LA PAURA DEL BUIO -Maneskin
Gavin Reed miał nadzieję na spokojną nocną zmianę.
Nie miał obecnie przypisanej żadnej bardzo skomplikowanej sprawy, planował więc po zakończonym patrolu pogadać chwilę z Lucy na recepcji, po czym udać się na kanapę do pokoju socjalnego i zdrzemnąć się dyskretnie dopóki nie będzie potrzebny, wszystko wskazywało jednak na to, że szykuje się jakaś grubsza robota, a chodziło - jak zawsze - o Andersonów.
Wpadli na posterunek koło drugiej w nocy, a chwilę po nich również Jeffrey Fowler, śpiący i zły, ale gotowy do przejęcia kontroli nad sytuacją. a to z kolei zaskutkowało tym, że zamiast na ciepłym posterunku, siedział na miejscu zdarzenia, w pełnym umundurowaniu i przeglądał akta sprawy, raz po raz wracając do zdjęcia chłopczyka o zawadiackiej, piegowatej buzi i dziewczynki androida o przerażonych oczach i starał się za wszelką cenę uniknąć kontaktu z żywiołem jakim była roztrzęsiona North Manfred.
Był dobrym detektywem. Potrafił skutecznie łączyć fakty, śledzić tropy, znajdować poszlaki, ale obdarzony był trochę zbyt małą ilością taktu, by w tym momencie zadawać jej pytania, pozwolił więc Chrisowi się tym zająć, podczas gdy on sam czekał na wsparcie większej ilości oficerów i psów tropiących.
Strzepał śnieg z rękawa i z utęsknieniem pomyślał o własnym łóżku, w którym z pewnością leżała Tina, śpiąc w najlepsze, zapewne z Banksem, który lubił korzystać z nieobecności ojca i zajmować miejsce obok mamy w nocy.
-Macie coś? - z zamyślenia wyrwał go głos Connora, który wysiadał właśnie z samochodu razem z Damą.
-Gówno. - odpowiedział - Dzieciak wyszedł z domu, zostawił drzwi otwarte, nie wiadomo gdzie poszedł, szanowna pani mnistrowa dostała pierdolca i ciężko się czegoś od niej dowiedzieć, więc ten twój kundel wreszcie się przyda.
-Zaraz będą tu Emily i Jonas z owczarkami, będziemy szukać aż znajdziemy. - głos miał spokojny, ale twarz zupełnie bladą - Hank i Chloe sprawdzają okolice naszego domu. Kapitan tam też wysłał ludzi z psami, ale może być ciężko, Gemma jest androidem, nie ma swojego zapachu.
-Niech to szlag! - Gavin wcisnął ręce w kieszenie - Nie wiem jak ty, ale ja tu węszę porwanie. Młody ze swoim nazwiskiem jest piekielnie cenny.
-A co w takim razie z małą?
-Nie wiem. Może te dwie sprawy nie mają ze sobą aż tyle wspólnego ile myślimy że mają. Wilson trafiła do szpitala, mogła się po prostu przestraszyć i zwiać gdziekolwiek.
Android westchnął, po czym ruszył po schodach do domu przyjaciół. Serce mu waliło jak oszalałe i był pewien, że jeszcze trochę, a jego poziom stresu przekroczy skalę. Kapitan nie chciał, by się angażował, ale wiedział, że bezczynność doprowadzi go do szału, przyjechał więc ze swoją suczką i miał zamiar wziąć się do roboty.
Głos North słychać było absolutnie w całym budynku.
-Ale dlaczego wy ciągle tu jesteście do kurwy nędzy?! - zapytała rozpaczliwie, z początku nawet nie zauważając Connora, który wszedł do kuchni nie proszony.
Biedny Chris próbował zadawać jej pytania, Markus stał obok, trzymając dłoń na oparciu jej krzesła i nie mówił ani słowa, zakrywając drugą ręką usta, jakby było mu niedobrze.
-Tłumaczę wam przecież, że nigdzie by nie uciekł, ani się nie schował, ja znam swoje dziecko. Ma więcej rozumu niż wy wszyscy razem wzięci! Siedzicie na tyłkach, a w tym czasie Olivierowi może się dziać jakaś krzywda! - głos jej się załamał i przestała na moment krzyczeć, by wziąć głębszy oddech.
CZYTASZ
Niestabilne serce
FanfictionJanette Wilson nie ma pieniędzy, nie ma pracy, a od godziny także mieszkania. Ma natomiast wyjątkowo trudny charakter, kilka traum z przeszłości i walizkę pełną xanaxu. I ma również plan, by wyjechać z Kanady gdzieś bardzo daleko i już nigdy nie...