Laczkiem go!!!! r.18

1.6K 108 117
                                    

Pov. Cherry
Męczyłem się z tymi kajdankami dobre kilka godzin, ale w końcu się uwolniłem.
Szybko wstałem z łóżka i podbiegłem do torby. Wyciągnąłem z niej telefon i sprawdziłem swoją lokalizację... Nie miałem pojęcia gdzie to było, ale nie rozmyślałem o tym tylko wybrałem numer do Joe i wysłałem swoją lokalizację z dopiskiem ,, pomóż".
Gdy już wysłałem wiadomość poczułem ulgę i spokój.
Nie trwało to jednak długo bo po chwili usłyszałem szarpnięcie za klamkę i otwieranie drzwi...

-Tak czułem, że zapomniałem czegoś schować.- mruknął Adam idący szybkim krokiem w moją stronę.
Złapał mnie za szyję, przycisnął do ściany i spoliczkował
-Zachciało się konfrontacji ze światem?!-
wyrwał mi telefon z dłoni i trzasnął nim o ziemię.

Pov. Joe
Szedłem do szpitala by odebrać mojego cukiereczki z tej białej dziury, gdzie nie wiedzą co to sól, cukier i przyprawy.

Byłem już przed szpitalem kierując się w stronę recepcji, gdy już tam dotarłem okazało się, że Cherry wziął wypis dwa dni temu. Czemu mi nic o tym nie powiedział? Albo czemu nie zadzwonił?

Popatrzyłem się na telefon i zobaczyłem że mam nieprzeczytaną wiadomość od Kaoru. Szybko ją wyświetliłem...
Była niepokojąca starałem się do niego dodzwonić, ale jego numer był nieosiągalny. Wyszukałem więc lokalizację, którą przysłał i tam się udałem...

Trafiłem do jakiejś wykwintnej posiadłości.
- Co on mógłby tam robić?- westchnąłem zaniepokojony
Przeskoczyłem przez płot i zacząłem szukać jakiegoś okna, drzwi lub czegokolwiek żeby dostać się do środka.

Po kilku minutach rozglądania się zauważyłem uchylone tylne drzwi, wślizgnąłem się cicho do wnętrza budynku sam nie wiedząc czego dokładnie szukając...

Gdy przemierzałem jakiś korytarz już tracąc nadzieję, że cokolwiek znajdę, nagle z prawej strony rozległ się huk i jakby stłumiony krzyk.
Bez namysłu rzuciłem się w tamtą stronę, zatrzymując się na końcu przed  drzwiami z, których dobiegał hałas.
Szybko szarpnąłem za klamkę i otworzyłem drzwi.....

Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem mój Kaoru zakneblowany, przywiązany do łóżka i cały zapłakany leżał pod tym draniem czerpiącym z jego łez i bólu jakąś chorą satysfakcję.

Moje nogi same ruszyły się z miejsca, prawą ręką od razu wymierzyłem cios w gębę tego gnoja, przez co, aż spadł z łóżka...

- Zachciało ci się gwałtów zboku?!!- krzyczałem wymierzając kolejne ciosy

- Ty chuju! Czy ty jesteś zdrowo myślący?!

- Nikt ci kurwa nie mówił, że gwałty są złe ty zboku?!!!

- A może ta osoba kogoś ma?!! Pomyślałeś o tym?!!!-

Jak to dobrze, że przyszedłem w sandałach, które zabójczo dobrze przypominały laczki...
-No to teraz się zabawimy-
Babcia laczkiem bić nauczyła, najbardziej przydatna lekcja jaką odbyłem w życiu

Poszło... klaps po twarzy, po plecach, w dupę chyba z czterdzieści już zwijał się z bólu drań jeden na koniec dałem jeszcze kopa w brzuch
- No to cię oduczy porywania i gwałcenia czyichś facetów-

Podszedłem do Kaoru by sprawdzić czy wszystko z nim okej... nie było, cały się trząsł, miał rozdarte ubrania, spuchniętą od płaczu twarz i kilkanaście siniaków oraz zadrapań. Gdy go rozwiązałem od razu wtulił się we mnie pochlipując

- J-jesteś... Bałem się, że mnie nie znajdziesz- mówił zaciskając dłonie na mojej koszuli

- Cicho już dobrze nic ci nie grozi, jestem przy tobie i bez względu na to gdzie będziesz i tak cię znajdę- powiedziałen gładząc go po głowie

- Możemy już stąd iść proszę? nie chcę tu zostać ani chwili dłużej- powiedział cicho Kaoru

-Tak wracamy do domu skarbie- okryłem go swoją kurtką i podniosłem na pannę młodą.

Opuściliśmy teren posiadłości, wsiedliśmy na mój motor i pognaliśmy do domu.

________________________
Przepraszam, ale musiałam zasługiwał drań na to a poza tym tak bardzo chcieliście go ubić laczkiem, że nie mogłam się oprzeć ( planuję zrobić do tego ilustrację) może w następnym rozdziale chcecie, albo szybciej tylko sama ilustracja?

Joe x CherryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz