Pov. Cherry
Od tragicznych wydarzeń minęło kilka tygodni. Doszedłem do siebie i przestałem rozpamiętywać tamte chwilę. Nie chciałem o tym mówić nikomu wolałem po prostu zapomnieć. Całe szczęście Kojiro nie pytał mnie o nic, pewnie też myślał, że był to trudny czas dla mnie i nie drążyć tego tematu.
Zrobił dla mnie tak wiele przez te kilkanaście dni. Opiekował się mną, gotował mi, był zawsze przy mnie, kiedy go o to poprosiłem.
Jest dla mnie jak anioł stróż, który nieważne co się stanie zawsze będzie u mego boku.- Naprawdę kocham tego mięśniaka- westchnąłem cicho z lekkim uśmiechem
Będąc sam w domu rozmyślałem ile rzeczy dla mnie zrobił, a po chwili starałem sobie przypomnieć co ja dla niego zrobiłem.
...(głębokie zagłębianie się w myślach)...
- Kompletnie nic!!!- aż krzyknąłem gdy sobie to uświadomiłem.
Czułem się okropnie, jakbym go wykorzystywał. Wszystko robił bezinteresownie a ja mogłem powiedzieć tylko "dzięki".
Powinienem się za siebie wstydzić, jak mogłem się tak zachować?- Jak mogę się mu odwdzięczyć?- mruknąłem pod nosem zaczynając nerwowo krążyć po pokoju.
Nic mi nie przychodziło do głowy, zrezygnowany zerknąłem w stronę kalendarza...- To jest to!- krzyknąłem podekscytowany. ,,Kojiro ma za trzy dni urodziny, dam mu jakiś niepowtarzalny prezent"
Tylko jaki? Nie lubił dizajnerskich rzeczy ani markowych ubrań, a przecież patelni czy zestawu noży mu nie dam bo pomyśli, że uważam iż myślę tylko o jego pracy.- Może załatwię nam jakąś randkę?-
Nie to musi być coś co zbije go z nóg.
...
Uugh dam mu siebie w prezencie.
Postanowione.
On się dla mnie poświęca więc to jego nagroda.___
Nadszedł ten dzień, byłem bardzo podekscytowany, ale i zdenerwowany.
Plan wyglądał dość prosto..gdy Kojiro miał być w pracy ja miałem wślizgnąć się do jego mieszkania i tam poczekać aż wróci. Miałem klucze do jego domu więc z wejściem nie powinno być problemu, tylko zastanawiałem się co na siebie włożyć. W końcu zdecydowałem się na luźną yukatę z kwiatami wiśni.Wyszedłem z domu godzinę przed końcem pracy mężczyzny, dojechałem taksówką pod jego adres w około dziesięć minut. Otworzyłem drzwi mieszkania i czekałem. Rozglądałem się trochę po domu i nie wiedzieć czemu zwróciłem uwagę na szafkę, w której trzymał swoje koszulę.
Nie miałem pojęcia co mną kierowało, ale wziąłem jedną z nich i ją ubrałem. Była stanowczo za duża, niemal jak sukienka.
Poprzeglądałem się trochę przed lustrem i zacząłem się zastanawiać jaką Kojiro miał by minę gdyby mnie tak zobaczył... Postanowiłem w niej zostać do jego przyjścia.Wysłałem mu jeszcze krótkiego smsa, żeby nie był zły o to, że wszedłem bez pozwolenia.
Do Joe.
Ch-Jestem u ciebie. (odczytano)
_________
Nic nie odpisał. Odłożyłem telefon i położyłem się na łóżku. Czekałem, aż ten goryl w końcu przyjdzie. Napisałem do niego jakieś pięć minut przed godziną zamknięcia lokalu......
Usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi, więc szybko podniosłem się do siadu.
Jak Kojiro szedł w stronę sypialni zacząłem się lekko denerwować i zastanawiałem się czy to na pewno był dobry pomysł.
- Hej czemu tu przy- stanął w framudze drzwi i zaniemówił
- em Wszystkiego najlepszego- powiedziałem nieśmiało
- dzi- dziękuje Kaoru...
- skoro mam urodziny to powinien być prezent tak?- powiedział Joe- a skoro o prezencie mowa to to ja jestem prezentem- powiedziałem zawstydzony
- ty?
- nie podobam ci się?
- żartujesz? Jesteś najpiękniejszym prezentem jaki dostałem w życiu- powiedział i objął mnie mocno
- w takim razie powinienem odpakować mój prezent na miejscu- powiedział i pocałował mnie w czoło- jestem cały twój Kojiro
CZYTASZ
Joe x Cherry
ספרות חובביםJoe x Cherry Dwoje najlepszych przyjaciół, których połączyła miłość na zwykłych wakacjach w tropikach