go masować. Jestem zdezorientowana. W jednym momencie patrzy na mnie, jakbym była czekoladowym klusterem, a w kolejnym mówi mi, że nie bawi się w związki.

Yes, Sir || hs (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz