W tym shocie ,,użyłam" pewnej choroby, dlatego jeśli pojawią się jakiekolwiek błędy związane z nią, szczerze przepraszam.
(Dopisuję to po napisaniu shota) Nie podałam nazwy choroby xd Jakby ktoś był ciekaw, a to może pomóc w wizualizacji akcji, jest to bielactwo nabyte. Dobra xd Zapraszam hehe
<<<<<<<<<<***>>>>>>>>>>Bycie innym jest cholernie ciężkie...
Odkąd pamiętam, różniłam się od swoich rówieśników. Nie lubiłam przebywać z ludźmi, nie interesowałam się tym, czym interesowali się oni i...nie wyglądałam tak jak oni...
Druga klasa liceum zaczęła się tak szybko...Ledwo dałam radę przebrnąć przez ,,pierwszy poziom", a tu już kolejny za rogiem...
Mimo że z klasą znaliśmy się rok, a z niektórymi osobami nawet dłużej, nie utrzymywałam z nimi kontaktu. Nie dlatego, że nie chciałam...oni po prostu...mnie unikali... Cały czas zastanawiałam się, dlaczego? Przecież nic im nie zrobiłam. Po prostu jestem...inna. Co prawda, nie doświadczyłam z ich strony przemocy fizycznej, ale...wyzwiska, które padały z ust innych uczniów, raniły mnie bardziej niż jakiekolwiek uderzenie.
<<<<<<<<<<***>>>>>>>>>>
Dziś była piękna pogoda...Wiosna dawała o sobie znać, a ciepłe promienie słońca i wspaniały, ptasi śpiew, jeszcze to pogłębiały. Jest to moja ulubiona pora roku. Wszystko budzi się do życia i pokazuje swoje atuty. Poza tym...to właśnie wiosnę wspominam najcieplej.
Jako dziecko, mieszkałam w innej miejscowości. Na wsi, z dala od wszelkich aglomeracji i hałasów. Byłam szczęśliwa. Nie chodziłam do przedszkoli, dlatego przyjemnie mi się żyło bez wszelkich problemów z innymi dziećmi. Pewnego dnia, ubrałam swoją ulubioną, żółtą sukienkę i odwiedziłam z mama plac, na którym bawiło się mnóstwo bardzo młodych ludzi, jedno z nich ujrzało moje plamy na rękach. Chłopiec dumnie podszedł i zaczął:
- Muuuu...Umiesz dawać mleko? - zaśmiał się, a ja przestraszona nie odpowiedziałam. Chłopiec zirytował się, przez co obrzucił mnie garścią piasku. - Co? Dlaczego nie odpowiadasz, he? Mówił ci już ktoś, że wyglądasz jak krowa?! - chciał mnie popchnąć, ale...
- Zostaw ją...szambiarzu...- niski chłopczyk o fioletowo-białych włosach, osłonił mnie swoim ciałem.
- Hee?! Dlaczego tak do mnie powiedziałeś? - był bliski płaczu.
- A co? Nikt ci nie powiedział...- tknął go palcem, przez co lekko się zachwiał. - Że śmierdzisz gównem?! - pchnął go w stronę piaskownicy, aby potem śmiać się z jego upadku. - Nawet nie waż się z niej więcej śmiać! Rozumiesz?! - chłopiec tylko pokiwał głową i szybko wstając wydał z siebie pisk:
- Mamo! - odbiegł, a ja zwróciłam się do mojego bohatera.
- Dzię...kuję ci...- zarumieniona odwróciłam głowę.
- Często ci się to zdarza? - Spojrzałam na jego twarz, a następnie poczułam jak strzepuje z mojej sukienki ziarenka piasku- No wiesz...często się śmieją?
- Tak...- odparłam wbijając spojrzenie w podłożę , które znajdowało się pod moimi stopami.
- Cóż...- nabrał w płuca powietrzę, które zaraz potem wypuścił. - Wygląda na to, że Leone Abbacchio będzie miał pełno roboty. - Podwinął teatralnie rękawy swojej koszuli w autka. Ujrzał moje niezrozumienie, dlatego kontynuował. - Będę cię chronił przed tymi debilami. - Dumnie wypiął pierś, wskazując na siebie kciukiem.
- Nie...nie brzydzisz się mnie...? - zapytałam niepewnie.
- Nie. Dlaczego bym miał? Przecież jesteś piękna - uśmiechnął się.
Niedługo potem, moi rodzice byli zmuszeni zmienić pracę, a co za tym idzie i miejsce zamieszkania. Niestety, ale nigdy więcej nie spotkałam Leone... Chociaż bardzo tego pragnęłam...Był pierwsza osobą, która potrafiła ze mną rozmawiać bez żadnej krępacji...
<<<<<<<<<<***>>>>>>>>>>Zawitanie w szkole równało się z tylko jednym:
- Uważajcie, to T/I. Nie chciałabym, żeby te ohydztwa na mnie przeszły...- To nieprawda, one nie...
- Widziałeś ją? Słyszałem, że jak była mała, matka wylała na nią wybielacz! Haha! - Nie...
- Chyba wolałbym się zabić. Żyć z takim paskudztwem? O nie, z tym nie ma życia!
- Nie dość, że jest dziwadłem to jeszcze ma...- poczułam jak ktoś na mnie wpada.
- Oj, sory - chłopak rzucił krótko.
- Nic się nie...- wyprostowałam się, odwracając w jego kierunku. - Leone?! - wykrzyczałam. Ujrzałam chłopaka, na którego czekałam przez te długie lata. Urósł...teraz jest ode mnie wyższy o ponad głowę i...wyprzystojniał...
- Yy...skąd mnie znasz? - zapytał lekko zirytowany. - Dobra, spieszę się. Sory jeszcze raz...i ten...pa. - Odszedł.
Poczułam lekkie...zawiedzenie? Byłam pewna, że mnie pozna...To prawda, że mój mundurek szkolny zasłaniał wszystkie moje skazy, ale czy aż tak zmienił się mój wygląd? Nie poznał mnie? Może, po prostu nie byłam dla niego ważna...byliśmy dziećmi, mógł przecież zapomnieć, prawda?
<<<<<<<<<<***>>>>>>>>>>
Lekcja wuefu. Nienawidziłam jej. Nie dlatego, że trzeba było biegać, pocić się i męczyć. Straszliwie wstydziłam się pokazywać publicznie moje ,,plamy". Mimo że każda dziewczyna starała się trzymać ode mnie z daleka, miałam wrażenie, że wszystkie oczy skierowane są na moje plecy, ramiona i klatkę piersiową, bo właśnie tam owe ,,wyróżnienia" się znajdowały.
Na szczęście, przy przebieraniu się w strój do ćwiczeń nie miałam żadnych problemów, ale gdy lekcja minęła... Jedna z dziewczyn kiwnęła do innej głową, a ta chwyciła szybko moją koszulkę i zaczęła kierować się do drzwi wyjściowych. Nie myślałam wtedy nad niczym i instynktownie za nią pobiegłam, wychodząc na korytarz...pełen ludzi. Zanim jednak zdążyłam zorientować się w swojej obecnej sytuacji, wpadłam na kogoś.
- Prze...- podniosłam oczy ku górze i ujrzałam Leone. Leone, który wpatrywał się w moje ciało. Po chwili, było widać na jego twarzy ogromne zdziwienie i radość?
- To...to ty? - powiedział, niemal szepcząc, a ja lekko przytaknęłam. Dopiero teraz zauważyłam..., że nie mam na sobie koszulki! Zakryłam się rękami. - Ubierz to. - Zdjął swoją marynarkę i zakrył moje ciało. - Nie wnikam, dlaczego biegasz po korytarzu w samym staniku, ale...zmieniłaś się. Bardzo...- lekko zarumieniona odwróciłam swój wzrok. - Wypiękniałaś - zaśmiał się ciepło.
- A ty się nie zmieniłeś...- uśmiechnęłam się. - Leone...
- Głupio mi o to pytać, ale...
- T/I - nie dałam mu dokończyć. - Mam na imię T/I - chciałam ponownie spojrzeć na jego twarz, ale uniemożliwił mi to, przyciskając mnie do swojej klatki piersiowej. Umieścił swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi i lekko ją całując wyszeptał:
- ,,Przecież jesteś piękna"...
<<<<<<<<<<***>>>>>>>>>>
Troszkę krótkie, ale mam nadzieję, że nie było koszmarnie 😅
CZYTASZ
One shoty z Jojo
FanfictionOne shoty z ,,Jojo's blizzard adventure". Ostrzegam, że nie są to wyżyny literatury, a raczej pisanie hobbystyczne. Jeśli chcesz w jakiś sposób zagospodarować swój wolny czas, to serdecznie zapraszam :) Życzę miłego dnia <3