27

2.2K 116 20
                                    

Kolacja była zdecydowanie najgorszą porą w ciągu pierwszego dnia szkoły. A przynajmniej Harry tak uważał.

Wyglądało na to, że Ron zdążył już podzielić się wieściami z gryfonami i połowa domu miała go już za zdeklarowanego Śmierciożercę. Nie, żeby obecnie jakoś bardzo przeszkadzało mu bycie Śmierciożercą, w pewnym sensie już nim był, ale nienawidził być odtrącony. Nienawidził czuć, że wszyscy są przeciw niemu.

Owszem, wiedział, że nadal ma oparcie w Hermionie, ale nikt nie mógł się dowiedzieć, że dziewczyna zna prawdę. A on nie wybaczyłby sobie, gdyby naraził ją na jakiekolwiek niebezpieczeństwo.

Siedział i grzebał widelcem w swoim talerzu, kiedy do głowy przyszedł mu pewien pomysł. Postanowił porozmawiać o tym z Severusem. Wolał nie robić nic na własną rękę, by nie narobić sobie i innym kłopotów.

Stwierdził, że przesiedział w Wielkiej Sali wystarczająco dużo czasu, po czym wstał i szybko skierował się w stronę lochów. Miał nadzieję, że jego ojciec chrzestny widział, jak wychodzi. Przeklinał się w myślach, że nie złapał jego spojrzenia, zanim wstał od stołu.

Kiedy dotarł pod gabinet Mistrza Eliksirów, zapukał i z ulgą przyjął fakt, że drzwi przed nim otworzyły się. Severus przepuścił go, po czym poprowadził do pomieszczenia przyległego do jego gabinetu. To z kolei okazało się być jego prywatnymi kwaterami. Mężczyzna zamknął drzwi oddzielające niewielki salon od gabinetu, po czym wskazał Harry’emu miejsce na kanapie.

Harry rozejrzał się po komnacie. Dostrzegł jeszcze jedne drzwi, które prowadziły do sypialni. Salon utrzymany był w ciemnych kolorach, ale nie przygnębiających. Pomieszczenie zdawało się być całkiem przytulne. Czarna, skórzana kanapa, wraz ze szklanym stolikiem kawowym stały przed kominkiem, w którym palił się ogień. Na ścianie za kanapą mieścił się dość spory regał z książkami.

Mistrz Eliksirów usiadł na kanapie obok Harry’ego, po czym pstryknął palcami. W tym samym momencie na stoliku pojawił się imbryczek z gorącą herbatą i dwie filiżanki.

- Ledwie skubnąłeś kolację. Coś się stało? – Zaczął rozmowę Snape.

- Nie, ja tylko… – Harry nie widział, co właściwie powinien i co chciał odpowiedzieć.

- Czemu nie siedziałeś z przyjaciółmi? – zapytał łagodnie mężczyzna, sięgając po filiżankę z herbatą.

Harry westchnął, zanim odparł.

- Powiedziałem Ronowi prawdę. To znaczy, większość. Nie powiedziałem, że jestem horkruksem Toma i jego towarzyszem, ani że jesteś moim ojcem chrzestnym. Powiedziałem mu to, czego na początku dowiedziałem się od was.

- Och, już rozumiem. Weasley oczywiście założył, że Voldemort cię omamił i jesteś teraz Śmierciożercą, hm?

- No… tak – odpowiedział niepewnie. Chwilę trwali w milczeniu, po czym Harry spojrzał na Severusa i znowu podjął rozmowę. – Wiesz, ja miałem nadzieję, że przynajmniej będzie miał jakieś pytania, że będzie ciekawy, dlaczego zmieniłem strony, a nie założy od razu, że Śmierciożercy zrobili mi pranie mózgu.

- Harry, Weasley nigdy nie należał do rozważnych osób. Dla takich jak on wszystko jest tylko białe, albo czarne. Będzie nadzwyczaj zdziwiony, gdy wreszcie dotrze do niego, że tak naprawdę cały czas walczył przeciwko sobie samemu. – Severus miał nadzieję, że Harry nie będzie się tak przejmować rudzielcem. Nawet cieszył się, że jego chrześniak nie będzie miał teraz z nim kontaktu, ale z drugiej strony nie chciał, by Harry cierpiał.

- Wiesz, tak sobie dzisiaj myślałem… – zaczął znowu gryfon. – Tiara chciała mnie na początku przydzielić do Slytherinu i zastanawiam się, czy teraz mógłbym zmienić przydział.

Nie taki Riddle straszny jak go malująOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz