50

2.3K 109 14
                                    

- Harry, jesteś pewien, że nadal tego chcesz? Możesz jeszcze zrezygnować.

- Tom, nie zaczynaj znowu. – Harry spojrzał na niego pobłażliwie. Przysunął się i pocałował lekko w policzek. – Kocham cię i jutro ci to udowodnię.

- Przecież nie musisz mi nic udowadniać.

- Najwyraźniej muszę, skoro wątpisz w moją decyzję.

- No dobrze, gdzie chciałabyś się wybrać w naszą podróż poślubną – zapytał w końcu Tom.

- Podróż? Nie sądziłem, że będziemy mieć czas na takie rzeczy. – Harry spojrzał na niego sceptycznie, jakby szukał podstępu.

- Musimy się odizolować na kilka dni, żeby połączenie się ustabilizowało, więc możemy to wykorzystać na podróż.

Harry’emu oczy się zaświeciły. Nigdy nie wyjeżdżał w żadną podróż, nie był nawet nigdzie na wakacjach, nie licząc tych kilku razy, kiedy był u Rona. Ale tam najciekawszym zajęciem było latanie na miotłach i łapanie gnomów w ogrodzie pani Weasley. Nigdy nie był na żadnych prawdziwych wakacjach.

Kiedy był jeszcze mały, mieszkał z Dursleyami i nie miał pojęcia o istnieniu świata magii, w każde wakacje zostawał na tydzień lub dwa u pani Figg, kiedy Dursleyowie wyjeżdżali nad morze. Nie zabierali go nawet do miasta. Jedyną podróżą Harry’ego była podróż pociągiem do Hogwartu. I chociaż Harry cieszył się, gdy razem z Ronem, Hermioną i resztą przyjaciół zajmowali cały przedział i grali w eksplodującego durnia, zawsze marzył, żeby zobaczyć cokolwiek więcej, jakiś odległy kawałek świata.

A teraz Tom tak po prostu mu to proponował.

- Chcę jechać gdzieś, gdzie jest ciepło. Gdzieś nad jakąś wodę. Jezioro. Cokolwiek. Byle było dużo słońca – powiedział z uśmiechem Harry.

- Dobrze. Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – zażartował Tom.

***

Draco i Lucjusz siedzieli w salonie. Rozmowa nie należała do łatwych, ale Lucjusz, wbrew opinii postronnych ludzi, nie był ojcem bez serca. Szczerze kochał Draco i troszczył się o niego. Był on jego jedynym synem, oczkiem w głowie, za które oddałby życie. Dlatego jest tak ostry i surowy – po prostu martwi się o niego i przeraża go myśl, że mogłoby mu się coś stać.

Był gotów zaakceptować preferencje syna, ale nie mógł pogodzić się z faktem, że Draco może zostać skrzywdzony. Zdawał sobie sprawę, że chłopiec z racji swojego wieku wielu rzeczy jeszcze nie dostrzegał, o niektórych nie wiedział. Chciał dla niego szczęśliwego ludzkiego życia. Niklaus, nawet gdyby miał szczere zamiary, nie zapewniłby mu tego. Gdyby chciał się z nim związać na stałe, w końcu musiałby go przemienić w nieśmiertelną istotę. A Lucjusz nie mógł do tego dopuścić.

W innym wypadku, gdyby Niklaus nie zamierzał przemieniać Draco, byłby on dla niego jedynie chwilową przygodą, trwającą do momentu, w którym Draco nie straciłby swojej urody, młodości i witalności. To z kolei oznaczałoby, że Draco będzie na starość samotny.

Widział, jak teraz Draco przeżywa to, co się wydarzyło. Był niezwykle zraniony, a przez to wydawał się kruchy. Mimo to Lucjusz dziękował Merlinowi, że tak się to skończyło. Draco był teraz bezpieczny. Czekała go tylko rozmowa.

- Może Ci się wydawać, że moim celem jest pokierowanie twoim życiem i decydowanie za ciebie. Że oczekuję, że będziesz wypełniał perfekcyjnie każdy punkt planu, który dla Ciebie przygotowałem. Ale ja nie mam żadnego planu na twoje życie i oczekuję, że sam będziesz nim mądrze kierował. Problem w tym, Draco, że jesteś jeszcze bardzo młody i myślę, że sam jeszcze nie wiesz, czego pragniesz. Ja jednak wiem jedno. Jestem twoim ojcem i póki żyję, nie pozwolę, żebyś zniszczył sobie życie.

Nie taki Riddle straszny jak go malująOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz