✿ 28: Rewanż

20.7K 1.3K 227
                                    

Czy kiedykolwiek marzyłaś o tym żeby niektórzy ludzie mieli przycisk do wyciszania?

Kiedy gapię się na czerwone usta Jennifer, gdy mówi o jakimś rejsie na którym była zeszłego lata, marzę o możliwości wyciszenia jej do poziomu zero. Harry siedzi obok mnie, napawając się każdym jej słowem, a ja ignrouję ich i czytam menu. Dylan siedzi naprzeciwko mnie i kiedy spogląda w ich stronę jego niebieskie oczy rozświetlają się. 

-I potem ten chłopak był jak: ''Proszę pani, nie można skakać ze statku'' ale ja nie posłuchałam i ..

Wzdycham cicho ale czuję narastającą we mnie frustrację. Zamykam menu i biorę łyka wody. Dylan patrzy na mnie i uśmiecha się szeroko. 

-Dobrze się bawisz, Leah?

Gapię się na niego, próbując się dowiedzieć czy sobie żartuje czy nie.

-Nie za bardzo - w końcu mówię. 

-Przykro mi to słyszeć - mamrocze podnosząc własne menu. Przenoszę torebkę na moje uda i dyskretnie patrzę na telefon, orientuję się, że nie odpowiedziałam Liam'owi. Szybko piszę, że również za nim tęsknię i kiedy naciskam 'wyślij' czuję czyjś oddech na ramieniu. Patrzę w górę i spotykam się ze spojrzeniem Harry'ego. 

-Nieładnie jest bawić się telefonem przy stole, Leah.

Nieładnie jest gapić się na cycki Jen przy stole, chcę powiedzieć ale gryzę się w język.

-Wybacz - mówię mu, biorąc kolejnego łyka wody. Harry parska i odwraca się powracając tym samym do słuchania fascynującej historii Jen. 

-Jak podoba ci się praca dla Harry'ego? - Dylan pyta mnie. Najwyraźniej próbuje zacząć rozmowę skoro tamta dwójka nie zamierza z nami konwersować. 

-Dobrze. Dogadujemy się raczej cały czas i nie jestem za bardzo obciążona pracą - mówię mieszając w wodzie rureczką. Kelner dodał do niej cytrynę chociaż prosiłam by tego nie robił i teraz patrzę z obrzydzeniem, gdy brzydki, żółty owoc osiada na dnie. 

-I możesz uczestniczyć w takich fajnych wycieczkach, jak ta - dodaje z uśmiechem. 

Fajna wycieczka, no chyba nie. Wszystko co zrobiliśmy tutaj razem z Harry'm to kłócenie się, nic więcej. 

Na szczęście, kelner przynosi nasze jedzenie zanim mam szansę powiedzieć coś o złym zachowaniu mojego szefa. Gapię się na kelnera, kiedy kładzie przede mną kanapkę, ciągle zła o cytrynę jednak on tego nie zauważa. Kiedy odchodzi, Harry i Jennfier znowu zaczynają nas ignorować, a Dylan uśmiecha się do mnie. 

-Wiesz, nie widziałem żeby jakiś inny dyrektor wziął ze sobą swoją asystentkę - Dylan komentuje i bierze gryza swojego burgera. Mój wzrok instynktownie kieruje się w stronę Harry'ego, który wciąż gapi się na biust Jennifer. 

-A co z Jen?

-Właściwie, Jennifer jest moja szefową. Jestem tylko na niższym stopniu menadżerskim. 

-Co? - dyszę, spoglądając na blond lalunię. Jak to się stało, że ona jest szefową Dylan'a?

-Jen jest bardzo dobra w tym co robi. I zawsze wie jak zrobić dobrą umowę. 

-Jak interesująco - mamroczę, nagle czując jeszcze większą zazdrość. Ma tą posadę, którą ja miałam u Millera, główny menadżer do sprzedarzy i pewnie wkrótce dostanie awans. Czuję wzbierającą we mnie złość i w moich myślach pojawia się twarz Ryan'a, kiedy zostałam zwolniona. 

-No przynajmniej zobaczysz to piekne miasto - Dylan mówi, kiedy uwalniam się od natrętnych myśli. 

-Taa - kiwam głową, znowu patrząc na mojego szefa nagle czuję obrzydzenie jego dziwkarskim zachowaniem. Zanim mogę się powstrzymać, dodaję. - Myślę, że Harry'emu naprawdę podoba się to co widzi. 

Yes, Sir || hs (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz