Jisung stanął przed pokojem kandydatki Sihyeon i wziął kilka głębszych wdechów, zanim zapukał. Nie miał najmniejszej ochoty na schadzki tego dnia, ale ze wszystkich panien wolał wybrać się na spacer z siedemnastolatką aniżeli z innymi dziewczynami, które już przez wystarczającą większość czasu fałszywie posyłały mu oczko, gdy tylko miały taką okazję. Kompletnie nie traktowały go poważnie.
Kim Sihyeon była z kolei grzeczną, wychowaną panną, której dobrze czytało się z oczu. Zdawała się być niewinna i taka beztroska w swych poczynaniach, że Jisung naprawdę miał gdzieś do niej słabość, ale nie taką, która prowadziłaby go do zauroczenia, a taką, która sprawiała, iż miał ochotę przytulić ją i życzyć wszystkiego najlepszego, by nikt nigdy jej nie skrzywdził i by nie musiała się męczyć, tak jak to on musiał wcześniej.
Drobna brunetka otwarła drzwi i dygnęła przed księciem, rozsuwając rękoma fałdy zwiewnej, pudrowej sukienki z bufiastymi rękawami. Jisung skinął, po czym pochwycił jej bladą dłoń, którą przytknął następnie do ust.
— Nawet nie wie książę, jak mocno się cieszę, że udamy się na spacer. Zdecydowanie przyda mi się odrobina świeżego powietrza — odezwała się, gdy już zamknęła po sobie drzwi, a Jisung udzielił jej swego ramienia i ruszyli wspólnie w kierunku schodów.
— Panienka wie, że może wychodzić na dwór w wolnych momentach, prawda? — spytał starszy. Nie kojarzył, by kiedykolwiek spotkał kandydatkę w ogrodzie. W gruncie rzeczy mało dziewcząt zbierało się tam i przesiadywało wspólnie wieczory. Podejrzewał, że wolały przesiadywać w swoich pokojach, gdzie miały stu procentową pewność, iż nie są obserwowane.
Brunetka przytaknęła oraz pomachała Hyewon, którą dostrzegła na końcu korytarza.
— Oczywiście, że wiem — odpowiedziała, posyłając mu skromny uśmiech. — Po prostu nie lubię spacerować sama, a nie zdążyłam jeszcze zaprzyjaźnić się z jakimiś dziewczynami. Ryujin zdawała się być bardzo uprzejma.
Jisung niezręcznie zachichotał na wspomnienie o ex-kandydatce. Bez wątpienia zdawała się być uprzejma i wychowana, ale materiały Biuletynu jaśnie wskazywały inaczej.
Zeszli w ciszy na dół i skręcili w prawo, gdzie kilkanaście metrów dalej znajdował się hol oraz główne wyjście na plac. Han zamierzał wykorzystać fakt, iż Hyunjin przebywał w Avelin i z okazji jego przyjazdu porozstawiano stoiska ze słodyczami, którymi miał ochotę przy okazji poczęstować Sihyeon.
Gwardziści gdy tylko ich dostrzegli, otworzyli ciężkie, szklane drzwi i wypuścili księcia wraz z kandydatką. Momentalnie uderzył w nich podmuch wieczornego wiatru, dzięki któremu letnia pogoda nareszcie była do zniesienia.
— Panno Kim, lubi pani watę cukrową? — spytał brunet, prowadząc dziewczynę po schodach na kamienistą dróżkę. Dziewczyna pochwyciła fałd sukienki i ostrożnie stawiała kroki, by nie zaliczyć wpadki przed księciem.
— Tylko raz próbowałam i niestety to nie moje klimaty — odpowiedziała speszona.
Rodzina królewska wręcz uwielbiała watę cukrową, zwłaszcza tę o smaku jagodowym. Gdyby dziewczyna miała zostać jego przyszłą żoną, obawiał się, iż musiałaby polubić ją, ponieważ dość łatwo było można podpaść obecnej władzy. Oczywiście nikt by jej nie zlinczował za posiadanie odrębnego gustu, ale w mniemaniu ojca każdy powód był dobry, by komuś zniszczyć dzień. Nawet głupia wata cukrowa.
— Rozumiem. Co pani lubi w takim razie?
Przystanęli na przeciwko jednego ze straganików, a brunetka ze skupieniem rozejrzała się po nim. Na jej twarzy zagościł blady uśmiech.
CZYTASZ
Eliminacje || minsung ||
FanfictionPierwsza część już zakończona! Lee Minho ma jedynie dziewiętnaście lat, gdy przez przypadek trafia do Eliminacji, gry pełnej nienawiści i żądzy zdobycia korony, gdzie będzie musiał walczyć o rękę księcia, którego nie darzy sympatią. Nie wie tylko...