20

2.7K 121 73
                                    

Jego smak. Był cudowny, nawet pomimo goryczy pitego wcześniej alkoholu. Wiedział, że Fenrir nie mył dzisiaj zębów. Że nie kąpał się minimum od dwóch dni. Czuł odór jego potu pomieszany z zapachem Ognistej Whiskey. Ale w tym momencie było to nieistotne. Nie potrafił się przejmować takimi błahostkami, mając świadomość, że mężczyzna, którego całuje, jest jego towarzyszem. Jedynym, wymarzonym kochankiem, idealnym partnerem ze swoimi zaletami i wadami.

Rozkoszował się miękkimi ustami mężczyzny, zapominając o całym świecie, kiedy ten nagle go odepchnął.

Lupin otworzył oczy i spojrzał na niego mocno zaskoczony. Chciał podejść do niego, lecz Greyback odsunął się, stanął obok niskiego, kawowego stolika i podniósł z niego różdżkę. Rzucił na siebie dwa zaklęcia, jedno trzeźwiące i drugie odświeżające. Westchnął głęboko i odwrócił się w stronę Lunatyka.

- Remus, ja… Muszę ci najpierw coś powiedzieć – powiedział cicho z grymasem cierpienia widocznym na twarzy.

- Nie, Fenrir, ja już wiem – oznajmił i wszedł głębiej do pomieszczenia. Powoli podszedł do starszego wilkołaka.

- Jak to wiesz? Skąd? – zdziwił się Greyback.

- Nie uważasz, że byłoby to dziwne, gdybym jeszcze nie wiedział? – zapytał. Objął wilkołaka jednym ramieniem i poprowadził w stronę kanapy. Kiedy już na niej usiedli, Lupin mówił dalej. – Żałuję tylko, że wcześniej mi nie powiedziałeś. – Uśmiechnął się niepewnie.

- Ale… nie jesteś zły?

- Zły? Na miłość Merlina, Fenrir, spełniło się moje największe marzenie. Dlaczego miałbym być zły? – zapytał.

Greyback zdawał się być w szoku. Marzenie? Lupin zachowywał się co najmniej dziwnie. Niby mówił z sensem i nie wykazywał oznak bycia przeklętym, ale to, o czym mówił, nie było normalne. I od kogo się dowiedział? Jego tajemnicę znały tylko trzy osoby. Tom, bo był jego przywódcą, Regulus, bo był przyjacielem i Thorffin, który dowiedział się od Regulusa, kiedy ten był pijany. Był niemal w stu procentach pewien, że żaden z tych mężczyzn nie powiedziałby o tym młodszemu wilkołakowi.

- Remus, chciałeś zostać wilkołakiem? – zapytał wolno, tak, by sens tych słów na pewno dotarł do mężczyzny.

- Co? O czym ty mówisz? – Lupin był całkowicie zaskoczony takim pytaniem. Czy chciał zostać wilkołakiem? Nie bardzo miał wybór.

- Powiedziałeś, że wiesz.

- No tak. Wiem, że jestem twoim towarzyszem. A ty jesteś moim.

- Remus, ty… Wydaje mi się, że mówimy o dwóch różnych rzeczach. – Greyback nie mógł wymarzyć sobie gorszej sytuacji na wyjawienie mężczyźnie prawdy. – Ja… znienawidzisz mnie po tym, co ci powiem, ale w końcu musisz się dowiedzieć.

- Znienawidzę? Fenrir, może mi w końcu powiesz, o co ci chodzi, hm? To na pewno nie jest tak straszne, jak ci się wydaje.

Greyback wstał z kanapy. Nie mógł tak po prostu koło niego siedzieć. Czuć jego zapach. Jego ciepło. Jego miłość.

Od dawna czuł bijące od młodszego wilkołaka uczucie. Ale wiedział, że jeśli kiedyś zechce się z nim połączyć, będzie musiał powiedzieć mu prawdę. Dlatego do tej pory tego nie zrobił. Nie zniósłby nienawiści, jaką obdarzyłby go towarzysz. A teraz jest na to skazany. Remus zasługuje na prawdę, a on nie zasługuje na Remusa. Powinien to zrobić dawno temu, kiedy tylko przyprowadził go do Czarnego Dworu.

- Ja… – zaczął, ale czuł, że głos mu się załamuje. Podszedł do okna i stanął tyłem do mężczyzny. – Remus, to ja… ja cię ugryzłem – dokończył szeptem.

Nie taki Riddle straszny jak go malująOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz