24

2.5K 114 27
                                    

Harry obudził się w dość dobrym humorze. Czuł ciepło Toma, który nadal jeszcze spał z ramionami owiniętymi wokół niego. Przekręcił się delikatnie, tak by móc patrzeć na jego twarz.

Była teraz taka spokojna. Pozbawiona wszelkich trosk. Tom wyglądał młodo, ale teraz, podczas snu, wydawał się być niemal nastolatkiem. Nie miał żadnych zmarszczek, jego cera była wręcz idealna. Tak naprawdę Harry nigdy nie przyglądał się Tomowi w ten sposób. Zawsze uważał, że jest przystojny. Znał jego wygląd na pamięć, ale dopiero teraz dostrzegł szczegóły, które umykały mu wcześniej. Na przykład to, że łuk prawej brwi był odrobinę bardziej wygięty od lewej, tak jakby na twarzy Marvola permanentnie utrzymywał się nieco ironiczny wyraz.

Harry stwierdził, że Tom wygląda absolutnie uroczo podczas snu, ale obiecał sobie, że nigdy mu tego nie powie. Nie wiedział, jak Czarny Pan mógłby zareagować na takie stwierdzenie i nie chciał się dowiedzieć.

Gryfon, nadal przyglądając się mężczyźnie, wyciągnął dłoń i kciukiem zaczął obrysowywać jego usta. Były pełne, soczyście malinowe i miękkie. Harry uwielbiał, kiedy Tom go całował. Chciał czuć te usta na swoich jak najczęściej i najdłużej. Pocałunki Toma były delikatne, namiętne, a za chwilę dzikie, pełne pasji i oddania. W tych pocałunkach było pełno miłości, troski. I Harry wiedział, że to jest prawdziwe. Tom pokazywał mu codziennie, jak bardzo go kocha. A Harry, chociaż sam nie potrafił jeszcze dokładnie określić swoich uczuć względem Riddle’a, oddawał pocałunki z taką samą pasją, oddaniem i troską. I był szczęśliwy. Szczęśliwy, że może to wszystko dzielić z tym właśnie człowiekiem.

I za każdym razem Harry mocno dziękował Merlinowi, że zrozumiał, jak bardzo bezpodstawna była jego wcześniejsza nienawiść i że pozbył się jej tak szybko. Teraz żałował, że kiedykolwiek dał się omamić w takim stopniu Dumbledore’owi.

Odgonił przykre myśli i znowu zaczął przyglądać się twarzy Toma. Jego kciuk nadal obrysowywał usta mężczyzny. Wreszcie Harry zabrał rękę i postanowił obudzić Toma. Chciał spędzić z nim jeszcze trochę czasu przed powrotem do Hogwartu. Wiedział, że szybko się znowu nie zobaczą, więc postanowił wykorzystać kilka ostatnich chwil. Uniósł się na łokciu i przybliżył twarz do twarzy Marvola. Delikatnym pocałunkiem musnął jego wargi. Nie widząc reakcji zrobił to jeszcze raz. Później lekko dotknął ich koniuszkiem języka. Usłyszał, jak Toma wzdycha, a chwilę później zobaczył, jak otwiera zaspane oczy.

- Harry – powiedział zachrypniętym od snu głosem. – Co robisz? – zapytał niemal szeptem.

- Budzę cię – odparł zadowolony z siebie gryfon, po czym nachylił się po kolejny pocałunek.

Całowali się przez chwilę, wzdychając z przyjemności, jaką dawał im wzajemny kontakt. Kiedy w końcu Harry oderwał się od ust Toma, usłyszał pytanie

- Stało się coś? Nigdy nie wstajesz wcześniej ode mnie – stwierdził mężczyzna.

- Nic się nie stało – powiedział, uśmiechając się lekko i nieco smutno. – Po prostu chciałem pobyć z tobą jeszcze trochę.

Tom westchnął. Przyciągnął do siebie Harry’ego i mocno go przytulił.

- Nie musisz wyjeżdżać, Harry – powiedział łagodnie. – I, szczerze mówiąc, nawet wolałbym, żebyś został. Nie martwiłbym się tak bardzo, że coś ci się stanie.

- Nic mi nie będzie, Tom – szepnął Harry. – Dam sobie radę.

- I tak się będę martwił – powiedział, po czym pocałował go wolno i czule.

- Będę za tobą tęsknił – oznajmił niepewnie Harry, jeszcze bardziej wtulając się w ramiona Toma.

- Ja za tobą także.

Nie taki Riddle straszny jak go malująOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz