Rozdział 22 Dylan

28 4 2
                                    

Powinienem ją odesłać do domu. Nie jest tu tak samo bezpieczna jak w pałacu. Nie chciałem żeby przyjeżdżała. Mama jest humorzasta, ponieważ wszystko ją boli a Grey wcale nie ułatwia mi zajmowania się nią. Dodatkowo mam podejrzenie, że znowu robi szemrane interesy i wpadł w złe towarzystwo. Nie chcę żeby Bee była świadkiem tego wszystkiego. Nie powinna się przejmować ani mną ani moimi dramatami.

Jednak wystarczyło jedno spojrzenie na jej rozgniewaną twarz i przepadłem. Tęskniłem za nią w każdej chwili, kiedy była daleko, a jej obecność wniosła powiew świeżego powietrza. Powinienem ją osobiście odwieźć do pałacu, ale nie jestem w stanie tego zrobić.

Teraz kiedy stoi tu przede mną, z sercem na wierzchu nie potrafię jej odmówić. Zapominam o zdrowym rozsądku i zatracam się w niej. Czuję się jak samotna planeta krążąca wokół jej układu. Stała się centrum mojego istnienia.

Po dość intensywnym emocjonalnie i fizycznie prysznicu, wylegujemy się na kanapie. Napisałem mamie smsa, że przyjadę do niej godzinę później niż zazwyczaj. Nie chcę stracić tak wiele, skoro moja wiedźma jest już przy mnie. Podczas nadrabiania zaległości Beatrice dostaje wiadomość na swoją telefon.

Bennet: „Masz 24h na powrót do domu, albo mówię rodzicom."

Widząc moje zdezorientowanie Bee stara się przybrać niewinny wyraz twarzy.

-Możliwe, że jego też próbowałam namówić do akcji „ucieczka", ale bardzo wyraźnie powiedział że nie jest zainteresowany – mówi z nieśmiałym uśmiechem.

-Czyli wzięłaś sobie na punkt honoru, żeby przyprawić wszystkich mężczyzn którzy cię kochają o zawał?

-Ja po prostu nie chcę, żeby moja pozycja mnie ograniczała – mówi, wydymając wargę.

-To nie pozycja cię ogranicza, tylko zagrożenie twojego zdrowia i życia! Gdyby ta sytuacja miała miejsce w innym czasie, nic nie stałoby na przeszkodzie żebyś od początku była przy mnie – tłumaczę.

Nie rozumiem skąd pojawiło się u niej takie przeświadczenie, że nie jest dla mnie wsparciem ze względu na swój status społeczny. Przy każdej rozmowie staram się jej uświadomić, że jest w błędzie. Ona jednak jakby nie słuchała ani słowa, które do niej mówię, ciągle w koło wraca do swoich obaw. Nie mam pojęcia jak do niej dotrzeć.

Wiadomość Benneta jest dla mnie jak kubeł zimnej wody. Tu nie jest bezpiecznie, nie jestem w stanie zliczyć ile rzeczy może ją tu spotkać. Wystarczy jedna osoba, która ją rozpozna i podzieli się tym na np. Twitterze i już po niej. Idąc dalej tą drogą, jeśli ktokolwiek dowie się że wbrew swoim rodzicom uciekła z pałacu nie tylko ona będzie miała problemy. Pierwszą osobą którą obwinią o wszystko będę ja. Stracę pracę, szacunek i zaufanie, nie wspominając już o utracie jej samej. Nie mogę sobie na to pozwolić, nie teraz kiedy wszystko zaczęło się nam układać.

-Chciałabym pojechać do twojej mamy – mówi nieśmiało.

-To jest absolutnie wykluczone – mówię już odrobinę rozłoszczony.

Wstaję z kanapy i zaczynam się przechadzać po salonie.

-Nie rozumiem z czym masz problem, przywiozłam ze sobą przebranie pielęgniarki żeby ludzie myśleli że zatrudniasz mnie do opiekowania się twoją mamą – mówi też już poddenerwowana, siadając prosto – Przecież to plan genialny!

-Jak możesz nie rozumieć z czym mam problem!? Tu chodzi o twoje cholerne zdrowie i życie, nie wspominając już też o mojej pracy i zdrowiu psychicznym! Naprawdę jesteś aż tak samolubna żeby tego nie dostrzec?!

-Jak możesz oskarżać mnie o bycie samolubną, skoro przyjechałam tutaj dla ciebie, wbrew wszystkim!

-Jakbyś nie była tego świadoma, to nigdy cię o to nie prosiłem!

Błękitna różaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz