Z następnym porankiem przyszedł poniedziałek. Oznaczało to jedynie powrót do względnej normalności. Cały pałac wracał do swoich normalnych zajęć, do prac, nauki.. Pewnie i ja zachowywałabym się normalnie gdyby nie to, że w trakcie porannej herbaty, kiedy czytałam najnowsze wiadomości, wparował niezwykle przystojny i równie irytujący ochroniarz.
BEZ PUKANIA.
WPADŁ DO MOJEGO PRYWATNEGO POKOJU BEZ PUKANIA.
-Odbiło ci?! To, że jesteś moim nowym cieniem i utrapieniem, nie daje ci prawa żeby tak wpadać bez pukania! – krzyczałam zakrywając się jedwabnym szlafrokiem. Miałam szczerą nadzieję, że chociaż jest zrobiony z cienkiego materiału to ukryje dość wstydliwy dowód, na to jak moje ciało reaguje na jego obecność. – A gdybym była naga?! Albo właśnie się przebierała?!
-Nie masz niczego, czego już wcześniej nie widziałem. – odparł spokojnie, a jego oczy powoli powędrowały po całym moim ciele.
Wredna małpa uśmiechała się przy tym lubieżnie. Poczułam jak cała oblewam się rumieńcem i już nawet szlafrok nie był w stanie ukryć sterczących sutków. To tylko jeszcze bardziej mnie wytrąciło z równowagi.
-Jeśli każdej tak się skradałeś do pokoju, to nie zdziwię się jeśli kończyło się TYLKO na widoku i mam nadzieję obitym tyłku – powiedziałam siląc się na słodki uśmiech. – Skoro już wiesz, że żyję i mam się dobrze, grzecznie poproszę żebyś wynosił się z mojego pokoju.
-Myślę, że można milej wyprosić kogoś z pokoju.. – zaczął mówić, a w jego oczach widziałam psotną iskrę.
-Wynocha. – wycedziłam przez zęby tracąc opanowanie.
Bezczelny typ pozwolił sobie jeszcze raz zlustrować mnie od góry do dołu, posłał mi krzywy uśmiech i wyszedł. Jednak nie do swojego pokoju jak myślałam, tylko do mojego saloniku pewnie odebrać i sprawdzić pocztę.
Skoro i tak mój poranek został przerwany w taki sposób nie było sensu leżeć i się użalać nad sobą. Skierowałam się do łazienki żeby wziąć szybką kąpiel i doprowadzić się do porządku. Niedługo później ubrana w jedną z moich skromnych sukienek weszłam do saloniku gdzie jak się okazało nie mogłam się nacieszyć prywatnością.
Maxi razem z Dylanem stali przy oknie, cicho między sobą rozmawiając. Nie zauważyli nawet, że weszłam do pokoju.
Świetnie czyżby jakieś nowe przyjaźnie?
Kiedy odchrząknęłam zawiadamiając ich o swojej obecności w pokoju, odwrócili się tak nagle i gwałtownie, jakbym co najmniej przyłapała ich na czymś nielegalnym. Stałam z założonymi rękami na piersi z fałszywą nonszalancją piorunując ich wzrokiem.
Chociaż z wyglądu mogłam wyglądać swobodnie, w środku coś mi się skręcało za każdym razem, kiedy spojrzałam w przepiękne oczy Dylana. Jego uroda mnie piorunowała za każdym razem. Nigdy w życiu nie widziałam równie przystojnego mężczyzny. Było w nim coś surowego, wręcz nieokrzesanego. Nie miał ulizanych, dokładnie ułożonych włosów. Nie trudził się z tym żeby się ogolić. Stał dumnie wyprostowany, pewny swojej siły. Złapałam się na tym, że chętnie przeczesałabym dłonią jego niesforne kosmki i sprawdziła czy są równie miękkie na jakie wyglądają.
Szkoda że jego charakter nie był równie piękny jak fasada.
-Czy jest jakiś konkretny powód dla którego knujecie coś pod moim oknem jak dwie najlepsze przyjaciółki? – mój głos ociekał sarkazmem.
-Chciałem wpaść zobaczyć jak się czujesz. – powiedział pogodnie Maxi.
-Nie jestem dzieckiem, umiem się dopasować do zmian jakie zachodzą nawet jeśli nie są dobre. –powiedziałam kąśliwie przewracając oczami. – Nie musicie sprawdzać mnie co krok.
CZYTASZ
Błękitna róża
RomanceNiektóre zmiany nadchodzą zbyt szybko, zbyt gwałtownie. Nie wiemy jak sobie z nimi poradzić, nie umiemy się odnaleźć w nowej sytuacji. Tak właśnie czuje się 18 letnia księżniczka Beatrice Campbell. W jej spokojnym życiu następuje duży przewrót po kt...