18

3K 142 147
                                    

Hermiona musiała diametralnie zmienić swoje zdanie o Draco Malfoyu. Doprawdy, kto by pomyślał, że taki arystokratyczny, nadęty, wredny dupek jest trochę mniej nadęty i wredny.

Na początku była przerażona. Miała ochotę zabić Harry’ego za namówienie jej do wyjścia z pokoju. To, co poczuła, kiedy chwilę później natknęli się na Malfoya, jest nie do opisania. Była wściekła na Harry’ego za wplątanie jej w taką sytuację. Śmiertelnie przerażona, bo dopiero teraz zdała sobie tak naprawdę sprawę, że jest w domu pełnym Śmierciożerców. Ale kiedy Harry zaproponował, by to Malfoy oprowadził ją po Dworze, miała ochotę po prostu zemdleć.

Jej protesty spełzły na niczym. Tym bardziej, że Malfoy zgodził się dość entuzjastycznie.

Po godzinie zwiedzania rezydencji u boku ślizgona Hermiona stwierdziła, że całkiem nieźle się bawi. Draco niemal do każdego oglądanego pomieszczenia przytaczał śmieszną anegdotę. Takim sposobem dowiedziała się, że ogromna sala balowa została posprzątana przez Harry’ego jakieś dwa lub trzy tygodnie temu. Była to jego kara za próbę uwolnienia jakiegoś więźnia. Natomiast piwnica została niemal całkowicie odnowiona przez Bellatrix, kiedy ta odmówiła przeproszenia Harry’ego za napaść w Ministerstwie. Cóż, kto by pomyślał, że Czarny Pan nie karze Cruciatusem.

Dowiedziała się także, że Draco został poczęty w drugiej co do wielkości komnacie gościnnej. Doprawdy, nie musiała wiedzieć wszystkiego, ale jak Malfoy już się nakręcił, to niesposób było go przegadać.

Najśmieszniejszym, co usłyszała, była historia o tym, jak po narodzinach Harry’ego, w jednej z komnat, przypominających niewielki salon, znaleziono ojca gryfona, Jamesa razem z Remusem, Tomem i Snape’em w stanie mocno nietrzeźwym. Co tam robił Snape, nie miała pojęcia, ale sam fakt, że dwoje huncwotów zabalowało z Mistrzem Eliksirów i Czarnym Panem, był więcej niż zabawny i nieco przerażający.

Malfoy ani razu jej nie obraził. Wręcz przeciwnie, był przyjazny, co wzbudziło w niej pewien niepokój.

Siedzieli teraz razem w jego pokoju i zajadali lody w pucharkach. Hermiona miała obiekcje, co do przebywania ze ślizgonem sam na sam w zamkniętym pomieszczeniu, ale w końcu stwierdziła, że chłopak nie przejawia chęci skrzywdzenia jej i się zgodziła.

- Dobra, Granger – powiedział nagle Draco. – Koniec przyjemności. – Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona. – Po której stronie teraz jesteś? – zapytał bez ogródek.

- Ja… - Nie do końca wiedziała, co ma powiedzieć. W sumie jeszcze się nad tym nie zastanawiała. Skupiała się głównie na tym, jakie zbrodnie popełnił Dumbledore. Nie wiedziała jeszcze, czy w ogóle chce opowiedzieć się po którejkolwiek ze stron. – Myślę, że nigdy więcej nie uwierzę Dumbledore’owi.

Ślizgon popatrzył na nią przez chwilę przeszywająco, po czym uśmiechnął się promiennie i powiedział

- W takim razie, wybacz mi, Hermiono, że kiedykolwiek cię nazwałem ‘szlamą’ lub obraziłem w jakikolwiek inny sposób.

Gryfonka uśmiechnęła się lekko.

- Okej, ja… myślę, że możemy o tym zapomnieć.

- Nie, ja chcę, żebyś zrozumiała. Traktowałem cię tak, bo musiałem. Tak naprawdę nie mam nic przeciwko twojemu pochodzeniu.

- Rozumiem, tak mi się wydaje. – Uśmiechnęła się szerzej. – Ja też cię przepraszam. Że cię uderzyłam. Jakieś dwa lata temu.

Draco uśmiechnął się, przypominając sobie to zdarzenie.

- Zasłużyłem.

***

Severus zauważył coś bardzo dziwnego w zachowaniu swojego ‘gryfońskiego’ chrześniaka. Od pamiętnego ataku Zakonu na Little Whinging Harry zaczął pracować na zajęciach dużo efektywniej i sprawniej. W ekspresowym tempie przerobili eliksiry na choroby układu oddechowego. Nie było tego dużo, ale materiał też wcale nie był prosty.

Nie taki Riddle straszny jak go malująOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz