Jeżeli kandydatki sądziły, że moment eliminacji był najbardziej stresującym doświadczeniem w ich życiu, to się grubo myliły. Dopiero przy śniadaniu z całą rodziną królewską uświadomiono im, czym jest prawdziwy stres.Sam Minho spoglądał na Seungmina z przerażeniem, gdy ten wprowadzał ostatnie poprawki do jego fryzury. Służący bez pośpiechu, z totalnym spokojem przejeżdżał prostownicą po ostatnich niesfornych kosmykach. Kątem oka widział poddenerwowane spojrzenie kandydata.
— Król nie jest taki straszny, na jakiego wygląda — próbował pocieszyć go, ale żadne z jego słów nie podziałały. Ten mężczyzna był postrachem Avelin i nawet Minho, który od samego początku błaźnił się przed księciem, wiedział, by na tym spotkaniu odpuścić sobie jakichkolwiek idiotycznych zachowań.
— Nie brzmisz przekonująco — sarknął dziewiętnastolatek. Jeżeli Kim pragnął go pocieszyć, następnym razem wypadałoby, by nauczył się kłamać.
— Sam panicz się przekona za kilka minut, jak jest naprawdę — spostrzegł brunet, odsuwając się od chłopaka i pokazując mu kciuka w górę. Minho mógł nareszcie się zbierać.
Żałował, że to w taki dzień nie chwyciła go gorączka. Zrobiłby wszystko, by móc w tym momencie schować się pod kołdrą i przespać najbliższą godzinę.
Poza tym jego złe samopoczucie miało swoje pozytywy koniec końców.
— Jeżeli nie wrócę, to znaczy, że odwaliłem jakiś cyrk i zostałem skazany na ścięcie — mamrotał pod nosem nerwowo, po czym uśmiechnął się blado do służącego i wyszedł z pokoju. Zignorował Seungmina, który przewrócił oczyma i po raz pierwszy szczerze się roześmiał.
Wraz z kandydatkami kierował się w stronę jadalni, próbując odszukać wzrokiem Seulgi, która najprawdopodobniej jeszcze nie wyszła, bo Minho nie odnalazł jej ani w tłumie ani w sali.
Jisung wraz z Yongbokiem stali już przy stole obok swoich rodziców i cierpliwie czekali na wszystkie kandydatki. Lee z jakiegoś powodu chciał nawet usiąść obok księcia, dochodząc do wniosku, że jego towarzystwo naprawdę było znośne, a sam chłopak potrafił być miły i uroczy, kiedy tylko tego chciał, ale obecność króla odwiodła go od tej chęci. Jak tylko dostrzegł te surowe, pełne chłodu oczy, to ruszył na praktycznie sam koniec stołu i modlił się w duchu, by ani on ani królowa nie zadawali mu zbędnych pytań z takiej odległości. Sam Jisung rzadko kiedy zwracał się do kandydatek znajdujących się na samym końcu, gdyż wiedział, jak utrudniona musiała być komunikacja. Liczył na to, że rodzina królewska też dojdzie do tego wniosku.
Han rozbawiony był zachowaniem szatyna, choć na jego twarzy dalej widniała maska surowości, którą zawsze musiał przywdziewać w pobliżu rodziców. Nienawidził tego spotkania i mimo że nawet ono się jeszcze nie zaczęło, już chciał je zakończyć. Po prostu wiedział, że to nie miało prawa skończyć się wesoło.
Han Jaein ze skupieniem obserwował kandydatki, ale jego największą uwagę przykuwał kandydat, który z posępną miną spoglądał na nich co jakiś czas. Chłopak prezentował się nienagannie. Stał wyprostowany z głową uniesioną do góry i rękoma opartymi o ramiona krzesła. Władca miał ochotę roześmiać się, bo gdyby nie fakt, że kandydat nie mógł wyjść za jego syna, prezentowałby on się nienagannie na tronie. Ale Lee Minho nie miał prawa wygrać, o czym miał się przekonać kilka tygodni później. Nawet nie było mu żal chłopaka.
Han Jaein był człowiekiem okrutnym, wyniszczał psychicznie każdą jednostkę stojącą na jego drodze. Ten mężczyzna nie potrafił lubić, a co dopiero kochać. To ludzie mieli kochać jego, a nie on ich.
Wszyscy byli już gotowi, toteż król przywitał się z uczestnikami swym gromkim głosem, po czym z satysfakcją oglądał ich, gdy z synchronizacją kłaniali się przed nim.
CZYTASZ
Eliminacje || minsung ||
FanfictionPierwsza część już zakończona! Lee Minho ma jedynie dziewiętnaście lat, gdy przez przypadek trafia do Eliminacji, gry pełnej nienawiści i żądzy zdobycia korony, gdzie będzie musiał walczyć o rękę księcia, którego nie darzy sympatią. Nie wie tylko...