Josuke Higashikata x Reader (💌)

353 15 4
                                    

XrodzinkaD dziękuję za zamówienie shota ❤️ Mam nadzieję, że się spodoba 😅

  ~~~~~~~~~~•••~~~~~~~~~~
Niektórzy narzekają, gdy muszą pomagać rodzicom w ich pracy. Wysiłek, który i tak nie zostanie opłacony, nie wspominając już o stracie czasu, który można wykorzystać na spotkanie się ze znajomymi lub naukę.

Zdecydowanie nie jestem taką osobą. Kocham pomagać mamie w jej małej firmie. Ma własną kwiaciarnie, a ja wręcz kocham te rośliny! Nie dość, że pięknie się prezentują, to jeszcze ich zapach może uspokoić największego choleryka. Mimo, że moje życie towarzyskie praktycznie, nie istnieje, nie mam nikomu tego za złe. Jestem szczęśliwa, pracując w miejscu, które kocham i mogąc odciążyć trochę moją rodzicielkę. Odkąd zmarł mój tata, nie jest nam łatwo, ale dajemy radę. Najważniejsze, żeby być razem i nie tracić nadziei.

Wstałam jak zwykle wcześniej, aby zdążyć umyć podłogę, przed pojawieniem się klientów. Otworzyłam na chwile drzwi wejściowe, co miało pomóc w szybszym schnięciu. Nie przemyślałam jednak możliwości, że któryś z odwiedzających naszą kwiaciarnie, wparuje do środka w tak zaskakującym tempie.
Chłopak poślizgnął się na mokrej podłodze, uderzając kością ogonową o zimne kafelki.
- O Boże! Nic panu nie jest?!- podeszłam do niego i pomogłam wstać. - Zadzwonić na pogotowie?
- Nie, proszę się nie przejmować...- potarł kark, śmiejąc się lekko.
- Jak mam się nie przejmować?! Wjechał tu pan ma tyłku! Proszę pokazać, może złamała się kość! - odchyliłam trochę jego mundurek szkolny, na co trochę się zarumienił.
- Proszę...proszę pani!
- A, przepraszam - zaśmiałam się z zakłopotaniem i odsunęłam od niego na bezpieczną odległość. - Na pewno wszystko w porządku?- Wolałam się jeszcze upewnić.
- Zdecydowanie tak, proszę mnie już nie macać - zaczął się śmiać.
- W takim razie...w czym mogę pomóc?
- A...no tak. - chłopak przybliżył się trochę do mnie. - Chciałbym kupić kwiaty.
- Kto by się spodziewał - powiedziałam z lekkim sarkazmem i zaśmiałam się. - Na jaką mają być okazję?
- Przeprosiny - odrzekł bez zastanowienia. Zauważyłam w jego oczach smutek. Bardzo bolesny smutek. - Widzi pani...wychowywałem się bez ojca. Nigdy go nie poznałem i nie interesował się mną. Niedawno dowiedziałem się, że mnie szuka i przyjeżdża do Morioh. Byłem wściekły. Nie interesowało mnie co ode mnie chciał, a to jak skrzywdził moją mamę, która tak bardzo go kocha...a teraz chciał się, tak po prostu, z nią spotkać - prychnął. - Gdy się pojawił...okropnie go traktowałem. Jest już w podeszłym wieku i...wiem, że potrzebuje wyrozumiałości, ale na samą myśl, że nas zostawił, wpadałem w szał... Zdarzyły się jednak sytuacje, które utwierdziły mnie w tym, że jemu faktycznie na nas zależy, a ja...Strasznie mi głupio, przez to jak go olewałem i nie szanowałem. Mimo wszystko, cieszę się, że przyjechał...bo tak naprawdę...zawsze chciałem mieć ojca...- uśmiechnął się smutno. Z jego powieki uwolniła się pojedyncza łza, którą szybko starł. - Przepraszam, zmusiłem panią do słuchania tej historii- zaśmiał się, pociągając nosem.
- Jeśli mogę coś powiedzieć...- spojrzałam w jego oczy. - Nie pozwól, żeby cię opuścił. Mimo, że pewnie nadal odczuwasz do niego trochę niechęci...nie odtrącaj go. Bo gdy go zabraknie...będzie już za późno.

Spojrzał na mnie ze zdziwieniem i zawahaniem. Chyba wziął sobie moje słowa do serca.
- Jakie są najlepsze kwiaty na przeprosiny? - zapytał twardo, na co się uśmiechnęłam.
- Każde kwiaty coś oznaczają. Może nie znam podręcznikowych znaczeń tych roślin, ale niektóre z nich, po spojrzeniu na nie, przywołują pewne emocje, które odbieram jako ich znaczenie. - Spojrzałam na pierwszy wazon z brzegu. - Na przykład, te czerwone tulipany mówią: Chcę się przed tobą otworzyć. Goździki oznaczają: Mimo, że znamy się krótko, chcę abyś mnie pamiętał. Moje ulubione kwiaty, żółte żonkile: Przepraszam, że sprawiłem ci przykrość. Chcę pokazać ci jak bardzo mi na tobie zależy i jak bardzo jesteś dla mnie ważny. Proszę, zostań ze mną i pozwól mi pokazać, jak się przed tobą otwieram. Niech każdy dzień spędzony razem, przynosi nam radość...- pojedyncza łza spadła na blat. - Przepraszam, przypomniała mi się pewna osoba - zaśmiałam się, ocierając polik. Gdy ponownie zerknęłam na mężczyznę, wpatrywał się we mnie niczym w obraz i się nie poruszał.
- Poproszę żonkile...30...- dopowiedział nadal ze zdziwieniem na twarzy.
- Proszę się we mnie tak nie wpatrywać - uśmiechnęłam się.
- O, przepraszam...

Zaczęłam układać ładny bukiet pełen żonkili. Było trochę niezręcznie, ale ciszę przerwało jego pytanie.
- Ile masz lat?
- Proszę?
- Przepraszam za taką bezpośredniość...po prostu wyglądasz bardzo młodo i...
- chodzę do pierwszej liceum. W weekendy pracuję tu za mamę, a ona odpoczywa - uśmiecham się do siebie. - Chcę chociaż tak ją odciążyć. - Po chwili kończę i podaję mu bukiet.
- Ile płac...
- Powiedzmy, że to odszkodowanie za zbitą kość ogonową - zaśmiałam się.
- Trochę głupio się czuję - ponownie potarł kark.
- Niepotrzebnie - odprowadziłam go do drzwi.- Daj mi kiedyś znać, jak układa ci się z tatą - posłałam mu uśmiech, gdy wychodził z kwiaciarni
- Oczywiście - odwzajemnił go. - Mogę poznać twoje imię?
- T/I...
- Obiecuję ci T/I...jeśli ojciec mi wybaczy, zabiorę cię na najlepszą randkę na jakiej kiedykolwiek byłaś! - zaczął się szczerzyć i oddalać w kierunku centrum.
- Trzymam cię za słowo...! - zapomniałam zapytać o imię
- Josuke! - Słysząc moje słowa krzyknął. - Higashikata Josuke!   
- Josuke...- powiedziałam do siebie, czując pieczenie na policzkach. ,,Mam nadzieję, że nie rzucisz tych słów na wiatr"...

One shoty z JojoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz