Jisung nie potrzebował wiele czasu aby zrozumieć, że nawet jeśli Minho mu wybaczył, to nie oznaczało, że ostatecznie zapomniał. Rozumiał jego zachowanie, wątpliwości i dystans, który narzucił między nimi, ale było coś bolesnego i dotkliwego w zbywającym go kandydacie. Minho nie pozwalał sobie na ożywienie podczas wspólnych rozmów, nie mówił zbyt wiele, ograniczał pocałunki tylko i wyłącznie do tych, z których inicjatywą wychodził młodszy. Nie proponował mu spotkań, nie odwiedzał go. Mówiąc prościej, zachowywał się tak, jakby przestało mu zależeć.
Jisung byłby w stanie w to uwierzyć. W końcu doszczętnie zranił chłopaka swoimi wcześniejszymi gestami i niespełnionymi obietnicami. Istniały wszelako tylko dwa powody, dla których powątpiewał w prawdziwość owego scenariusza. Wychodził z założenia, że Minho nie był typem osoby, która wyznałaby mu swoje uczucia, aby chwilę później kompletnie ich się wyprzeć no i... jego nadmierna zazdrość. Han nigdy nie spotkał tak ogromnego zazdrośnika. Z drugiej strony czy on sam nie byłby zazdrosny, gdyby inni przystawiali się do jego chłopaka?
Jego chłopak. Dziwne określenie.
Han siedział właśnie przy swoim biurku i gryzmoląc w zeszycie myślał nad tym, co go łączyło z kandydatem. Rysował kółka, sześciokąty, co jakiś czas zapisywał małymi literami ,,minsung", a później prychał pod nosem i przecierał przegub nosa ze zmęczeniem.
Jego chłopak brzmiało tak zwyczajnie, a przecież nie byli zwyczajni. Daleko im było do zwyczajnej pary. Z resztą gdyby wszystko poszło po myśli, Jisung miał niedługo nazywać go swoim narzeczonym, a jeszcze chwilę później mężem.
Kuriozalna sytuacja.
Jego bratnia dusza? Oklepane. Nie był największym zwolennikiem tego określenia. Ludzie nadużywali go na prawo i lewo, kompletnie pozbywając tego wyrażenia niezwykłości. Jego pierwsza miłość? Zdecydowanie nie, nawet jeśli chciałby, żeby to Minho nią był. A może jego ukochany? Być może to określenie nie spodobałoby się starszemu ze względu na to, że rzadko kto go używał w obecnych czasach, ale dla Jisunga było ono całkiem znośne.
Póki co Minho musiał pozostać jego ukochanym, ponieważ rozważania księcia zostały przerwane pukaniem do drzwi. Jisung błyskawicznie odłożył zeszyt na bok i podniósł się na nogi, strzepując ze spodni niewidzialny kurz. Podszedł do drzwi i otworzył je, w głębi nadziei licząc na to, że przed nimi ujrzy osobę, którą w tamtym momencie chciał zobaczyć najbardziej. Kiedy jego oczom ukazała się Minju, zmarszczył brwi i ze zdziwieniem zapytał:
— A ty co tutaj robisz?
Dziewczyna prychnęła pod nosem. Jisung zaskoczył ją swoim szybkim wyparciem uczuć do niej, ale jeszcze bardziej nie mogła pojąć, dlaczego książę spojrzał na nią z taką niechęcią, tak jakby zrobiła coś nieodpowiedniego.
— Zapominasz, że jeszcze niedawno się przyjaźniliśmy? — spytała retorycznie, nie oczekując w zamian żadnej odpowiedzi. Nie potrzebowała jej by znać prawdę. — Przyszłam zakończyć tę całą farsę między nami.
Nim Jisung zdążyłby ją wpuścić lub zamknąć drzwi przed nosem, brunetka sama wtargnęła do pokoju i jak to miała w zwyczaju, usiadła na brzegu łóżka, poklepując obok siebie miejsce, aby Jisung poszedł jej śladami. Książę jednak tego nie zrobił. Zamknął drzwi, podszedł odrobinę bliżej i z rękoma skrzyżowanymi na piersi, spytał:
— Co masz na myśli?
Nie wiedział, czy wydawało mu się, że Minju dopiero taka się stała, czy być może wcześniej tego nie dostrzegał, ale zrobiła się niezmiernie denerwująca. Wywracała oczami, a jej postawa jawnie krzyczała, że robi mu łaskę tym, że tu jest.
CZYTASZ
Eliminacje || minsung ||
FanfictionPierwsza część już zakończona! Lee Minho ma jedynie dziewiętnaście lat, gdy przez przypadek trafia do Eliminacji, gry pełnej nienawiści i żądzy zdobycia korony, gdzie będzie musiał walczyć o rękę księcia, którego nie darzy sympatią. Nie wie tylko...