Około 5 nad ranem Julka obudziło mocne uczucie ciepła. Otworzył oczy i przetarł je. Cały czas był obejmowany przez Kamila, jednak coś mu nie pasowało. Alfy są ciepłe, ale nie aż tak. Spojrzał na niego i zauważył grymas na jego twarzy. Wydostał się z objęć i przyłożył dłoń do jego czoła. Wydawało się cieplejsze, ale potupał po termometr, taki w formie przykładanej do czoła. Zmierzył i wyszło 39,1 stopni. Westchnął i po mimo iż był w chuj zmęczony, to poszedł się ubrać. Zrobił jeszcze szybko zimny okład i położył na czole Kamila. Założył buciki i poszedł na autobus, który podwiezie go pod aptekę. Niestety prawko dostanie najwcześniej za miesiąc, o ile zda za pierwszym razem. Narazie jest zdany albo na Kamila, albo na komunikację miejska. W tym przypadku niestety komunikacja miejska. Wskoczył szybko do autobusu i po 10 minutach był przed szpitalem, bo właśnie tam jest najbliższa apteka. Właśnie miał do niej wchodzić, kiedy usłyszał za sobą znajomy głos.
- Julek? - Chłopak się odwrócił i zobaczył Mel - Co ty tu robisz o 5.30?
- Oo... Hej... Kamil się rozchorował i przyszedłem po leki
- Coś poważnego?
- Na pewno ma wysoką gorączkę. Tyle wiem, bo narazie śpi
Pogadali jeszcze chwile i mama starszego doradziła, co Julek musi kupić. Zapłacił za wszystko i pożegnał się z kobietą, która poszła do pracy. On za to znowu czekał na autobus. Na jego nieszczęście mocno się spóźnił i dopiero o 6 omega by na miejscu. Zdjął szybko buty i poszedł do sypialni. Odłożył leki na szafkę, bo stwierdził, że mu za gorąco, więc przebrał się w dresy i t-shirt Kamila. Teraz mógł podejść do swojego mężczyzny. Narazie spał, więc omega tylko zmienił mu okład. Leki i tak musi wziąć po jedzeniu, więc poszedł do kuchni. Rosołek zawsze spoko na choroby, więc stwierdził, że zrobi rosołek. Jakoś po 40 minutach wszystko było gotowe. Gorącą zupę nalał do miski. Wziął też jeszcze butelkę wody i potuptał do swojego mężczyzny. Już miał go budzić, ale przypomniał sobie, że musi powiadomić, że nie będzie go w pracy. Wziął szybko telefon i zadzwonił do Petera.
- Hej młody co tam?
- Hej Pete. Sorka, że tak wcześnie dzwonię, ale możesz przekazać wszystkim, że tak do środy na pewno nie będzie Kamila
- Pewnie, ale coś się stało?
- Trochę mi się chłopak pochorował - Zaśmiał się
- Aaaa. Rozumiem - Też się zaśmiał - No spoko, tylko mi tam go wylecz szybko, bo za tydzień mamy ważny projekt do ogarnięcia
- Spokojnie. Za kilka dni będzie już dobrze
- No to jakby coś się zmieniało to dzwoń
- Okej. Papa
- Paa
Rozłączył się i i schował urządzenie do kieszeni. Podszedł do łóżka i usiadł obok Alfy. Pogłaskał go delikatnie po policzku.
- Wilczek... Wstajemy kochanie
- Mmm - Mruknął coś i po chwili otworzył oczy - Dzień dobry kiciu - Powiedział przez nos
- Jak się czujesz
- Okropnie - Zaśmiał się - Ale widząc ciebie trochę lepiej
- Jak zwykle bajerant - Zdjął mu okład z czoła - Usiądź na chwilę, bo mam dla ciebie leki, ale najpierw musisz zjeść
- Mhm - Opiera się o poduchy
- Zrobiłem ci rosołek - Bierze miseczkę do łapek
- Dziękuje kotek - Chciał wziąć naczynie
CZYTASZ
Szatan w wilczej skórze i jego ,,diabełek'' [YAOI] A/O/B
ContoŻycie pewnej samotnej alfy i samotnej omegi ****************************************** sceny 18+ przekleństwa YAOI nie lubisz nie czytaj! HAPPY END!