Jego smak. Był cudowny, nawet pomimo goryczy pitego wcześniej alkoholu. Wiedział, że Fenrir nie mył dzisiaj zębów. Że nie kąpał się minimum od dwóch dni. Czuł odór jego potu pomieszany z zapachem Ognistej Whiskey. Ale w tym momencie było to nieistotne. Nie potrafił się przejmować takimi błahostkami, mając świadomość, że mężczyzna, którego całuje, jest jego towarzyszem. Jedynym, wymarzonym kochankiem, idealnym partnerem ze swoimi zaletami i wadami.
Rozkoszował się miękkimi ustami mężczyzny, zapominając o całym świecie, kiedy ten nagle go odepchnął.
Lupin otworzył oczy i spojrzał na niego mocno zaskoczony. Chciał podejść do niego, lecz Greyback odsunął się, stanął obok niskiego, kawowego stolika i podniósł z niego różdżkę. Rzucił na siebie dwa zaklęcia, jedno trzeźwiące i drugie odświeżające. Westchnął głęboko i odwrócił się w stronę Lunatyka.
- Remus, ja… Muszę ci najpierw coś powiedzieć – powiedział cicho z grymasem cierpienia widocznym na twarzy.
- Nie, Fenrir, ja już wiem – oznajmił i wszedł głębiej do pomieszczenia. Powoli podszedł do starszego wilkołaka.
- Jak to wiesz? Skąd? – zdziwił się Greyback.
- Nie uważasz, że byłoby to dziwne, gdybym jeszcze nie wiedział? – zapytał. Objął wilkołaka jednym ramieniem i poprowadził w stronę kanapy. Kiedy już na niej usiedli, Lupin mówił dalej. – Żałuję tylko, że wcześniej mi nie powiedziałeś. – Uśmiechnął się niepewnie.
- Ale… nie jesteś zły?
- Zły? Na miłość Merlina, Fenrir, spełniło się moje największe marzenie. Dlaczego miałbym być zły? – zapytał.
Greyback zdawał się być w szoku. Marzenie? Lupin zachowywał się co najmniej dziwnie. Niby mówił z sensem i nie wykazywał oznak bycia przeklętym, ale to, o czym mówił, nie było normalne. I od kogo się dowiedział? Jego tajemnicę znały tylko trzy osoby. Tom, bo był jego przywódcą, Regulus, bo był przyjacielem i Thorffin, który dowiedział się od Regulusa, kiedy ten był pijany. Był niemal w stu procentach pewien, że żaden z tych mężczyzn nie powiedziałby o tym młodszemu wilkołakowi.
- Remus, chciałeś zostać wilkołakiem? – zapytał wolno, tak, by sens tych słów na pewno dotarł do mężczyzny.
- Co? O czym ty mówisz? – Lupin był całkowicie zaskoczony takim pytaniem. Czy chciał zostać wilkołakiem? Nie bardzo miał wybór.
- Powiedziałeś, że wiesz.
- No tak. Wiem, że jestem twoim towarzyszem. A ty jesteś moim.
- Remus, ty… Wydaje mi się, że mówimy o dwóch różnych rzeczach. – Greyback nie mógł wymarzyć sobie gorszej sytuacji na wyjawienie mężczyźnie prawdy. – Ja… znienawidzisz mnie po tym, co ci powiem, ale w końcu musisz się dowiedzieć.
- Znienawidzę? Fenrir, może mi w końcu powiesz, o co ci chodzi, hm? To na pewno nie jest tak straszne, jak ci się wydaje.
Greyback wstał z kanapy. Nie mógł tak po prostu koło niego siedzieć. Czuć jego zapach. Jego ciepło. Jego miłość.
Od dawna czuł bijące od młodszego wilkołaka uczucie. Ale wiedział, że jeśli kiedyś zechce się z nim połączyć, będzie musiał powiedzieć mu prawdę. Dlatego do tej pory tego nie zrobił. Nie zniósłby nienawiści, jaką obdarzyłby go towarzysz. A teraz jest na to skazany. Remus zasługuje na prawdę, a on nie zasługuje na Remusa. Powinien to zrobić dawno temu, kiedy tylko przyprowadził go do Czarnego Dworu.
- Ja… – zaczął, ale czuł, że głos mu się załamuje. Podszedł do okna i stanął tyłem do mężczyzny. – Remus, to ja… ja cię ugryzłem – dokończył szeptem.
CZYTASZ
Nie taki Riddle straszny jak go malują
FanfictionAutor: Seya Pairing: HP/TMR Opis: Tom dobry - Dumbledore zły