Rozdział 24

22 3 3
                                    


Kiedy miałam 17 lat zakradłam się z Bennetem do barku mojego ojca. Tata od zawsze lubił kolekcjonować alkohole z całego świata. Brandy, wina, wódki wszystko to w ogromnej szafie, którą pieszczotliwie nazywał „barkiem". Chcieliśmy w końcu spróbować tequili, wcześniej w internecie wyczytaliśmy w jaki sposób ją pić i uważaliśmy że jesteśmy wystarczająco dorośli żeby spróbować. Skończyło się na nocy wymiotów i całym następnym dniu bólu głowy. Czułam się jakby ktoś dłutem próbował mi otworzyć czaszkę. Pulsujący ból i migrena nie opuszczały mnie przez cały dzień.

Otwierając teraz oczy czułam się tylko kilka razy gorzej.

Na początku wszystko było rozmyte, a moja dezorientacja ogromna.

Gdzie ja jestem ?

Co się stało?

Czemu tak strasznie boli mnie głowa?

Czemu nie mogę ruszać rękoma?

Dopiero kiedy powoli i z trudnościami wyostrzał mi się obraz powracały stopniowo wspomnienia.

Dylan, jego mieszkanie, moja ucieczka.

Próba ugotowania mu kolacji.

Dzwonek do drzwi. Dźwięk szamotaniny. Dźwięk uderzającej głowy o podłogę. Ian leżący bezwładnie.

Powoli rozglądając się po pokoju zdałam sobie sprawę, że leżę w normalnym pokoju, prawdopodobnie hotelowym. Łózko na którym leżałam było na środku pokoju. Po jego lewej stronie było okno, zasłonięte starą, welurową, ciemną zasłoną. Po prawej stronie były dwie pary drzwi, jedne uchylone prowadzące do łazienki. Na wprost mnie na ścianie wisiał mały telewizor. W pokoju panowała cisza świadcząca, że jestem na razie sama.

Byłam cała zdrętwiała zarówno nogi jak i ręce miałam związane. Nogi dodatkowo były przyczepione do ramy łóżka.

Sprytnie.

Powoli zalewał mnie atak paniki. Jedyne o czym potrafiłam myśleć, to fakt że sama to na siebie sprowadziłam. Nie mogłam winić nikogo innego poza sobą. Dylan miał rację, mówiąc że moja podróż tutaj była samolubną pracą nad moimi kompleksami.

Kiedy Bennet dowie się, że mnie nie ma wpadnie w szał i rozpacz. Cat zamartwi się i wpędzi w poczucie winy, chociaż to ja ją prawie zmusiłam do pomocy. Rodzice będą oskarżać każdego, w tym Dylana. A to wszystko tylko moja wina.

Po chwili usłyszałam kroki na korytarzu zbliżające się w stronę pokoju. Intuicyjnie cała się spięłam. Z każdą chwilą strach coraz bardziej mnie ogarniał. Kiedy drzwi się otworzyły do pomieszczenia wszedł mężczyzna. Wzrostem nie był wiele wyższy ode mnie, trochę szerszy w barkach. Posturą przypominał mojego ojca. Widać było, że miał w sobie siłę, jednak pojawił się też lekki brzuszek piwny. Nogi w opiętych czarnych spodniach nie wyglądały na masywne czy muskularne. Miał nadal zakrytą twarz kominiarką a dodatkowo zarzucony kaptur tak abym nie widziała jego oczu.

Nie odezwał się słowem tylko patrzył się na mnie. Chociaż kaptur rzucał cień na jego oczy, czułam doskonale jak taksuje mnie spojrzeniem. Tyle wystarczyło żeby całe moje ciało przeszedł dreszcz.

-Kim jesteś ? – spytałam starając się żeby mój głos nie drżał od strachu.

Kiedy nie odpowiedział na moje pytanie spróbowałam jeszcze raz. Po chwili zaczęło mnie frustrować, to że tylko stoi i gapi się na mnie. Każda sekunda jego ciszy sprawiała, że bałam się jeszcze bardziej.

-Odezwiesz się w końcu? Tyle miałeś mi do powiedzenia w smsach, listach, mailach a teraz tylko stoisz i się gapisz!

To jakby go ruszyło, ponieważ powoli podszedł do łóżka i usiadł na jego skraju, nie spuszczając ze mnie wzroku. Ja też starałam się okazać tyle odwagi ile mogłam i z poniesioną głową nie spuszczałam z niego wzroku. Kiedy usiadł na brzegu łóżka odsunęłam się od niego najdalej jak potrafiłam będąc przywiązaną.

Błękitna różaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz