Kiedy wchodzę do środka, Harry siedzi przy biurku, dokładnie tak, jak się tego spodziewałam. Wstaje, gdy zauważa, że to ja i uśmiecha się delikatnie.
-Dzień dobry, Leah.
Zbił mnie z tropu radosnym przywitaniem i uśmiechem, dlatego zajmuje mi minutę żeby cokolwiek mu odpowiedzieć.
-Um, dzień dobry.
-Chciałabyś kawy? - pyta miło, wskazując na swój drogi ekspres, który stoi po drugiej stronie pomieszczenia.
-Raczej nie - mówię. - Chciałabym wiedzieć, dlaczego na zewnątrz wisi serce z naszymi inicjałami.
-Oh, więc widziałaś mój napis.
Unika mojego pytania. Wywracam oczami i krzyżuję ręce na klatce.
-Taa, trudno było go przeoczyć - mówię sarkastycznie.
-Tak, jest trochę duży, czyż nie? - rozmyśla. Marszczę brwi zdezorientowana. Cały weekend byłam przekonana, że jest na mnie wściekły. W końcu, ostatnią rzeczą, jaką do mnie powiedział to to, że jestem suką. Więc napisy obwieszczające jego miłość do mnie i uśmiechy to coś czego w ogóle się nie spodziewałam.
-Zrobiłeś to żeby wprawić mnie w zażenowanie? - pytam go, ucinając jego zadumę. Nie mam pojęcia co on myśli, że robi ale mam dość grania w te gry.
-Co? Dlaczego miałabyś..
-Ludzie się ze mnie śmiali w lobby. To było trochę poniżające - mówię mu chłodno. - Rozumiem, że mnie teraz nienawidzisz ale naprawdę, Harry, jesteśmy dorośli. Albo przynajmniej jedno z nas - lustruję go wzrokiem od dołu do góry żeby wiedział, że nie nawiązuję tym do niego w tym momencie.
-Dlaczego myślisz, że cię nienawidzę? - jego ton jest na krawędzi złości. Zamiast udzielić mu odpowiedzi, wywracam oczami i odwracam się, by wyjść, jednak on chwyta mnie za nadgarstek. - Leah, odpowiedz mi!
-Um, nie wiem, może dlatego, że ostatnią rzeczą, jaką do mnie powiedziałeś było to, że jestem suką? To nie brzmi za bardzo pozytywnie - warczę, a mój głos jest teraz głośniejszy.
Harry śmieje się nerwowo.
-Byłem wściekły, nie myślałem. Ale potem przemyślałem to wszystko o nas i...
-Daruj sobie, Harry - przerywam mu, nagle czując, że jestem wykończona. Wiem już, co ma zamiar powiedzieć - jak to on nie jest gotowy w tym momencie na związek, jak to on nie bawi się w dziewczyny i racja, nie zapomnijmy o sytuacji z płytą, która jest wisieńką na torcie.
Jest zaskoczony brakiem emocji w moim głosie i wyrywam się mu, kiedy jest zdekoncentrowany , po czym zaczynam kierować się w stronę drzwi. Robię tylko parę kroków dopóki nie czuję na swoich ramionach dłoni Harry'ego, które odwracają mnie w jego stronę. Trzyma mnie mocno i wiem, że nie mam szans, by mu uciec.
-Nawet się nie waż wychodzić z tego pieprzonego biura - warczy.
-Jaki ty masz problem?! - krzyczę. Gdy nie odpowiada, wzdycham sfrustrowana. - Co do cholery ode mnie chcesz, Harry?
-Dobra! - krzyczy, równie zły. - Powiem ci, co chcę! Chcę ciebie! Chciałem cię od kiedy weszłaś tutaj w tej swojej babcinej spódnicy i ze smutnym wzrokiem! Traciłem rozum każdego dnia, siedząc tutaj i patrząc na ciebie i próbowałem się dowiedzieć, dlaczego jestem tak zafascynowany własną, cholerną sekretarką. Sprawiasz, że szaleję, dosłownie ale to właśnie, tak się zorientowałem - jestem w tobie szalenie zakochany.