Usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. Siedziałam w salonie i oglądałam program informacyjny w telewizji.Wrócił...
Wstałam z małej, wygodnej kanapy aby sprawdzić czy moje podejrzenia były prawdą. Zaglądając zza ściany zobaczyłam mojego chłopaka. Był w strasznym stanie...
Byliśmy razem od pięciu lat, a od dwóch mieszkamy razem. Zdecydowaliśmy się na ten krok, gdy właściciel mojego poprzedniego, wynajmowanego mieszkania zaczął mieć problemy finansowe i musiał sprzedać kawalerkę, w której ówcześnie żyłam. Wtedy właśnie Bruno zaproponował, abym się do niego wprowadziła. Uważał, że jest to dobry moment na kolejny etap naszego związku i dobrze nam to zrobi. Będziemy mogli jeszcze bliżej się poznać, przekonać jak nam idzie wspólne życie.
Początkowo wszystko było jak w bajce. Podzieliliśmy się obowiązkami, każde z nas pracowało i miało wkład finansowy w mieszkanie, a wspólne łóżko...no cóż, mieliśmy więcej okazji na miłe spędzanie czasu. Bruno był moim ideałem i dziękowałam Bogu za to, że postawił go na mojej drodze. To on pokazał mi co to znaczy prawdziwa miłość. Jak mężczyzna powinien kochać kobietę. To on dawał mi bezpieczeństwo i wsparcie.
Wszystko skończyło się w momencie, gdy Bruno zaczął dostawać więcej zleceń w pracy. Nie wiedziałam na czym ona polega i trochę mnie to martwiło, ale za każdym razem mówił, że to praca jak każda inna. Czy czułam się jak kompletna idiotka nie wiedząc co robi mój chłopak? Tak, oczywiście że tak, ale wtedy było mi chyba po prostu łatwiej. Wierzyć, że mówi prawdę. Jak bardzo teraz tego żałuję...
Bruno potrafił wychodzić o każdej porze dnia i nocy, nie zważając na dzień tygodnia czy pogodę. Czasami dostawał przy mnie krótkie telefony. Szybko na mnie spoglądał i uśmiechał, co wyglądało na przeprosiny. Chyba chciał, żebym nie była zbyt podejrzliwa, ale gdy zdarzało się to kilka razy w tygodniu, nie mogłam udawać, że niczego nie widzę.
Kilka razy nagle znikał bez żadnego słowa, czy dokładniejszej informacji, a wychodząc z mieszkania rzucał krótko ,,niedługo wrócę, szef dał mi zlecenie".
Czasami jego niedługo wrócę trwało dzień, czasami trzy dni. Od kilku miesięcy znikał na tydzień lub dwa i nie dawał żadnego znaku życia. Nieraz wracał w środku nocy cały posiniaczony, z rozciętą wargą i śliwą pod okiem. Tłumaczył, że napadło go kilku facetów i nie miał jak się obronić. Za pierwszym razem w to uwierzyłam, ale gdy wracał w takim stanie co miesiąc, wiedziałam, że coś tu nie gra. Cały ten czas znosiłam tę jego ,,pracę". Wspierałam go, choć nie do końca wiedziałam w czym. Wielokrotnie mi za to dziękował, ale było mi z tym coraz ciężej. Jak miałam być z kimś, kto nie jest ze mną w stu procentach szczery?Miesiąc temu wrócił do mieszkania przed piątą nad ranem. W takich chwilach, gdy nie wiedziałam kiedy wróci nie byłam w stanie nawet zmrużyć oka. Wyniszczałam swój organizm tylko dlatego, że się o niego martwiłam, a nie byłam nawet pewna czy wróci akurat danego dnia. To była loteria.
Znów się martwiłam, że będzie pobity, posiniaczony, że stało się z nim coś jeszcze gorszego. On wszedł i zdejmując z siebie płaszcz, spotkał moje zmartwione spojrzenie.
- Dlaczego jeszcze nie śpisz kochanie? - w jego głosie można było usłyszeć wycieńczenie.
- Bruno...- podeszłam do niego żeby pomóc mu ściągnąć kurtkę, która zatrzymała się na jego ramionach. Poczułam wtedy od niego coś, co bardzo mnie zmartwiło. - Gdzie byłeś?- zapytałam ostrzej.
- Miałem...
- ,,Miałem zlecenie, szef kazał mi zostać dłużej" - zacytowałam słowa, których tak bardzo nadużywał. - Wiem, że cały czas mnie okłamujesz. Nie jestem w stanie już dłużej wytrzymywać nieprzespanych nocy, bo boję się, że już nie wrócisz! - podniosłam głos, mimo że tego nie chciałam.
- T/I...- chciał dotknąć moich ramion, ale odsunęłam się. - Obiecuję, że byłem w pracy...
- Byłeś sam? - spuściłam wzrok na swoje stopy. Coraz ciężej było mi utrzymać łzy, które chciały opuścić powieki.
- Oczywiście, że tak - powiedział od razu. Zdenerwowało mnie to, bo jego zapach mówił co innego.
- To skąd te damskie perfumy Bruno?! - wykrzyczałam ze łzami w oczach.
- T/I...- przybliżył się do mnie.
- Zdradzasz mnie? - uniosłam wzrok i spojrzałam mu prosto w oczy. - Gdy ci się znudzę wyjeżdżasz do innej i wracasz po kilku tygodniach?! - miałam już tego dosyć. Wszystko sprowadzało się do jednego. Jego częste ,,wyjazdy", późne powroty do domu, zapach damskich perfum...- znudziłam ci się? - zapytałam płacząc.
CZYTASZ
One shoty z Jojo
FanfictionOne shoty z ,,Jojo's blizzard adventure". Ostrzegam, że nie są to wyżyny literatury, a raczej pisanie hobbystyczne. Jeśli chcesz w jakiś sposób zagospodarować swój wolny czas, to serdecznie zapraszam :) Życzę miłego dnia <3