Dio x Reader 🍋

625 29 14
                                    

Shot może być łudząco podobny do wcześniejszego lemona z Dio, ale ,,akcja" nie dzieje się w tamtym ,,uniwersum". Jest to kompletnie inna historia.
I/P- imię przyjaciółki
N/W - nazwisko wykładowcy

  ~~~~~~~~~~•••~~~~~~~~~~
Nigdy nie byłam dziewczyną, za którą uganiało się stado chłopców.  Nie wyróżniałam się w tłumie, nie miałam super figury i nie posiadałam twarzy koreańsko południowej idolki. Byłam jednak wdzięczna za osobę, która za każdym razem wspierała mnie, niezależnie od sytuacji. I/P mogłam powiedzieć dosłownie wszystko. Zaczynając od głupich sytuacji, kończąc na fantazjach. Tak, największa virgin w mieście, ma pełno fantazji erotycznych!

Od dawna, miałam w głowie jedną ,,sytuację". Chodzi mi bowiem o seks z wykładowcą. Tak, tak, wiem, że to chore...ale wyobraźcie sobie. Seksi, młody nauczyciel, posuwa was na uczelnianym biurku. No marzenie!

Myślałam o tym przez całe liceum, ale w mojej głowie coś się pomieszało, gdy poszłam na studia. No... na fizjoterapii nie było ani młodych, ani przystojnych wykładowców. Same stare, wybrzuszone, ohydne typy...No trudno...pora zostać dziewicą do usranej śmierci.

Tak myślałam, aż pojawił się on...
  ~~~~~~~~~~•••~~~~~~~~~~
- Witam wszystkich, którzy zdali wejściówkę...dzisiaj zajmiemy się dokładniejszą budową układu krwionośnego...- ktoś zapukał w drzwi. - Proszę...- powiedział jak zwykle znudzony.
- Dzień dobry. Nazywam się Dio Brando. Dziekan, przekierował mnie tutaj. Od jutra mam zastąpić N/W.
- A, to ty...- westchnął ciężko. - No dobra...pokaż się im, żeby wiedzieli kim w ogóle jesteś...- mężczyzna wszedł głębiej do sali. Boże, ale on jest przystojny. Szerokie barki, wysoki aż do nieba, kształtna szczęka i te oczy! Jezusie przenajświętszy, za te oczy to ja mogłabym oddać całą moją duszę...
  ~~~~~~~~~~•••~~~~~~~~~~
Kolejny dzień, kolejne godziny pochłaniania masy informacji i kolejny dzień stresu. Nie wiem dlaczego, ale wczoraj nie byłam w stanie skupić się na niczym. Nie zdążyłam przygotować się na wejściówkę, która za każdym razem, przyprawiała mnie o mdłości. Dzisiaj mieliśmy przerabiać kręgosłup, a jedyne co wiedziałam, to to, że aktualnie mnie napierdala. Nie dość, że mam w głowie kompletną pustkę, to akurat dzisiaj, miał zacząć nowy wykładowca. A przecież już przepraszałam Boga, za wszystkie złe myśli związane z mężczyznami!

Ustawiłam się przed drzwiami, czekając na odprawienie z kwitkiem. Kilka osób przede mną, otrzymało takie pytania, że mogłabym się, za przeproszeniem, zesrać. Przyszła kolej na mnie...
- Dzień dobry...- przełknęłam cicho ślinę.
- Pani T/I T/N... tak? - spojrzał na mnie tak seksownym wzrokiem, że już sama nie wiedziałam czy pocę się przez stres, czy przez nagły wybuch gorąca.
- T-tak - zająknęłam się, po czym jeszcze raz na mnie spojrzał.
- Ile kręgów możemy wymienić w kręgosłupie? Oprócz tego, proszę je wymienić - okej? W porównaniu z moimi poprzednikami, to pytanie jest na poziomie liceum...
- Więc...możemy wymienić cztery kręgi. Są to kręgi szyjne, kręgi piersiowe, kręgi lędźwiowe i kręgi...- o kurwa. Akurat teraz musiałam wymazać swój mózg?!
- Krzyżowe...- szepnął w sposób, aby osoby za mną tego nie słyszały.
- Kręgi krzyżowe...- odpowiedziałam.
- Dobrze, może pani wejść - przepuścił mnie w drzwiach. Powiem tak...Chora sytuacja. Szczególnie biorąc pod uwagę, że ponad trzy czwarte osób nie zdało...

Przez następne kilka miesięcy, wciąż byłam traktowana... lżej? Nie czułam się z tym dobrze, ale szczerze mówiąc bałam się jakichkolwiek kontaktów z panem Brando, dlatego prośba o równe traktowanie, nie miała miejsca. Z czasem, zaczął on wprowadzać między nami kontakty fizyczne. Prosił o pomoc w sprzątaniu, a później, niby przypadkowo, dotykał mojej talii, pleców, a czasem nawet odważniejsze tereny. Moje pośladki. Zaczynałam się go bać. A co jak jest jakimś niewyżytym zboczeńcem, który tylko czeka na okazję, żeby zgwałcić mnie, gdy będę wracać do domu?
  ~~~~~~~~~~•••~~~~~~~~~~
Dzisiaj musiałam oddać kilka książek do biblioteki, więc korzystając z okazji, pouczę się trochę w ciszy i spokoju.
- Dzień dobry - przywitałam się z panią bibliotekarką. - Chciałabym oddać te książki. - Położyłam przedmioty na biurko.
- Będzie chciała pani coś wypożyczyć?
- Nie sądzę, ale jeślibym mogła, chciałabym się tutaj pouczyć.
- Oczywiście, proszę bardzo i życzę miłej nauki - posłała mi szczery? Uśmiech. Nie wiem, pierwszy raz spotykam się z tak miłą bibliotekarką. Weszłam w głąb dużego pomieszczenia i usiadłam przy jednym z kilku stołów. Z tego co słyszałam, zazwyczaj w tych godzinach, było tu pełno ludzi, a teraz? Nikogo. Ani jednej żywej duszy... no...prawie...
- Dzień dobry - wzdrygnęłam się na głęboki, męski głos.
- Dzień dobry...- odwróciłam głowę w stronę i zauważyłam pana Brando. Sądziłam, że jak gdyby nigdy nic pójdzie w swoją stronę i znów będę mogła cieszyć się spokojem, ale...
- Hmm...widzę, że uczy się pani z anatomii - usiadł na krześle obok, po czym lekko się do mnie przybliżył, przez co mogłam poczuć jego ciepły oddech na swojej szyi. - Będę jutro pytał o...
- Proszę przestać - odrzekłam bez żadnego zawahania. Mężczyzna wyglądał na zdziwionego, dlatego kontynuowałam. - Już dawno zauważyłam, że traktuje mnie pan inaczej niż resztę studentów. Otrzymuję łatwiejsze pytania, gdy nie znam odpowiedzi, podpowiada mi pan, a gdy prosi o, rzekomą, pomoc w sprzątaniu, dotyka mnie pan. Nie chcę być niemiła, ale strasznie mi się to nie podoba, więc proszę przestać.
- Hmm...a co jeśli nie chcę? - wyszeptał do mojego ucha, po czym zaczął obdarowywać moją szyję pocałunkami.
- Proszę...przestać - z moich ust wyrwał się krótki jęk, co ewidentnie spodobało się mężczyźnie. - Ktoś zobaczy...
- Nikogo tu nie ma - zszedł z pocałunkami na mój dekolt. - Bibliotekarka została pilnie wezwana na sporządzenie ważnych papierów. Mam wystarczająco sporo czasu...aby cię tu...
- Panie Brando...proszę...- starałam się go ode mnie odsunąć. - proszę przestać...- chyba się nade mną zlitował, bo zaraz po moich słowach, zostawił moją szyję w spokoju.
- Umówi się ze mną pani?
- Proszę? - że jak? - Przecież jest pan moim wykładowcą.
- Tylko na terenie uczelni...- uśmiechnął się.
- Nie wie...
- Proszę... Obiecuję, że nawet nie będę próbował cię w jakikolwiek sposób dotknąć - mówiąc to, przyłożył swoją prawą dłoń do klatki piersiowej.
- A co jeśli ktoś nas razem zauważy? Wyrzucą albo pana, albo mnie. No...jest jeszcze opcja, że obojga.
- Zabiorę cię poza miasto - spojrzał w moje oczy, a ja zauważyłam w jego odpowiedniczkach...iskierki? - Znam wspaniałą restaurację prawie 40 kilometrów od miasta. Na pewno nikogo nie spotkamy. - Ciągle zastanawiałam się, czy to dobry pomysł, ale...trudno, raz się żyje.
- Dobrze...zgadzam się...- z lekko rumianą twarzą spojrzałam na swoje dłonie, umiejscowione na blacie biurka.
- Bardzo się cieszę - ponownie się uśmiechnął. - Przyjadę po ciebie. Mieszkasz w akademiku czy...
- Mam swoje mieszkanie...
- W takim razie, może wymienimy się numerami telefonów? Zapiszesz mi swój adres SMS-em - skinęłam tylko głową, a następnie podyktowałam mu ciąg cyfr.
  ~~~~~~~~~~•••~~~~~~~~~~
Spotkaliśmy się w sobotę. Wieczorem, tak jak obiecał, odebrał mnie z pod bloku, a następnie pojechaliśmy do restauracji. Początkowo czułam się strasznie nieswojo, ale z czasem zauważyłam, że jest naprawdę wspaniałym mężczyzną.  Byłam pewna, że będzie chciał nawiązać co chwilę kontakt fizyczny, ale okazał się być bardzo elokwentnym i całkiem miłym mężczyzną. Wspaniale mi się z nim rozmawiało, a z czasem nawet zapomniałam, że jeszcze wczoraj, słuchałam jego wykładu o kości ogonowej. 

One shoty z JojoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz