Nazajutrz...
Otworzyłam oczy chcąc wstać, jednak uniemożliwiła mi to głowa Harry'ego leżąca na moim brzuchu.
Co za popierdolona relacja...
Westchnęłam kładąc głowę z powrotem na poduszce.
-Harry...- mruknęłam.
Nawet się nie poruszył.
Boże, on na pewno żyje?
Przytknęłam dłoń do jego nosa sprawdzając, czy oddycha.
Oddycha.Chyba popadam w paranoję...
-Lucy!- krzyknął Charles pojawiając się nagle w progu drzwi.
-Co ty tu robisz, Charles?- zapytałam zaskoczona.
-Nie ma Mary!- wrzasnął przerażony ignorując moje pytanie.Szybko zerwałam się z łóżka zrzucając z siebie śpiącego Harry'ego.
-Mary!- krzyknęłam wybiegając z pokoju.
Wbiegłam do jej pokoju.
Pusto.
Sprawdziłam wszystkie możliwe pomieszczenia.-Nie ma- szepnęłam płaczliwym głosem nie mogąc uwierzyć we własne słowa.
-Co robimy?- zapytał niecierpliwie HarryNie odpowiadając wbiegłam do sypialni, wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam pod nieznany numer, z którego dzisiaj w nocy do mnie pisano.
-Masz moją córkę.
-Nie wiem o czym mówisz.
-Och, no błagam! Nie mam ochoty bawić się w twoje głupie gierki!
-Mówię prawdę.
-Więc dlaczego moja córka zniknęła?
-Skąd mam to wiedzieć?
-Spotkajmy się. Udowodnij, że jej nie masz.
-Jak chcesz. 13:00 pod ,,Black Rose".
-Czemu pod nocnym klubem?
-Bo należy do mnie i tu mieszkam.
-Dobrze wiedzieć.-Z kim rozmawiałaś, Lucy?- zapytał podejrzliwie Charles.
Obróciłam się na pięcie, by na niego spojrzeć.
-Sama to załatwię- rzuciłam obojętnie wchodząc do sypialni i ubierając na siebie pierwsze, lepsze ubrania.
-To nie jest dobry pomysł...- odparł Harry.
-W tej sytuacji żaden z naszych pomysłów nie będzie dobry lub słuszny- powiedziałam szczerze.Chłopaki patrzyli na mnie dziwnie, nie wiedząc co robić.
-Jak coś mi się stanie to trudno. Nie mam zamiaru bezczynnie czekać na to, co może się stać z Mary- powiedziałam wzruszając ramionami.
Spojrzałam na ekran telefonu, który wskazywał godzinę 12:46.
Idealnie.
Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę wyznaczonego miejsca spotkania.
Gdy byłam już pod ,,Black Rose" z budynku wyszedł mężczyzna wyglądający na około 55 lat.-Zapraszam do środka- powiedział otwierając szerzej drzwi.
Podniosłam jedną brew do góry, po czym wolnym krokiem przekroczyłam próg drzwi.
Przede mną znajdował się szereg mężczyzn w kominiarkach.-O co tu chodzi?- zapytałam.
-Zobaczysz córkę- rzucił, po czym poczułam ukłucie w ręce.~~~~~~
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się.
Byłam na dachu, a po mojej prawej stronie jak i po lewej stali ochroniarze, którzy trzymali mnie mocno za ramiona.
Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam przez taśmę na ustach.
Po chwili przede mną pojawił się trzeci zamaskowany mężczyzna z wielkim workiem w ręce.
Rozciął go scyzorykiem, którego wyjął z kieszeni swoich czarnych spodni, po czym z wielkiego wora wyłoniła się Mary z związanymi kończynami i zaklejonymi ustami.
Oczy mi się zaszkliły, ale po kilku sekundach ogarnęłam się z myślą, że muszę być twarda, by ją uratować.
Jeden z ochroniarzy jednym, szybkim ruchem zerwał taśmę z moich ust, na co cicho syknęłam z bólu.
Facet, który przed chwilą wyjął Mary z worka ściągnął kominiarkę, a widok jego twarzy ani trochę mnie nie zaskoczył.-Myślisz, że się tego nie spodziewałam, Michael?- zapytałam.
-A spodziewałaś się tego, że człowiek, którego nazywałaś obserwatorem jest twoim ojcem?- zapytał śmiejąc się głupio.
-Słucham?- szepnęłam niedowierzając.
-Dobrze usłyszałaś- parsknął 55-letni mężczyzna pojawiając się nagle obok mojego brata.Przyglądałam się im czekając na ich kolejny ruch.
-Wyparłaś się własnego ojca... Nie pójdzie ci to płazem...- powiedział łapiąc Mary za włosy.
Dziewczynka pisknęła i po raz kolejny wybuchnęła płaczem.
-To koniec tego wszystkiego...- powiedział i popchnął Mary.
-Nie!- wydarłam się wybuchając niekontrolowanym płaczem.Spadła z 11 piętrowego budynku...
Szanse na jej przeżycie są niewiarygodnie małe...
Łzy lały się z moich oczu niczym wodospady nie pozwalając mi nic widzieć.
Po kilku minutach poczułam jak ochroniarze jeszcze bardziej wzmocnili uścisk podnosząc mnie i idąc z powrotem w stronę wejścia do budynku.~~~~~~
Obudziłam się w swojej sypialni, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Chciałam szybko wstać z łóżka, jednak poskutkowało to okropnym bólem pleców i ramion.
Chwilę później do pokoju wszedł Harry.
Był w tak okropnym stanie, że chyba nigdy go takiego nie widziałam...
Nigdy nie był wrażliwy i nie pokazywał swoich emocji, a teraz?
Teraz na jego twarzy maluje się tylko smutek...
A ja wcale nie wyglądam i nie czuję się lepiej...Usiadł na łóżku obok mnie i spojrzał mi w oczy nic nie mówiąc.
Przysunęłam się bliżej niego i wtuliłam się w jego tors.
Harry objął mnie ramionami i położył brodę na czubku mojej głowy.-Nie dam sobie bez niej rady...- wyszeptałam, a łzy znowu wypłynęły z kącików moich oczu.
-Nie zostawię cię samej... Nie popełnię znowu tego błędu...- powiedział szczerze.
-Zostaniesz tu ze mną?- zapytałam spoglądając mu w oczy.
-Jeśli chcesz to zostanę- odpowiedział kładąc dłoń na moim policzku i pocierając go delikatnie kciukiem.
-Chcę- potwierdziłam.Uśmiechnął się lekko i przyciągnął mnie do siebie.
-Czemu mi to zrobili? Czemu zabrali mi tak ważną dla mnie osobę?- zapytałam rozpaczliwie.
-To się tak nie skończy. Nie pozwolę, by uszło im to płazem- obiecał.
-Nie wiem co zrobić...- odparłam zakłopotana.
-Ty nic nie musisz robić. Ja wszystko załatwię.
-Przecież sam tego nie załatwisz.
-Wszystko załatwię. Po prostu mi zaufaj.Zaufaj...
To nie jest kurwa takie proste po tym wszystkim...-Głodna?- zapytał przerywając niekomfortową ciszę.
Skinęłam głową w potwierdzeniu, po czym Harry wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą ze swoimi myślami.
Dlaczego mam wielką, czarną dziurę i nie pamiętam nic od momentu zabicia Mary?
Coś tu nie gra...
No i gdzie zabrano Mary i czemu nic mi nie powiedziano?!
Jestem kurwa jej matką!
Ewidentnie ktoś tu próbuje mnie wykiwać.
A ja ewidentnie muszę przestać w myślach dyskutować sama ze sobą...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ
,,Uciekinierka"
Teen FictionLucy wychodzi za kaucją z więzienia. Sprawa się komplikuje, gdy brązowowłosa nie ma gdzie mieszkać. Dziewczyna wprowadza się do swojego brata- Mike'a, gdzie poznaje swojego współlokatora. Lucy utwierdza się w przekonaniu, że miłość niszczy życie...