~Wzięła się za swoje życie chciała żeby było chociażby trochę lepsze~
Obudziłam się około godziny 8 przez nastawiony budzik w telefonie. Wyłączyłam tą denerwującą melodyjkę i podniosłam się. Przetarłam twarz rękoma i przeciągnęłam się. Wstałam z łóżka i uprzednio wyciągając jakieś lepsze ubrania poszłam do łazienki. Rzeczy odłożyłam na szafkę i spojrzałam w lutro. Dotknęłam palcem mojego policzka i cicho syknęłam. Siniak nadal był dobrze widoczny mój ojciec ma dużo siły. Przemyłam wodą twarz i umyłam zęby. Zrobiłam delikatny makijaż ale użyłam kryjącego podkładu żeby zakryć siniaka na policzku. Potem założyłam przyszykowane ubrania. Były to białe jeansy i zwiewna żółta koszula. Wyszłam z łazienki i poszłam zjeść jabłko nie miałam ochoty narazie na śniadanie. Po zjedzeniu założyłam jeszcze czarne trampki i wzięłam torebkę. Wyszłam z mieszkania i zakluczyłam je.Minęły może 4 godziny a ja nadal nie znalazłam pracy, próbuje w kawiarniach bo tam jest najszybciej dostać pracę, ale no cóż chyba mam pecha. Została mi ostatnia w miarę blisko miejsca gdzie mieszkam bo nie mam samochodu a nie chce truć się i wydawać codziennie nie potrzebnie kasy na transport. Weszłam na bardzo ładnego lokalu. Były ciemne kolory, ale gdzie by nie spojrzeć były rośliny. Podeszłam do mniej więcej dziewczyny w moim wieku.
- co podać? - zapytała jakby z wyćwiczonym uśmiechem
- właściwie to przyszłam ty w sprawie pracy - uśmiechnęłam się
- to proszę poczekać pójdę po szefową - kiwnęłam głową a dziewczyna zniknęłam za jakimiś drzwiami jednak po kilku minutach wyszła razem z kobietą około 40
- to pani jest w sprawie pracy? - zapytała podając mi ręke
- tak jeżeli oczywiście szuka pani pracowników
- właściwie to dziś miałam wywiesić ogłoszenie o tym że szukam kelnera bądź kelnerki, więc myślę że chętnie panią przyjmę - uśmiechnęła się serdecznie a ja odetchnęłam z ulgą
- dziękuje bardzo, nazywam się Laura Nowak
- miło mi Lauro, możesz zacząć od pojutrza bo jutro kawiarnia jest zamknięta będziesz narazie praciwała od 8 do 15
- dobrze dziękuje to dowidznia - ukłoniłam się i wyszłam z kawiarnii z uśmiechem. Wkońcu udało się.
Jednak mój uśmiech długo nie potrwał bo z nieba zaczęły skapywać pojedyncze krople deszczu. Spojrzałam w niebo i westchnęłam.
Musi akurat teraz padać?
Spojrzałam znów przed siebie a deszcz coraz bardziej przybierał na sile. Bo przecież po co wejść do kwiarnii za plecami tylko stać na środku chodnika i moknąć. Po chwili poczułam że krople nie spadają na mnie tylko odbijają się jakby o materiał parasola i faktycznie ujrzałam go gdy spojrzałam w górę. Odwrócił się w prawą stronę u ujrzałam chłopaka, który jakby był mi znajomy.
- znowu się spotykamy - uśmiechnął się szeroko nie powiem jego uśmiech jest przeuroczy ale bardziej myślałam nad jego słowami
- jak to znowu? - zapytałam marszcząc brwi
- wczoraj uratowałaś mi życie bo jak to powiedziałaś... - udawał że rozmyśla nad czymś - ,,Gdyby nie ja zbierali by cię z jezdni" - faktycznie to był ten sam chłopak a moja mina zrzedła
To ten kretyn co jeszcze miał pretensje
- chyba nie zabardzo cieszysz się że mnie widzisz co? - zaśmiał się melodyjnie
- nie zabardzo - mruknęłam - skoro za uratowanie ci życia miałeś jeszcze wąty - prychnęłam i wyminęłam go. Ruszyłam w tym deszczu do domu.
Jak będe chora to chyba się załamie
W mieszkaniu byłam już po około 15 minutach niestety przemoknięta i od razu po wejściu kichnęłam. To zły znak. Od razu wzięłam prysznic i ubrałam się w dresy. Gdy wychodząc z łazienki wycierając włosy usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam i otworzyłam je jedną ręką trzymając ręcznik na włosach.
- och dzień dobry - w progu stała moja sąsiadka - proszę - przpuściłam ją w drzwiach
- chyba nie przeszkadzam? - zapytała razem ze mną wchodząc do salonu
- skądże - zapewniłam ją
- właściwie to przyszłam tylko na chwilę zapytać się jak ci się tu podoba
- bardzo mi się podoba - usmiechnęłam się
- to bardzo się cieszę, polubiłam cię... ojej a co ci się w policzek stało? - cholera no tak makijaż się zmył
Myśl, myśl, myśl...
- wpadłam na słup - powiedziałam niepewnie
- na słup? - uniosła jedną brew a ja przytaknęłam - powiedzmy że ci wierzę. Do dobrze zbieram bo zaraz mój bratanek przyjdzie właściwie to jest ledwo od ciebie starszy wiesz? - tryknęła mnie łokciem a ja się zaśmiałam
- Pani Park - powiedziałam przez śmiech
- no co? Jesteś piękna, młoda i inteligentna - kobieta zauważyła moją minę i odwracając wzrok dodała - to ja już pójdę - powiedziała przez śmiech
- dowidzenia, jak coś to może pani zawsze przyjść - powtórzyłam jej słowa z poprzedniego dnia i zaśmiałam się
- wiem, wiem dowidzenia - odprowadziłam kobietę do drzwi
Potem spowrotem wróciłam do salonu i rozmyślałam nad tym co by tu robić. Nagle do głowy mi przyszło że przecież mój brat nie wie co u mnie. Chwyciłam za telefon i wykreciłam jego numer.
- Hej siostra co tam u ciebie? Coś się stało?
- nie - zaśmiałam się - wszystko jest w jak najlepszym porządku pamiętasz to mieszkanie cioci Róży w Seulu?
- no pamiętam
- no to ona się wyprowadziła i mieszkanie przekazała mi i jakby od wczoraj mieszkam w stolicy
- żartujesz? To świetnie przynajmniej teraz mogę być bardziej spokojnieszy że jesteś bezpieczna i nie dzieję ci się krzywda
- dzisiaj jeszcze znalazłam pracę w kawiarnii
- nawet nie wiesz jak się cieszę
- a u ciebie jak tam?
- ahh ciężko, ale przecież mogłem się tego spodziewać
- i tak jestem dumna z mojego braciszka
- cieszę się, zadzwonie jutro ok? Bo mam rano wykłady
- jasne paRozłączyłam się i poszłam coś zjeść bo mój brzuch już tego się domagał.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ
𝐿𝑎𝑠𝑡 𝑀𝑒𝑚𝑜𝑟𝑖𝑒𝑠 || 𝑃𝑎𝑟𝑘 𝐽𝑖𝑚𝑖𝑛 ✓
FanfictionŻycie Laury nie było kolorowe...Goniła ją przeszłość a najgorsze lata spędzone w domu rodzinnym co raz częściej odbijały się na jej psychice. Los jednak daje jej szansę i uwalnia od ludzi, którzy równie dobrze mogliby dla niej nie żyć. Seul - spełn...