Rozdział 16 Dylan

47 9 4
                                    

Nienawidziłem pogrzebów. Odbywając czynną służbę w wojsku, widziałem tyle śmierci, że nie jestem w stanie tego zliczyć. Już sam widok umierających kolegów z jednej jednostki dociskało się na mojej psychice. Widząc później okrutnie smutne pogrzeby... Ich żony, matki i córki dławiące się płaczem...

Nienawidzę pogrzebów.

Nienawidzę kazań księdza rozwodzącego się nad kruchością życia. Dźwięku marszu pogrzebowego. Widoku trumny. Wykopanego grobu. Nienawidzę świadomości tego, że w każdej sekundzie może nas zabraknąć. Świadomości, że w obliczu śmierci wszyscy jesteśmy sobie równi. Ona nikogo nie oszczędzi, nikogo nie zostawi. Jest bezlitosna i spotka nas wszystkich.

Pomimo tego stałem właśnie w strugach deszczu na skraju małego cmentarza, gdzie odbywał się pogrzeb Anny Rogers. Jej ciało zostało znalezione w zaułku jednej z ulic jej rodzinnego miasta. Została porzucona koło śmietnika, za jedną z restauracji. Porywacz doskonale zdawał sobie sprawę, że zostanie znaleziona albo tego samego wieczoru, albo następnego dnia rano. Bawił się z nami a to mnie tylko bardziej wkurwiało. Grał na nerwach Beatrice.

Jej ciało zostało zabrane przez policję gdzie rozpoznano w niej jedną z zaginionych. Dla pewności została wezwana rodzina do weryfikacji. Rodzice wyrazili zgodę na sekcję zwłok, która wykazała że dziewczyna była wielokrotnie bita, prawdopodobnie gwałcona. Ponadto toksykologia wykazała, że była otumaniona tyloma narkotykami, że można by się z niej uczyć tablicy Mendelejewa.

Tego już nie powiedziałem Beatrice i zabroniłem tego zarówno pani detektyw jak i jej rodzinie. Wystarczająco jest już obarczona strachem i stresem. Nie chcę żeby do jej koszmarów dołączył obraz maltretowania.

Koszmary... Ma je co noc. Pierwsze dwa dni po znalezieniu ciała wmawiałem sobie, że leki uspokajające jakie brała pomogą jej przespać noc. Po drugim ataku paniki w nocy stwierdziłem, że lepiej będzie jeśli będę przy niej. Więc teraz od tygodnia spałem razem z nią, żeby reagować kiedy tylko zaczyna kwilić. Przy okazji ja sam czuję się pewniej, mając ją przy sobie co noc. Wielokrotnie łapię się na tym, że czekam aż jej oddech stanie się miarowy i spokojny, a wtedy jeszcze chwilę czuwam nad nią.

Oczywiście księżniczka kiedy tylko dowiedziała się o dacie pogrzebu, nie zostawiła nikomu pola do dyskusji. Oznajmiła, że mamy się pojawić i koniec. Tylko, żeby nie odwracać uwagi od ceremonii oboje trzymamy się na uboczu. Nie mówiąc o dziesięciu różnych ochroniarzach z mojej firmy, którzy są poprzebierani w tym momencie za cywili, księży a nawet grabarzy.

-Tak bardzo chciałabym coś zrobić, żeby ukoić ból jej matki... Zobacz tylko, to cień człowieka – mówi do mnie cicho Beatrice, łamiącym się głosem.

O niczym bardziej nie marzę, niż żeby móc ją przytulić, dodać sił, ale nie mogę. Nie, kiedy każdy może nas zobaczyć.

-Takie tragedie, nie powinny mieć miejsca – odpowiadam jej.

-Kiedy wszyscy się rozejdą, chciałabym złożyć kwiatki na jej grobie.

-Domyśliłem się, że to nie dla mnie te czerwone róże.

O dziwo udało mi się ją rozbawić, ponieważ słyszę ciche parsknięcie. Kiedy zerkam w dół jej cudne chabrowe oczy są wpatrzone we mnie jakbym był jakimś cholernym bohaterem. Od tego widoku ściska mnie w sercu, ale niech mnie diabli jeśli nie czuję się z tym dobrze.

-Dziękuję – mówi patrząc na mnie ufnie.

-Za co ?

-Za to, że jesteś tu ze mną.

Teoretycznie rzecz biorąc, muszę tutaj z nią być ponieważ taką mam pracę. Praktycznie rzecz biorąc, pójdę za nią do samego piekła i będę udawał, że to raj, byle tylko być przy niej. Ręka mnie świerzbiła, żeby jej dotknąć, ale nie mogłem ulec pokusie. Nie wiem w którym momencie stałem się słaby, podatny na jej obecność. Teraz jednak nie było odwrotu. Choćbym chciał, nie potrafiłbym się jej oprzeć.

Błękitna różaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz