26 ~ Yhm powiedzmy, że wierze ~

1.5K 57 22
                                    

*przypomnienie*

-Ja pierdole, gdybym była w ciąży, już dawno bym stąd wypierdoliła, żebyś się o tym nie dowiedział. Tymczasem jak widzisz, siedzę tu i czekam na Adriana aby zrobić z nim zdjęcia. Łącz te fakty lepiej następnym razem- to jest tak wiarygodne, że nie może w to nie uwierzyć.

*koniec przypomnienia*

-Yhm, niech będzie, ale jeśli będzie to chce o tym wiedzieć, bo inaczej to zgłoszę- on jest jakiś popierdolony.

-Nie jest, nie ma i nie będzie, zapomnij o jakimkolwiek dziecku- no niestety ty może i zapomnisz, lecz ja już nie.

-Niech tylko się dowiem- spojrzał na mnie groźnie. Czy mu zależy? Wątpię, znaczy nie mam pojęcia o co mu teraz chodzi, wydaje się jakiś dziwny.

-Nie dowiesz się jebany idioto- nie będę się już z nim bawić, kurwa będzie krótko.

-Grzeczniej dobrze?- nachylił się nade mną, a ja poczułam lekki strach.

-Bo co? Znowu mnie uderzysz?- uśmiechnęłam się zwycięsko.

-Ja pierdole ile mam powtarzać, że wtedy nie chciałem? To było pod wpływem emocji, już nigdy tak nie zrobię- no nie zrobisz.

-No nie, bo będziemy widywać się tylko w pracy i to tak max 5 miesięcy bo potem jadę na wakacje- jego mina była bezcenna.

-Wakacje? A na ile i gdzie?- uniósł brwi.

-Tak, wakacje, na dłuuuuugo do Niemiec- możliwe, że wyjadę, jeszcze nie wiem, przecież mam tu konie i rodzinę oraz Janka, Zuze, Łukasza. Na 80% zostaje ale jest jeszcze te 20%, gdzie to że wyjadę jest możliwe.

-A po co hmm?- co on chce kurwa tyle wiedzieć.

-A to to już chyba nie twój interes- znowu się uśmiechnęłam.

-Nie wiem, jeśli ten bachor istnieje to tak jakby mój- CZEMU ON KURWA NIE MOŻE SKOŃCZYĆ TEGO TEMATU?

-JA PIERDOLE, już mnie wkurwisz, mówiłam, nie ma i nie będzie- albo on serio im wierzy, albo, dobra jednak nie wiem co może być po drugim albo.

-Dobra uznajmy, że wierze, ale potem jak zbraknie ci kasy nie przychodź do mnie- pojebany.

-Nawet jeśli taka sytuacja miałaby miejsce, to nigdy bym nie przyszła do ciebie o pomoc- niech sobie nawet nie myśli. 

-Ooo feministka się znalazła, najpierw się złapie cię na bachora, a potem wmówi, że go nie ma- no ja pierdole, czy on nie może sobie odpuścić?

-Weź odpuść i mnie nie męcz okej? Ja chce pracować- powiedziałam już zmarnowana, denerwowała mnie już jego osoba. Po mojej prośbie wyszedł trzaskając drzwiami, nie wiem co mam zrobić, żeby uwierzył. 

*po pracy*

Gdy usłyszałam, że mogę wrócić do domu, zebrałam swoje wszystkie rzeczy i od razu ruszyłam do miejsca mojego zamieszkania. Weszłam po cichu, ale od razu przy drzwiach usłyszałam krzyki, czyli znowu chleją.

-Ooo siostra chodź tu do nas- zaprosił mnie Janek, a ja poszłam do salonu. Na kanapie siedzieli trochę wstawiony Jan i Maks, trochę wypity Sebastian, niby wypił ale wiedział co się dzieje, najebany Michał pod stołem, no i jeszcze ktoś rzygał w toalecie, ale niestety nie wiem kto.

-Nie pamiętasz, że nie mogę?- czemu wszystko jest kurwa przeciw mnie?

-Aaa zapomniałem- dobra, na szczęście nie puścił farby. Jakby teraz on powiedział, że jestem w ciąży byłabym martwa.

-A czemu nie możesz?- włączył się do rozmowy ten idiota.

-Bo po alkoholu kilka dni mnie bierze na wymioty- po części to nawet prawda, ale nie mogę, bo wiadomo co w sobie mam.

-Yhm powiedzmy, że wierze- wziął do ręki szklankę z whisky i wolno popijał patrząc na mnie.

-W dupie mam to czy ty wierzysz? Twoja wiara nie jest mi w niczym potrzebna-no musiałam mu dogryźć. 

-Doba zamknij pizdę i idź już jak nie chlejesz, to jesteś nam w niczym potrzebna- wypił zawartość szklanki i z uśmiechem odłożył ją na stół. Po tych słowach prychnęłam i ruszyłam do swojego pokoju, zamykając się w nim na resztę dnia bo nie chce się komunikować z najebusami.


Doooobry oto kolejna część gdzie jest 640 słów. Gwiazdke zostaw noooo i papaa

Ta mała ma to w oczach || White2115Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz