26. Tylko teraz

39 1 0
                                    

Ruszyłam za lekarzem.
Byłam cholernie zestresowana...
W pewnym momencie lekarz zatrzymał się przed drzwiami z numerem 301.
Otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą.
Przekroczyłam próg i od razu zauważyłam łóżko szpitalne na środku, na którym leżał Harry z głową skierowaną w stronę okna.
Miał otwarte oczy i pustym wzrokiem wpatrywał się w widok za oknem.

-Możesz z nim porozmawiać. Zna już wyniki, ale sam chce ci o wszystkim powiedzieć- odparł lekarz i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Podeszłam do białego krzesła, stojącego przy łóżku i na nim usiadłam.

-Jak się czujesz?- zapytałam cicho.
-Dobrze- rzucił mało wiarygodnie.

Zwrócił wzrok na mnie, przysunął swoją dłoń do mojej i splótł nasze palce ze sobą.

-Przepraszam, że skłamałem- powiedział łamiącym głosem.
-W jakiej sprawie skłamałeś?- zapytałam nie rozumiejąc.
-Że się wyleczyłem...- wyszeptał.
-Żartujesz, prawda? Powiedz, że żartujesz...
-Nie żartuję. Chciałem spędzić z tobą jak najwięcej czasu...
-Jakie są wyniki badań?- zapytałam próbując hamować łzy.

Spojrzał na mnie z bólem nie mogąc wydusić z siebie odpowiedzi.

-Mówiłeś, że mnie nie zostawisz...- wydukałam.
-Przepraszam...- szepnął.

-Co teraz?- zapytałam wybuchając płaczem.
-Przykro mi, Lucy... Lekarz daje tydzień- odpowiedział.

Starałam się być spokojna i panować nad tymi wybuchami płaczu...
Ale jak mam panować nad swoimi emocjami, gdy miłość mojego życia mówi mi, że pozostał jej tydzień życia?

Oczy miałam już opuchnięte i czerwone od płaczu, a dłonie drżały mi tak mocno, że nie byłam w stanie tego kontrolować.
Dosłownie cała się trzęsłam z przerażenia.

-Przepraszam, muszę iść się przewietrzyć na chwilę- powiedziałam chwiejąc się na własnych nogach.

Wyszłam z pomieszczenia, w którym leżał Harry i od razu wpadłam na Charlesa.

-Co się stało, Lucy?- zapytał przerażony.
-Muszę się przewietrzyć- odpowiedziałam szybko i ruszyłam w stronę wyjścia ze szpitala.

Gdy przekroczyłam próg wyjścia ze szpitala złapałam się metalowej barierki lekko tracąc równowagę.

Dlaczego życie tak mnie nienawidzi?

Zapaliłam papierosa licząc, że to mnie uspokoi...
Gdy wypaliłam go już całego rzuciłam go na ziemię, przydeptałam butem i doszłam do wniosku, że wcale nie czuję się lepiej.

Zawsze pomagało...

Po około 15 minutach weszłam z powrotem do szpitala i wspięłam się po schodach na piętro.
Wróciłam do pokoju 301.
Harry leżał w identycznej pozycji.

-Przepraszam, że wyszłam- odparłam czując jak pieką mnie oczy.
-Nie szkodzi- rzucił.

Zapadła chwilowa cisza.

-Słyszałem, że Charles podał cię jako moją narzeczoną... Podoba mi się- powiedział przerywając nasze milczenie i nagle zmieniając temat.

Cicho się zaśmiałam oglądając swoje poranione przez wbijanie paznokci dłonie.

Próbowałam się opanować albo choć odrobinę uspokoić...
Nie wyszło...

-Będziesz tu tydzień?- zapytałam nagle.
-Nie, wypuszczą mnie dzisiaj.
-A gdzie Charles?
-W łazience.
-Okej.

,,Uciekinierka"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz