W przeciągu swojego pobytu w pałacu, Minho był zmuszany do spędzania czasu z dziewczętami więcej, niż by tego chciał. Na początku liczba ich sięgała trzydziestu czterech. Obecnie w pomieszczeniu znajdowało się ich piętnastu, z czego pozostała trójka przebywała gdzie indziej. Szesnaście uczestniczek zdążyło opuścić ten pałac - niektóre na drodze Eliminacji, niektóre przez niefortunne wpadki - i Minho niekoniecznie wiedział, jak miał czuć się z tym faktem. Ich krąg się zawężał każdego tygodnia, coraz więcej miejsca mieli dla samych siebie i z każdym odejściem kolejnych osób następowała coraz to większa cisza. Co prawda momentami pozwalało mu się to skupić na własnych myślach, zwłaszcza gdy przebywał w ich towarzystwie, a kandydatki nie zdawały się mieć ochoty na zbędne rozmowy.
Tak było właśnie tego dnia.
Seungmin poradził mu, żeby spędził trochę z nimi czasu, zwłaszcza że Biuletyn coraz mniej wypowiadał się na jego temat. Na początku taka wiadomość ucieszyłaby go, ale nie wtedy, kiedy wiedział, jak jego poparcie sięga ostatniego miejsca. Ludzie mało o nim wiedzieli i nie interesowali się jego osobą. Tak jak na początku był w samym centrum uwagi, tak z czasem znalazł się w jego samym cieniu.
Tak więc siedział na dywanie obok kominka, ze wzrokiem skupionym na książce, którą czytał od samego rana. Był już na setnej stronie, gdy ziewnął przeciągle, zakrywając uprzednio swoje usta. Najprawdopodobniej był to jego rekord, jeśli chodzi o ilość przeczytanych stron w tak krótkim czasie. Jednakże nie poddawał się. Nawet jeśli tekst zaczął mu się rozmazywać, a on czuł otulające go znużenie, zaparcie czytał, chcąc jak najszybciej poinformować księcia Jisunga, że udało mu się i wreszcie mogą pójść na randkę.
Na myśl jak zdesperowany był, miał ochotę prychnąć na cały głos.
— Czemu dzisiaj nic się nie dzieje? — Westchnęła Yuna, sama chwilę później ziewając. Zamknęła magazyn, który przeglądała i ostrożnie przetarła powieki, tak aby nie zmyć swojego makijażu.
Shin Yuna. Minho nie wiedział, co ta dziewczyna dalej tu robiła, ale jakimś cudem na tyle zwracała na siebie uwagę księcia, że dalej cały ten czas tam była. To w niej Lee zaczął dostrzegać rywalkę. Nie podobało mu się, w jaki kokieteryjny, ale zarazem niewinny sposób przystawiała się do Jisunga i zachowywała się tak, jakby to właśnie ona miała szansę. Co gorsza, królowa wydawała się ją lubić, a przynajmniej nie patrzyła na nią z taką pogardą jak na niego.
Jeżeli myślał, że królewscy rodzice za nim nie przepadają i woleliby, żeby się tu nie znalazł, w przeciągu ostatniego tygodnia dowiedział się, że było to znacznym niedopowiedzeniem. Oni by go zamordowali, gdyby tylko mogli.
— Lepsze to niż lekcje tańca — odpowiedziała jej Seulgi, odrywając wzrok od widoku zza okna. — Mam wrażenie, że cały czas kostki mnie bolą.
O Seulgi się nie bał. Coś w jej zachowaniu wskazywało mu, że ta dziewczyna nie darzyła księcia żadnym uczuciem. Patrzyła na niego z respektem i odzywała się z szacunkiem, ale nie wykazywała większej chęci randkowania z nim. Z resztą od czasu balu on i Seulgi na nowo zaczęli ze sobą rozmawiać. Kang była jedną z nielicznych osób, która spoglądała na niego normalnie, bez żadnych uprzedzeń.
Minho spojrzał na Wonyoung. Malutką, chudziutką brunetkę z włosami starannie upiętymi z tyłu, ze złotym, drobnym łańcuszkiem oraz długą, sięgającą do samych kostek żółtą suknią. Przypominała mu Bellę z Pięknej i Bestii, choć nie był pewien, czy inni to dostrzegali. Ostatecznie nikt nie skomentował jej stroju, pomimo że z nich wszystkich robiła najlepsze wrażenie.
Wyglądała jak urodzona księżniczka.
Nie powinien był się więc dziwić, kiedy dotarło do niego, że to ona miała największe poparcie. Ludzie od samego początku trzymali za nią kciuki, a ona nie ukrywała się w cień, na każdym kroku przypominała o swojej obecności. Nie mogli o niej zapomnieć.
CZYTASZ
Eliminacje || minsung ||
FanfictionPierwsza część już zakończona! Lee Minho ma jedynie dziewiętnaście lat, gdy przez przypadek trafia do Eliminacji, gry pełnej nienawiści i żądzy zdobycia korony, gdzie będzie musiał walczyć o rękę księcia, którego nie darzy sympatią. Nie wie tylko...