The Devil Always Gets Her Way - Electro Blues
Hank Anderson jednym prostym zdaniem zrzucił bombę na środek przedpokoju.
Chloe z Connorem wpatrywali się w siebie nawzajem w szoku, niepewni co robić, podczas gdy Janette, z dziewczynką wciąż przyklejoną do jej nogi i porucznik skakali sobie do gardeł.
-Co oni tu robią?! - wrzeszczała kobieta, wskazując palcem na zupełnie zbitą z tropu parę - I czemu nazywają się tak samo jak ty?!
-Mieszkają! - odwrzasnął w odpowiedzi, zupełnie wyprowadzony z równowagi - W przeciwieństwie kurwa do ciebie! Czemu tu jesteś?!
-Bo pomyślałam, że mi pomożesz! W życiu bym tu nie przyszła, gdyby ta dziewczynka powiedziała mi jak się nazywa już w cholernym szpitalu! - wykonała chaotyczny gest w kierunku blondynki.
Jej mąż zareagował na gwałtowny ruch instynktownie, przesuwając się o kilka centymetrów w taki sposób, że zasłonił ją nieco barkiem, nie odrywając uważnego spojrzenia od niespodziewanego gościa.
-Przepraszam...? - wyjąkała dziewczyna, nie bardzo wiedząc co innego powiedzieć.
-Odjeb się od niej! - Hank zmarszczył brwi - Wciąż jesteś szybka, żeby zrzucić jakąkolwiek odpowiedzialność na kogoś innego, co? Widzę, że nic się nie zmieniło! O jakim szpitalu ty w ogóle pierdolisz?
-Poruczniku, nie przy dziecku! - zwróciła mu delikatnie uwagę dziewczyna, przerywając jej i ruchem głowy wskazując na małą, skuloną ze strachu.
-A właśnie! - roześmiał się gorzko - Komu zajebałaś tą dziewuszkę?
-Jak śmiesz?!
-Poruczniku! - odezwała się młoda pani doktor, odrobinkę ostrzej.
Janette spodziewała się, że Hank wybuchnie jeszcze bardziej. Nie znosił, kiedy ktoś go pouczał, ale ku jej zaskoczeniu, tym razem wyraz jego twarzy nieco złagodniał.
-Przepraszam. - mruknął, ale bynajmniej nie do Janette, a właśnie do dziewczyny.
-Wujku Hank? - rozległ się zaspany głosik z głębi korytarza - Co się dzieje?
Wszyscy zamilkli.
-Zajmiesz się tym? - szepnęła Chloe, kładąc rękę na ramieniu Connora - Ja zostanę i to wyjaśnię.
Chłopak spojrzał na nią, wahając się nieco i wyraźnie nie chcąc jej zostawiać, ale w końcu skinął głową i zniknął w korytarzu.
-Dziecko?! - oburzyła się Janette - Co w tym domu robi dziecko i kot?!
-A to akurat nie nasze... - mruknął nieuważnie Hank, odprowadzając wzrokiem androida, ale po chwili skupił się znowu na toczącej się rozmowie - A nawet gdyby było inaczej, to nie powinno cię w ogóle interesować!
-Ale...
-O nie, nie! - nie dał jej dokończyć - Teraz to ty się będziesz tłumaczyć. Co to za dzieciak i czego chcesz?
-To jest to dziecko z amnezją, o którym panu mówiłam... - wtrąciła się nieśmiało pani doktor.
Porucznik spojrzał na nią z niedowierzaniem.
-To, którego danych szukamy?
-Tak.
Zamknął oczy i westchnął ciężko.
-Nie wierzę. Nie wierzę w to całe gówno.
-Spokojnie, kiedy tylko zwolni się miejsce w jakimkolwiek motelu wyniesiemy się stąd. - syknęła zimno Janette - Chciałyśmy się tylko przespać jedną noc.
CZYTASZ
Niestabilne serce
FanfictionJanette Wilson nie ma pieniędzy, nie ma pracy, a od godziny także mieszkania. Ma natomiast wyjątkowo trudny charakter, kilka traum z przeszłości i walizkę pełną xanaxu. I ma również plan, by wyjechać z Kanady gdzieś bardzo daleko i już nigdy nie...