Prolog

122 13 0
                                    


Fouetté, tour lent, jeté, sissonne en arrie're a na końcu révérence. Ćwiczę tę sekwencję przykładając się do każdego ruchu, żeby wypaść jeszcze lepiej niż chwilę temu. Wiem, że obserwuje mnie mama i tata. Nie chcę ich zawieść. Muszę im pokazać jak dobra jestem. Najlepsza.

-Trochę za wysoko podnosiłaś barki pod koniec. Musisz bardziej nad nimi panować, żeby nie przypominać skaczącej kukły, której latają ręce przy wyskoku – komentuje trenerka Le Blanc.

Jej zabawny francuski akcent zawsze wprawia mnie w rozbawienie, nawet kiedy na mnie krzyczy, że muszę bardziej ściągnąć palce albo spiąć swój korpus. Wtedy właśnie najbardziej mnie śmieszy kiedy narzeka, że się nie staram. Bardziej zaciąga wtedy wszystkie sylaby i brzmi troszkę jakby nieudolnie parodiowała Kaczora Donalda.

Kończę mój mały pokaz sił i patrzę wyczekująco na dorosłych, którzy stoją w rogu sali. Mama uśmiecha się do mnie tak promiennie, że chyba mogłaby przyćmić słońce. Tata stoi otaczając ją ramieniem i patrzy na mnie z dumą. Dokładnie o tym marzyłam.

-Widzieliście! Jestem absolutnie najlepszą baletnicą na świecie! – krzyczę z zachwytem to co myślę, po czym biegnę w ich stronę i przytulam się do ich nóg.

Słyszę głęboki śmiech taty nad sobą i już chwilę później bierze mnie na ręce, a ja mogę się go uczepić jak mała małpka. Lubię kiedy mnie tak trzyma. Wtedy mogę podziwiać jaki jest przystojny, kiedy się niczym nie martwi.

-Zdecydowanie jesteś najskromniejszą młodą baletnicą, jaką przyszło nam oglądać, pszczółko – odpowiada łagodnie tata.

Mama stoi obok nas i śmieje się delikatnie. Rany, ale ja lubię takie dni, kiedy są tacy normalni. Nie zajmują się nudną polityką, tylko są zrelaksowani. Mają wtedy mniej zmarszczek i wyglądają trochę młodziej. Chętniej wtedy oglądają, jak tańczę albo bawią się ze mną i moimi braćmi w chowanego.

-Jeszcze długa droga przed tobą, żeby być DOBRĄ baletnicą Beatrice. Musisz się jeszcze wiele nauczyć – zrzędzi znowu trenerka.

-A mi się wydaje, że jestem już całkiem super – mówię zarozumiałym tonem, przez który zarabiam u mamy srogie spojrzenie.

-Młoda damo, wiesz co się mówi o zbyt aroganckich dziewczynkach?! – odpowiada oburzona francuska.

-Że są ulubienicami tatusia? – mówię słodko i sprzedaję mu buziaka w policzek, na co ten się śmieje jeszcze bardziej – Kiedyś będę najlepsza, zobaczycie. Bardzo niedługo tak swoją drogą..

-Zpewnością, pszczółko..Cokolwiek sobie postanowisz – mówi łagodnie mama, a ja się zastanawiam czemutata ciągle się śmieje, skoro jestem całkiem poważna.

Błękitna różaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz