9i10

3.9K 159 81
                                    

- Z Hermioną wszystko w porządku, Harry. Jej rodzina jest całkowicie bezpieczna - powiedział Tom chwilę po tym, jak Harry wpadł do jego gabinetu wyglądając, jakby właśnie się obudził. - Może jednak pójdziesz się przebrać? - zapytał. - To nieodpowiednia pora na chodzenie w piżamie. - Uśmiechnął się.

- Jesteś pewien, że nic jej nie jest? - Nawiązał Harry do poprzedniego tematu.

- Tak - odpowiedź zabrzmiała pewnie. - Poleciłem Śmierciożercom niższego szczeblu stać na warcie blisko jej domu. - Na to oświadczenie Harry odetchnął z ulgą i opadł na kanapę. Tom wstał ze swojego miejsca za biurkiem, podszedł do gryfona i usiadł obok niego. - Powinieneś zjeść śniadanie.

- Może później - wymamrotał.

- Dobrze. Później, jak tylko się ubierzesz. - Wstał z kanapy, podszedł do regału z książkami i wyjął opasłe, wyglądające na bardzo stare tomisko. - A teraz marsz do pokoju. Chcę cię widzieć w kuchni za pięć minut - powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu.

Harry wiedząc, że Tom i tak zaciągnie go do 'królestwa skrzatów' wyszedł nie wspominając już, że w ogóle nie jest głodny. Poszedł do swojego pokoju i od razu skierował się do garderoby.

Ciekawiło go, jakie zaklęcia są rzucone na ubrania, bowiem w rzeczywistości były one w różnych rozmiarach, ale dopasowywały się do Harry'ego, gdy tylko ich dotknął. Żałował, że nie poznał go, jakiekolwiek ono jest, już na pierwszym roku w Hogwarcie. Wtedy, owszem, chodziłby w zniszczonych ciuchach, ale przynajmniej pasowałyby na niego. A tak, wyglądał, jakby się owinął workiem. No, do czasu, aż znalazł się w Czarnym Dworze.

Zdecydował się (wziął, co było pod ręką) ubrać, zieloną koszulkę i krótkie spodenki w kratę.

***

Po bardzo pożywnym śniadaniu Harry wyszedł na dwór i usiadł w swoim ulubionym miejscu pod drzewem, nieopodal jeziora. Było ciepło, przyjemnie. Dzięki Merlinowi, słońce nie prażyło tego dnia wszystkiego, co napotkało na swojej drodze.

Humor poprawił mu się nieco podczas śniadania. Tom oznajmił mu bowiem, że od następnego tygodnia zaczyna trening. No i dowiedział się, że dzięki barierom chroniącym Dwór, może bez przeszkód czarować. Ale kiedy Riddle powiedział mu, że oprócz obrony i zaklęć, będzie uczył się także eliksirów i oklumencji, już nie był taki wesoły. W dodatku trenować mają go Snape i Malfoy. Gorzej być nie może...

Harry siedział, wygodnie oparty o pień drzewa i zastanawiał się, jak Hermiona zareagowałaby, gdyby Tom w jakiś sposób ja tutaj ściągnął, a on próbowałby jej wyjaśnić zaistniałą sytuację.

Stwierdził, że gryfonka najpewniej najpierw wysłuchałaby go, potem powiedziała, że musi pomyśleć, ale jaką podjęłaby decyzję względem swoich rozmyślań, to już nie miał pojęcia. Logicznym wydawało się, że dziewczyna stanie po 'ciemnej' stronie, skoro 'jasna' przyczyniała się do masowych mordów na mugolach. Pytanie tylko, czy ona w to w ogóle uwierzy? Przecież równie prawdopodobnym wydawało się, że uzna, iż Śmierciożercy wyprali Harry'emu mózg. Co sam wziąłby za pewnik, gdyby był na jej miejscu. Ale z drugiej strony, Hermiona różni się od niego. Zawsze podejmowała dobre decyzje. Może więc jest szansa, że nie straci przyjaciółki przez zmianę stron.

Czy tak samo może liczyć na to, że nie straci Rona?

Był niemal pewien, że rudzielec nie będzie chciał go nawet wysłuchać. Pewnie od razu zacząłby rzucać we mnie klątwami - pomyślał Harry, skubiąc źdźbło trawy. Zaczął zastanawiać się nad różnymi możliwościami przebiegu rozmowy z Ronem. Może gdyby wyjaśnił mu wszystko wystarczająco dobrze i zrozumiale i gdyby pokazał mu niepodważalne dowody, Weasley nie zareagowałby tak gwałtownie, jak zawsze, kiedy tylko usłyszał choć wzmiankę o Śmierciożercach i Voldemorcie, tylko zastanowiłby się najpierw nad tym, czego się dowiedział.

Nie taki Riddle straszny jak go malująOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz