Notka + pytanie :)
Rozmawiam z Niall'em przez prawie 2 godziny i kiedy kończymy moje myśli brzęczą. Powoli podnoszę się z podłogi i prostuję ręce, czując, że siedziałam w jednej pozycji o wiele za długo.
Biorę szybki prysznic i gdy suszę ręcznikiem włosy, słyszę pukanie do drzwi. Sztywnieję na chwilę lecz po sekundzie zakładam na moje nagie ciało szlafrok.
Naciskam na klamkę i przygotowuję się na to kogo mogę zobaczyć po drugiej stronie, jednak okazuje się, że to tylko pracownik UPS, trzymający małą, brązową paczkę w jednej dłoni i podkładkę do pisania w drugiej. Spoglądam niepewnie na rzeczy i mocniej otulam się szlafrokiem. Jeśli mężczyzna jest zaskoczony tym, że widzi mnie zaraz po prysznicu, to tego nie okazuje.
-Mam paczkę dla pani Leah Evans - informuje mnie, zmęczonym głosem. - Proszę podpisać tutaj, by potwierdzić, że została ona dostarczona.
-Co? Ale ja niczego nie zamawiałam - mówię mu chłodno i zakładam ręce na piersi.
-Sądzę, że to prezent - mężczyzna mówi. - Teraz, czy może pani podpisać..
-Prezent? - przerywam. - Od kogo?
Na jego twarzy pojawia sie grymas i jestem pewna, że się na mnie denerwuje ale trzymam swojego i przegląda papiery.
Zatrzymuje się przy jednej kartce i spogląda na mnie.
-Kupcem był Harry Styles.
Zamykam oczy.
-No oczywiście, że tak.
Mężczyzna przechodzi z nogi na nogę.
-Podpisz to, proszę - powtarza, na co wzdycham ale i tak podpisuję. Przecież nie mogę mu powiedzieć, że ma to zabrać.
Podaje mi paczkę i zamykam drzwi, od razu debatując nad tym co zrobić z podarunkiem. W ostateczności, kładę go w kuchni na stole i potem gapię się na niego z miejsca na kanapie. Muszę przyznać, że zżera mnie ciekawość ale wciąż nie mogę się zmusić, by to otworzyć.
Decyduję się na obejrzenie filmu i kończę oglądając Mroczny Rycerz Powstaje, mój ulubiony. Jednak nawet intensywna akcja i przystojny Christian Bale nie powstrzymują mnie od odwracania wzroku do paczki. Po męczącej godzinie próbowania rozproszenia się nie wytrzymuję.
-Oh, pieprzyć to - mówię na głos i podbiegam do stołu i rozrywam papier. W środku znajduję jeszcze mniejsze pudełko, cienkie i czarne. Boję się zobaczyć, co jest w środku.
Powoli otwieram wieczko i to co widzę zapiera mi dech w piersi. Na delikatnym, czarnym materiale leży najpiękniejsza bransoletka, jaką kiedykolwiek widziałam. Ostrożnie ją unoszę i w świetle mieni się na tysiąc różnych sposobów. Kręci mi się w głowie więc odkładam ją z powrotem.
Nawet nie chcę sobie wyobrazić ile Harry na nią wydał. Powoli podchodzę do kanapy i puszczam film, chociaż wiem, że teraz nie będę w stanie się na nim skupić.
Chwilę po 12, ktoś puka do drzwi. Tym razem to dostawca, trzymający pudełko z parującą chińszczyzną. Kiedy posyłam mu zdezorientowane spojrzenie mówi mi, że to przesyłka od pana Stylesa.
O 14 otwieram drzwi kwiaciarce trzymającej największy bukiet kwiatów, jaki widziałam. Miła kobieta musi mi pomóc wnieść go do kuchni i postawić na blat. W środku zauważam karteczkę. Otwieram ją i widzę na niej napisane jedno słowo. Harry.
Pół godziny później odbieram ogromne pudełko czekoladek Godiva. Nawet nie zadaję zbędnych pytań dostawcy. Po prostu kładę je na moim rosnącym stosie prezentów w kuchni.