22. Nie jestem lekarzem!

41 1 0
                                    

Udając, że wszystko jest w porządku powoli zeszłam na dół.

-Charles wrócił do siebie?- zapytałam wchodząc do kuchni.
-Chciał zostać, ale chłopak chciał, żeby wrócił do domu, więc powiedziałem mu, żeby się nie martwił i jechał do niego- wyjaśnił Harry.
-Rozumiem- odparłam.

Usiadłam na krześle przy kuchennym stole, a po kilku minutach Harry postawił przede mną talerz z tostami.

-Ty nie jesz?- zapytałam.
-Już jadłem- odpowiedział i wyszedł z kuchni.

Mam wrażenie, że on ode mnie ucieka.
Ale może mam tylko takie wrażenie...

Zjadłam śniadanie i schodami ruszyłam z powrotem na górę.

-Harry, co zrobiliście z Mary?- zapytałam niepewnie spuszczając wzrok.
-Załatwiłem wszystko. Za 2 dni pogrzeb. Będziemy na nim tylko my i Charles- odpowiedział.

Czyli na pewno nie żyje.
Moja córka nie żyje...

Skinęłam głową na znak, że rozumiem.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi wejściowych na dole.
Poszłam na dół, a Harry za mną.
Przełknęłam ślinę i otworzyłam drzwi.

-Dzień dobry, właśnie wyłączyliśmy Pani prąd, ogrzewanie i ciepłą wodę, ponieważ nie spłaca Pani dosłownie niczego- odparł mężczyzna w dziwnym, roboczym stroju.
-Ile mam czasu, żeby wszystko spłacić?- zapytałam.
-Jeśli nie spłaci Pani wszystkiego w ciągu 3 dni będzie miała Pani poważne problemy...- odpowiedział z obojętnością.

Ta jego obojętność doprowadza mnie do szału...

W pewnym momencie Harry podał mu pieniądze, a tamten mruknął coś pod nosem i zawrócił.

-Harry!- wrzasnęłam zdenerwowana.
-Odwdzięczysz mi się kiedyś- powiedział.

Niespodziewanie podeszłam bliżej i przytuliłam się do niego.

-Ratujesz mi dupę znowu. Dziękuję- mruknęłam, a on objął mnie mocniej przyciskając do siebie.
-Taką dupę zaszczyt ratować- powiedział ze śmiechem.

Parsknęłam śmiechem na jego odpowiedź i odsunęłam się, by spojrzeć mu w oczy.

-Ciężko mi bez Mary...- oznajmiłam nagle.
-Wiem, że ci ciężko, ale musisz się z tym pogodzić czy tego chcesz czy nie- powiedział smutno.
-Staram się, ale to nie jest łatwe- odparłam zdając sobie sprawę z tego, że nie powinnam jednak pokazywać mu jak tragicznie się czuję.

Westchnął patrząc mi w oczy z bezradnością.
Nagle rozległ się dźwięk telefonu Harry'ego.
Wyciągnął go z kieszeni, wyminął mnie i wyszedł z domu.

Spojrzałam tylko na zamykające się drzwi wyjściowe i ruszyłam na górę.
Weszłam do łazienki decydując się na długą, relaksującą kąpiel w wannie.

Mi też się coś od życia należy...

Napełniłam wannę i wlałam do niej mój ulubiony płyn do kąpieli.
Rozebrałam się do naga i weszłam do wanny.

                                  ~~~~~~~

-Lucy!- usłyszałam krzyk Harry'ego.
-Zejdź, proszę!

,,Uciekinierka"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz