Rozdział 11.

374 33 2
                                    

Następny dzień spędziłyśmy na mieście. Chodziłyśmy po centrach handlowych, byłyśmy na lodach, pizzy i nawet w kinie. Gdy wracałyśmy do domu, musiałam pomagać Vicky nieść połowę jej zakupów. Boże, ile ona tego kupiła?
Gdy dotarłyśmy do upragnionego miejsca, blondynka zatrzymała się patrząc w górę. Podążyłam wzrokiem za dziewczyną i moim oczom ukazał się Harry wpatrujący się w nas jak na obrazek. Przełknęłam ślinę, nie powinien się pokazywać, nie w takiej chwili. Ale widać, że nie przeszkadzało mu to, bo jak zauważył, że się na niego patrzymy tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej jakby był z tego zadowolony. Ja już z nim pogadam i to poważnie.
- Ej Bella, widzisz tamtego chłopaka? - spytała Vicky, wskazując palcem na okno, w którym stał brunet.
- Um, nie wiem o co ci chodzi. Ja tam nic nie widzę - powiedziałam jąkając się przy tym. Dobra, nie byłam dobra w kłamaniu.
- Nie udawaj, że nie widzisz tego loczka - oburzyła się i ruszyła szybkim krokiem w stronę drzwi frontowych.
- Muszę sprawdzić, kto tam jest i jak się tam znalazł - krzyknęła wbiegając do domu. Podążałam za blondynką, tylko znacznie wolniej. Nie chciałam, żeby tam szła.
Gdy weszłyśmy do pokoju, ta od razu zaczęła szukać wejścia na poddasze. Po kilku nieudanych próbach obróciła się w moją stronę. Wyglądała na zdenerwowaną i zirytowaną całym zajściem.
- Strych nad garderobą, przekręć tylko gałkę - westchnęłam zrezygnowana. Nie chciałam się z nią sprzeczać, bo po prostu z Vicky się nie da.
Przyjaciółka była bardzo sprytna, już po kilku sekundach znajdowała się na górze, rozglądając się i dziwiąc, że nikogo nie widzi.
- Vicky, przewidziało ci się. Nikogo tu nie ma - mruknęłam łapiąc dziewczynę za ramię.
- Jestem w stu procentach pewna, że widziałam tu jakiegoś chłopaka - prawie krzyczała.
- I się nie myliłaś - przed nami pojawił się Harry, rozbawiony zaistniałą sytuacją
- A teraz go widzisz czy znowu stwierdzisz, że mam zwidy?
- No tak, teraz widzę - westchnęłam patrząc to na przyjaciółkę to na Harry'ego
- Skąd sie tu wziąłeś? - spytała oburzona, zakładając ręce na biodrach
- Oh nie znasz mnie? Myślałem, że Bella opowiadała przyjaciółce o swoim zadziwiająco pięknym chłopaku - brunet zaśmiał się. Wytrzeszczyłam szeroko oczy, gdy oboje odwrócili się do mnie. Co mu odwaliło, żeby nazywać się moim chłopakiem?
- Możesz mi to wytłumaczyć? - Vicky podeszła bliżej i ustała niecały metr przede mną. Sama stałam jak słup soli z otwartymi ustami, nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- No właśnie kochanie, możesz nam to wytłumaczyć? - tym razem zapytał brunet próbując się nie śmiać. Zabije go chociaż wiem, że się nie da. Pieprzony dupek, jak on może?
- V-vicky t-o jest Harry - po kilku minutach odważyłam się odpowiedzieć.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że Harry jest twoim chłopakiem i co on tu robi?! - spytała oburzona
- Jestem duchem - szepnął blondynce.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, znieruchomiała i zrobiła się biała jak kreda. Kurwa, co mu odbiło, żeby tak gadać? To już za wiele.
- Harry, musimy poważnie porozmawiać, ale teraz zastanów się co zrobiłeś - podeszłam do chłopaka i mocno dźgnęłam go w klatkę piersiową. Dupek jeden.
Obróciłam się, żeby sprowadzić Vicky na dół i jakoś ją otrząsnąć, ale zamiast niej zobaczyłam pustą przestrzeń. Gdzie ona do cholery zniknęła?
- Zapłacisz za to, kochanie - syknęłam w jego stronę ostatnie słowo mocno akcentując, po czym zbiegłam i zatrzasnęłam rampę.
Muszę znaleźć Vicky...
__________________
Jest 11 rozdział!
Uhuhu trochę się porobiło, ciekawe jak Harry będzie się tłumaczył haha
Zastanawiam się, czy nie wstawić tu mojego drugiego opowiadania i czy ktoś będzie to czytał.. :)
Do następnego, kocham was wszystkich! ❤️

Ghost || h.s ☀️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz