11. Początek chaosu

184 29 55
                                    

Animal - Chase Holfelder

Echo wpatrywała się w profil skupionej Magdaleny, która stukała w klawiaturę komputera.

Jej ostre, wyraziste rysy, tak charakterystyczne dla Kamskich stwardniały jeszcze bardziej wraz z upływem czasu, sprawiając, że kobieta wyglądała jak piękna, lodowata rzeźba i dziewczyna za każdym razem, gdy dotykała jej twarzy, czuła się prawie zaskoczona, że kość policzkowa Magdaleny jej nie skaleczyła.

-To interesujące, czyż nie? - rozległ się jej głos - Idealne w każdym calu maszyny tak łatwo mogą stracić pamięć. - odchyliła się, by spojrzeć uważniej na ekran - Mogłabym wcisnąć jeden przycisk, właśnie w tym momencie i po całej historii małego robota zostałby pył.

-Maggie... - niebieskowłosa rzuciła jej karcące spojrzenie - Znowu to robisz.

-Co takiego?

-Znowu mówisz o problemach prawdziwych ludzi, jakby były dla ciebie jedynie sposobem na zabicie czasu. To są wspomnienia dziecka. Nie wszystko wokół ciebie służy twojej rozrywce.

-Ależ oczywiście, że wszystko wokół mnie służy mojej rozrywce. - odpowiedziała spokojnie Magdalena - Nie trzymam przy sobie przedmiotów, które mnie nie bawią. Ani ludzi.

Echo przełknęła ślinę.

-Mnie też dlatego trzymasz przy sobie? Bo cię bawię? To jedyny powód? Bo jeśli tak, to zawsze mogę wyjść.

Czarnowłosa wstała zza biurka, po czym wyciągnęła dłoń do dziewczyny, którą ta z wahaniem ujęła. Pociągnęła androidkę na nogi, po czym objęła w talii i obróciła w kółko, w dziwacznym tańcu, obserwując z uśmiechem każdy najmniejszy ruch jej ciała, każde zgięcie stawu, czy drgnięcie twarzy.

-Daruj sobie, Echo. - mruknęła - Możesz wyjść, ale myślę, że na tym etapie obie wiemy, że prędzej czy później i tak zjawisz się tu z powrotem, jak zagubiony szczeniak. Owszem, jesteś tutaj bo mnie bawisz, to jeden z powodów. Drugi jest taki... - Magdalena złapała dziewczynę mocniej i przechyliła do tyłu -...że cię kocham.

Echo poczuła, jak oczy napełniają się jej łzami złości i frustracji. Miłość Kamskiej była słodko-gorzka, uzależniająca i toksyczna i mimo, że bardzo nie chciała tego przyznawać wiedziała, że kobieta ma rację. Wracała do jej nóg za każdym jednym razem, nie umiejąc, a może nawet nie chcąc się od niej uwolnić, a z każdym kolejnym rokiem było jej trudniej, a jej partnerka czuła się coraz bardziej bezkarnie i coraz bardziej przypominała boginię spoglądającą z pogardą na motłoch składający jej swoje prośby.

Magdalena złapała jej podbródek w dłoń i podniosła jej twarz do góry, by pocałować lekko kącik jej ust.

Oglądała buzię androidki, jak cenną, wyjątkowo piękną błyskotkę, z lśnieniem w niebieskich oczach.

Nie kłamała. Kochała Echo, istniała jednak rzecz, której przez ostatnie miesiące i lata miała pod dostatkiem i do której miała większą słabość.

Władza.

Mogła naprawić wszystkie błędy swojego brata. Mogła pokazać wszystkim, że jest lepsza. Mogła być kochana i uwielbiana, za rozwiązania, które trzymała w garści. Miała wpływ na życie setek osób. I sprawiało jej to przyjemność.

-Idealna. - szepnęła, wpatrując się w dziewczynę przed sobą z uśmiechem pełnym samozadowolenia - Idealna.

***

-Idealna. - na ustach mężczyzny błąkał się uśmiech - Jak każda poprzednia.

Dziewczyna zamrugała przestraszona. Silne, laboratoryjne lampy świeciły jej po oczach. Nie miała pojęcia gdzie jest, kim jest, ani kim jest osoba przed nią. Nabrała gwałtownie powietrza w płuca, czując jak jej serce gwałtownie przyspiesza. Pod powiekami migały jej niezrozumiałe komunikaty.

Niestabilne serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz