♡5♡

693 35 4
                                    


~Myślała że zapomni o swoich bolesnych przeżyciach lecz one nadal dawają o sobie znać~

~żałuję że cię urodziłam~jesteś nic niewarta nigdy nic nie osiągniesz~ludzie są zdradliwi nie ufaj im i tak cię wkońcu zranią~nigdy nie zaznasz szczęścia~jesteś zdana na siebie~mam nadzieję że nigdy więcej cię nie zobaczę~twój los jest przesądzony...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


~żałuję że cię urodziłam
~jesteś nic niewarta nigdy nic nie osiągniesz
~ludzie są zdradliwi nie ufaj im i tak cię wkońcu zranią
~nigdy nie zaznasz szczęścia
~jesteś zdana na siebie
~mam nadzieję że nigdy więcej cię nie zobaczę
~twój los jest przesądzony i go nie zmienisz
~nikt ci nie pomoże jesteś sama

Sama...sama...sama...tylko sama

Zerwałam się do pozycji siedzącej. Moimi ramiona wstrząsnął szloch a policzki były mokre od łez. Te zdania...słyszałam je w kółko przez całe moje życie to nigdy mnie nie zostawi w spokoju ten głos pojawia się co jakiś czas i nie chce dać mi normalnie żyć.

Jestem zbyt słaba

Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki po czym usiadłam na podłodze i oparłam się plecami o wannę. Otwarłam obok stojącą szafkę i wyciągnęłam to co zawsze mi pomagało gdy nie dawałam rady. Obracałam w palcach żyletkę i myślałam o tych cholernych zdaniach n a mój temat. Oparłam sobie lewą dłoń na kolanie i przyłożyłam ostrze do skóry. Moje oczy napełniły się gorzkimi łzami a po chwili zaczęły skapywać na mój nadgarstek gdzie trzymałam ostrze.

Jestem sama - jedna kreska
Nigdy nie zaznam szczęścia - druga
Nie zmienię swojego losu - trzecia
Przepraszam za to że żyję - czwarta

Po moim nadgarstku spływało co raz więcej krwi która mieszała się z moimi łzami. Zrobiłam jeszcze parę kresek i odłożyłam żyletkę na swoje miejsce. Wstałam z podłogi i podeszłam do umywali. Obmyłam swoje rany i zabandażowałam. Wróciłam do swojego pokoju i sprawdziłam godzinę była 4:57. Ubrałam spodenki jeansowe i cienką szarą bluzę z kapturem. Założyłam buty i wzięłam telefon. Wyszłam z mieszkania i miałam zamiar iść do parku nad most.

Było nie wiele osób w parku. Gdy byłam już na moście złapałam poręczy moimi drobnymi dłońmi i wpatrywałam się w wschodzące słońce. Często tak robiłam albo przy wschodzie albo zachodzie. To było piękne. Gdybym chciała jednak kiedyś ze sobą skończyć zrobiłabym właśnie to w takim okolicznościa. Właśnie gdy słońce wstaje albo zachodzi i zobaczyć je po raz ostatni.

Naciągnęłam rękaw i wytarłam łzę na moim policzku. Doszłam do wniosku żeby tak szybko nie ufać ludziom. Jedynie kogo znam tutaj to moją sąsiadkę, Arię i Jimina ale jego po raz ostatni widziałam dwa tygodnie temu. Myślałam o nim bo miło mi się z nim rozmawiało ale czy ja wiem czy dobrze jest nadal tak o tym rozmyślać? Najwidoczniej nasza znajomość skończyła się zanim zaczęła. W sumie myślałam tak dopóki nie usłyszałam za sobą znajomego głosu.

- Laura? Co ty tu robisz tak wczeście? - stanął obok mnie ale ja odwróciłam głowę w drugą stronę nie chciałam żeby zobaczył moja załzawione oczy ale chyba jednak był bardzo spostrzegawczy - hej, czemu płaczesz? - jego głos był taki spokojny i delikatny, ale i było wyczuć troskę w jego głosie

- to nic takiego naprawdę - powiedział cicho nie patrząc na niego - a ty co tu robisz?

- po pierwsze jakoś ci nie wierzę, a po drugie przyszłem tutaj bo lubię patrzeć na wschody słońca - spojrzał właśnie na taflę wody

- mam taką samą wersję

- Laura ja wiem że nie znamy się za długo, ale widzę że jest coś nie tak - położył mi ręke na ramieniu ale ja się odsunęłam

- Jimin naprawdę jest wszystko w porządku - spojrzałam w końcu na niego

- nie zabardzo jest to przekonujące co mówisz, ale nie będe cię zmuszał - oparł się bokiem o barierkę - masz ochotę się przejść?

- w sumie czemu nie - uśmjechnęłam się lekko

Jimin poszedł przodem i chciałam ruszyć ale zauważyłam że mój bandaż przesiąkł krwią i trochę widać ją na rękawie bluzy. Cicho zaklnęłam i schowałam ręce do kieszeni. Ruszyłam się i dorównałam kroku korańczykowi.

Spacerowaliśmy tak z półtorej godziny cały czas rozmawiając. Dopóki nie zorientowałam się że dzisiaj idę do pracy.

- przepraszam Jimin, ale muszę już wracać niedługo mam pracę - odezwałam się

- Odprowadzę cię - zaproponował od razu

- jeśli chcesz to chodź - złapałam go za ręke i poszłam w kierunku mojego miejsca zamieszkania

Byliśmy na miejscu po dosłownie 10 minutach. Blondyn chciał odprowadzić mnie pod same drzwi nie miałam nic przeciwko. Gdy byliśmy już pod drzwiami do mojego mieszkania akurat wyszła moja sąsiadka.

- O Jiminku co tu robisz tak wcześnie? - zdziwiło mnie to że go zna spojrzałam od razu na niego

- Odprowadzałem Laurę - powiedział nieco zawstydzony

- Och to wy się znacie - ucieszyła się, bałam się tego co ta kobieta teraz ma w głowie - no to nie przeszkadzam wpadnij do mnie Jimin później - wyszczerzyła się i zniknęła za drzwiami do swojego mieszkania

- to jest twoja ciocia? - uniosłam brwi do góry

- tak, ma dużą wyobraźnię - powiedział nerwowo

- zauważyłam - zaśmiałam się a ze mną blondyn

- przynajmniej teraz wiem gdzie chociaż mieszkasz, dozobaczenia Laura - pomachał mi i zanim się odezwałam jego już nie było

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

𝐿𝑎𝑠𝑡 𝑀𝑒𝑚𝑜𝑟𝑖𝑒𝑠 || 𝑃𝑎𝑟𝑘 𝐽𝑖𝑚𝑖𝑛 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz