9. Druga opcja?

59 4 0
                                    

Obudziłam się z głową na torsie Charlesa.
Patrzył na mnie uśmiechając się lekko.

-Przepraszam- rzuciłam cicho odsuwając się od niego.
-Nic się nie stało- odparł z lekkim uśmiechem.
-Śniadanie?- zapytałam.
-Tak, chodźmy- odpowiedział.

~~~~~

-Lucy, mam dla ciebie pewną wiadomość...- zaczął niepewnie.
-O co chodzi?- zapytałam zaciekawiona.
-Bo Harry będzie tu mieszkał...- powiedział obserwując moją reakcję.

Gdy to usłyszałam upuściłam sztućce, które trzymałam w ręce.

-On ma swój dom...- odparłam.
-Już nie ma... Przyznał się dziewczynie, że ją zdradził, a ta wyjechała zabierając ze sobą dzieci. Harry stracił wszystkie pieniądze i nie ma gdzie mieszkać...- wyjaśnił.

Zachwiałam się i powoli usiadłam na krześle.
Schowałam twarz w dłonie.

-Nie będzie tak źle...- próbował mnie pocieszyć.
-Ty nic nie rozumiesz- odparłam.

Jak na zawołanie drzwi wejściowe się otworzyły, a po chwili Harry pojawił się obok nas w kuchni.
Gdy go zobaczyłam z przerażenia upuściłam na podłogę umyty przed chwilą talerz.
Rozbił się na drobne kawałeczki, a ja gdy obudziłam się z amoku od razu zaczęłam zbierać kawałki szkła.

-Ja to zrobię. Idź do pokoju się położyć- powiedział spokojnie Charles.

Skinęłam i ruszyłam schodami na górę łukiem omijając Harry'ego.
Gdy byłam już przy końcówce schodów miałam szansę usłyszeć rozmowę Charlesa i Harry'ego.

-Jak mogłeś jej zrobić coś tak koszmarnego?- zapytał Charles.
-Nie myślałem, że to tak się skończy...- odpowiedział wzdychając.
-Ty w ogóle nie myślałeś... Obdarzyła cię miłością, a ty się zabawiłeś jej uczuciami- odparł Charles.

Nie chcąc już więcej słuchać ich rozmowy szybkim krokiem ruszyłam na koniec korytarza mijając po drodze swój pokój.
Wdrapałam się po drabinie na dach i od razu poczułam przyjemny powiew wiosennego wiatru.
Podeszłam niepewnie do krawędzi i spojrzałam w dół.

Wydaje się to najlepszym rozwiązaniem...

Słone łzy spłynęły po moich policzkach.
Stałam na krawędzi próbując przezwyciężyć strach...

A co jeśli skoczę i tylko się połamie?
Byłoby jeszcze gorzej...
W sumie ten dom jest naprawdę wysoki, więc tylko połamanie się nie jest możliwe...

-Lucy!- usłyszałam wrzask Charlesa.
-Zostaw mnie...- odparłam płaczliwym głosem.
-Błagam cię, nie rób tego! To nie jest dobre rozwiązanie!- krzyczał.
-To jest najlepsze rozwiązanie... Mam zniszczone życie i nigdy nie zaznam szczęścia- powiedziałam płacząc.
-Wejdźmy do środka i porozmawiajmy- zaproponował zachowując spokojny ton głosu.

Odwróciłam się do niego przodem, dzięki czemu mógł zobaczyć moją zapłakaną twarz.

-Kłamałam... To nie było głupie zauroczenie. Ja go kurwa kocham... Kocham człowieka, który zabawił się moimi uczuciami i przez cały czas okłamywał...- powiedziałam zatrzymując się pomiędzy zdaniami, by nabrać oddech przez utrudniający mi mówienie płacz.
-Porozmawiaj z nim...- zaproponował.
-Nie dam rady...- odparłam wybuchając jeszcze większym płaczem.
-Dasz radę i ja dobrze o tym wiem- powiedział powoli podchodząc bliżej mnie.

W pewnym momencie złapał mnie za ramiona i przyciągnął do siebie tak, aby odciągnąć mnie jak najdalej od krawędzi dachu.
Schowałam swoją głowę w zagłębieniu jego szyi i próbowałam przestać płakać, ale niezbyt mi to wychodziło.

-Proszę, wejdźmy do środka- powiedział patrząc mi w oczy.

Razem z Charlesem zeszliśmy na dół i usiedliśmy na kanapie w salonie.
Położyłam głowę na udach Charlesa, a on zaczął lekko pocierać dłonią moje plecy.

-Wszystko się ułoży- zapewnił.
-A co jeśli nie?- zapytałam.
-Nie ma takiej opcji- odpowiedział.

                                   ~~~~~~

Tydzień później...

-Codziennie miewasz koszmary?- zapytała pani psycholog.
-Różnie, ale bardzo często- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Dam ci tabletki. Jak będziesz miała koszmary i się obudzisz w nocy to weź jedną- powiedziała podając mi kartonik.

Skinęłam głową w potwierdzeniu i schowałam pudełko do kieszeni.

-Jeśli coś będzie nie tak to zawsze możemy się umówić telefoniczne- odparła.
-Dobrze, dziękuję i do widzenia- pożegnałam się.
-Do widzenia, trzymaj się- rzuciła z uśmiechem.

Wyszłam z gabinetu psychologa, a potem z budynku na parking.
Znalazłam samochód, w którym czekał już na mnie Charles.

-I jak?- zapytał zniecierpliwiony.
-Dała mi tabletki na koszmary. Jak będzie mi się śnił koszmar i się obudzę w nocy to muszę wziąć jedną. Podobno pomogą...- odpowiedziałam.
-Oby- rzucił wzdychając.

Po kilku minutach byliśmy w domu.
Było już późno, ponieważ wizytę u psychologa miałam na 18:00.
Siedziałam u psychologa 3 godziny...

                                   ~~~~~~

Obudziłam się z krzykiem czując łzy na policzkach.
Po chwili przybiegł Charles.
Podał mi tabletkę, wodę i usiadł obok mnie.
Połknęłam tabletkę popijając ją wodą i wtuliłam się w Charlesa.

-Już dobrze...- szepnął.
-Która godzina?- zapytałam nie odrywając się od niego.
-7:00. Muszę iść do pracy, więc Harry z tobą zostanie- odpowiedział.

Odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy.

-Jak coś będzie się działo to dzwoń- powiedział wstając.

Skinęłam głową, a Charles pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Po 20 minutach w progu drzwi pojawił się Harry.
Odwróciłam wzrok, żeby na niego nie patrzeć.

-Chciałbym ci wszystko wyjaśnić, bo nie wiesz wielu rzeczy...- zaczął.

Spojrzałam na niego.
Usiadł na rogu mojego łóżka trzymając dystans.

-Tak naprawdę nie byłem szczęśliwy z Olivią...
Bliźniaczki były wpadką, a tak naprawdę moja mama zmusiła mnie, żebym był z Olivią, bo jest taka idealna... Zawsze bardzo chciałem, żeby mama była ze mnie dumna, więc robiłem to, czego właśnie ona chce, a nie ja sam...- wyjaśnił.
-Po co mi to teraz mówisz?- zapytałam.
-Bo mówiłaś, że jestem z nią tak bardzo szczęśliwy... Teraz, gdy ona wyjechała moja mama mnie znienawidziła, więc i tak wszystko się posypało...- odpowiedział.
-Wychodzi na to, że zraniłeś nas obie... Ona też cię kochała...- powiedziałam z bólem.
-Wiem i chciałbym cofnąć czas- odparł.
-Co byś zrobił gdybyś cofnął czas?- zapytałam.
-Chcesz wiedzieć?- zapytał.
-Tak- odpowiedziałam od razu.
-Nie związałbym się z Olivią, tylko zamieszkał z tobą- powiedział.
-To teraz wygląda jak druga opcja... Olivia wyjechała, więc wracasz do mnie...- odparłam.
-Wracam do ciebie, bo zniknęła Olivia i nie ma przeszkody. Poza tym zrozumiałem, że cię kocham, a chwilę spędzone z tobą były najpiękniejszymi momentami mojego życia...- powiedział.









~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

,,Uciekinierka"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz