Pov. Cherry
- Uczynię cię moim...- to ostatnie co usłyszałem wyraźnie z jego ust, wszystko wirowało słyszałem jakieś szumy i że ktoś do mnie głośno mówił. Poczułem jak ktoś mnie podnosi z twardej ziemi i gdzieś zanosi, wtedy urwał mi się film.....Gdy się obudziłem spostrzegłem, że leżałem w szpitalnym łóżku, a obok mnie spał Joe siedzący na krześle podpierający się o materac. Trzymał mnie za rękę, miał spuchnięte i zaczerwienione oczy...
Czy on płakał?....przeze mnie?Oceniłem swój stan. Miałem złamaną nogę i rękę oraz uraz głowy.
Jeszcze raz spojrzałem na mojego goryla lekko się uśmiechając, zacząłem głaskać go po głowie z myślą, że będzie spał twardo po czuwaniu nade mną.
Gdy tylko go dotknąłem zaraz się obudził i roztrzęsiony mówił z drżącym głosem dotykając mojego ciała i twarzy.
-K-Kaoru obudziłeś się!
-Jak się czujesz?
-Coś cię boli? Wezwać doktora?!-Uspokój się Kojiro już wszystko dobrze jestem tutaj... To nie halucynacje... spójrz trzymam twoją rękę tak jak ty moją wcześniej i nie puszczę jej - powiedziałem i zaraz znalazłem się w jego objęciach, silnych dużych ramionach mojego Kojiro.
- Hej nie mogę oddychać- powiedziałem z uśmiechem na ustach
-Oh przepraszam... Po prostu cieszę się, że w końcu się obudziłeś- rzekł zwalniając uścisk
- Ile spałem?- zapytałem
- Oo chłopie całe dwa dni... Doktor powiedział, że miałeś wstrząs mózgu i że mógłbyś się wybudzić dopiero za tydzień- powiedział całując moją dłoń, przykładając ją do swojego policzka
- Byłeś tu cały czas trzymając mnie za rękę?- zapytałem
- Tak cały czas, starałem się nie zasypiać, bo bałem się, że coś może ci się stać ale zmęczenie wzięło górę...- odpowiedział łapiąc się za kark
- Prze - przepraszam cię K-kojiro, że cię zmartwiłem... Tak mi przykro! - wykrzyczałem ukrywając twarz zalaną łzami
- Hej hej już dobrze to nie twoja wina... Martwię się o ciebie bo cię bardzo kocham... I to się nie zmieni- zabrał ręce z mojej twarzy trzymając je w swoich...
-J-ja też cię kocham Kojiro-...i pocałował mnie w czoło
-Powinieneś iść się wyspać, zarwałeś nockę dla mnie odpocznij- zaproponowałem wyższemu
- Ta chyba masz rację muszę odespać, w końcu jutro muszę znowu otworzyć restaurację
- Jak tylko wyjdziesz ze szpitala to napijemy się naszego ulubionego wina
-A teraz zjedz, pokroiłem ci jabłko- powiedziałem sięgając po talerz- Jabłkowe króliczki? Ostatnio jadłem jak miałem 8 lat. Przywołuje wspomnienia chodziliśmy wtedy do podstawówki... Piękne czasy... Dziękuję
- Dla mojego ukochanego wszystko- nasze usta złączył w krótkim pocałunku,
- Idź już bo nie wstaniesz jutro-
-Dozobaczenia- pomachał ręką i zamknął za sobą drzwi
CZYTASZ
Joe x Cherry
FanfictionJoe x Cherry Dwoje najlepszych przyjaciół, których połączyła miłość na zwykłych wakacjach w tropikach